PolskaTusk: Kaczyński powinien odwołać swe mocne i niesprawiedliwe słowa

Tusk: Kaczyński powinien odwołać swe mocne i niesprawiedliwe słowa

To słowa Jarosława Kaczyńskiego o zamachach i zbrodniach powodują takie konsekwencje, jak wpisy działacza PiS o referendum nad projektem zastrzelenia Tuska - uważa szef rządu. Kaczyński odpowiada, że to PO i premier są źródłem agresywnego języka w polityce.

Tusk: Kaczyński powinien odwołać swe mocne i niesprawiedliwe słowa
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

22.11.2012 | aktual.: 22.11.2012 14:43

- Jeśli ktoś miałby temperament i czuł się patriotą, i jeśli uwierzy Kaczyńskiemu, że w Polsce rządzą zabójcy, to ja się nie dziwię, że w ten sposób niektórzy reagują i z całą pewnością jedyną metodą, by tego typu zjawisk nie było, jest najzwyczajniej w świecie odwołanie przez Jarosława Kaczyńskiego tych wszystkich mocnych słów rażąco niesprawiedliwych i powodujących takie radykalne nastroje - powiedział premier Donald Tusk, nawiązując do sprawy wpisów działacza PiS.

- Ludzie wypisują tego typu rzeczy, bo słyszą od swojego lidera o zamachach, zbrodniach, właściwie trudno się dziwić - dodał.

Szef rządu podkreślał, że słowa mają swe konsekwencje praktyczne. - Słowa Jarosława Kaczyńskiego od wielu miesięcy powodują właśnie takie konsekwencje i tego typu pomysły. Na razie są to być może ponure żarty, choć w ostatnich dniach widzieliśmy, że chyba niekoniecznie są to dziś już tylko ponure żarty niedojrzałych polityków PiS, że z tego może naprawdę narodzić się prędzej czy później tragedia - podkreślił.

Premier powiedział, że chciałby, "byśmy przestali już udawać, że nie widzimy tego, co się dzieje w niektórych kręgach, także związanych z tą dużą partią opozycyjną".

Tusk pytany był o wpisy działacza PiS z Oleśnicy Artura Nicponia, który - według "Gazety Wyborczej" - pisał na swym blogu m.in. o tym, czy "można w Polsce zrobić referendum nad projektem zastrzelenia Tuska i zbierać pod takim projektem podpisy". Prezes PiS zdecydował o zawieszeniu działacza w prawach członka partii.

Premier, odnosząc się do wpisu, powiedział też: - Nie "czy". "Jak" zabić Tuska, bo to, że zabić, to PiS zdaje się, przynajmniej w tej części kraju, rozstrzygnął definitywnie. Według mojej wiedzy referendum ma dotyczyć tego, jak zabić Tuska, a nie czy zabić Tuska. Nie będę tego komentował, mam nadzieję, że będziecie mieli państwo okazję spytać dziś liderów PiS.

Do słów premiera odniósł się na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Nawiązując do wypowiedzi na konferencji prasowej w tej części, gdzie Tusk się czuł tak pewnie, tak płynnie i szybko mówił, to przypomniałbym jednak, że jedynym człowiekiem, jaki został dotąd zabity dzięki wojnie polsko-polskiej, to był działacz Prawa i Sprawiedliwości. A drugiego usiłowano zabić i tylko dzięki zbiegowi okoliczności został uratowany - powiedział Kaczyński.

Jak dodał, on sam otrzymuje wiele gróźb pod swoim adresem. - Jeżeli chodzi o ilość gróźb - w tym gróźb zabójstwa - to ja mogę, jeśli będzie taka potrzeba, podjąć konkurencję z Tuskiem. Bo ja naprawdę tych gróźb dostaję bardzo, bardzo wiele. Nawet chyba wczoraj przyszła kolejna - że jestem do odstrzału razem z innymi - dodał prezes PiS.

Kaczyński mówił też, że nie zauważył, aby politycy PO, którzy zachowują się "agresywnie i wulgarnie" w stosunku do PiS zostali kiedykolwiek ukarani. - Tutaj jest radykalna asymetria - dodał.

W październiku 2010 w łódzkim biurze PiS został zastrzelony Marek Rosiak - pracownik biura poselskiego posła do PE Janusza Wojciechowskiego. Drugi z pracowników biura został raniony nożem w szyję, ale przeżył (po ataku przeszedł operację w szpitalu klinicznym Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi).

Pytany o słowa Tuska, który powiedział, że słowa prezesa PiS "o zamachach, zbrodniach" mają swoje praktyczne konsekwencje i może się z nich "narodzić prędzej czy później tragedia" odparł: "Cała polityka, którą prowadził Tusk, jeszcze nawet będąc w opozycji, już doprowadziła do narodowej tragedii".

Zaznaczył, że PiS wielokrotnie próbował prowadzić różne akcje przeciwko agresji w polityce. - Cała kampania wyborcza prowadzona w niesłychanie trudnej dla mnie sytuacji w sensie osobistym, była temu poświęcona - powiedział.

Jak dodał, pod koniec tej kampanii "PO odpowiedziała szeregiem niezwykle agresywnych i obraźliwych wystąpień". - Najwyraźniej oceniła, że jej elektorat potrzebuje właśnie tego typu języka. To jest właśnie pytanie, kto do jakiego elektoratu się zwraca, bo najwyraźniej jest i taki, który takiego języka potrzebuje - powiedział Kaczyński.

Podkreślił, że to nie PiS wprowadziło zasadę, że "jest grupa wykluczonych, że jest niewłaściwe nakrycie głowy". - Nie my mówiliśmy o dorzynaniu watahy, o bydle, o hienach cmentarnych, o sekcie. Mógłbym tutaj długo cytować. To wszystko jest język PO. Nie my mamy w pierwszym rządzie posła, który właściwie każdego dnia, także i dzisiaj, obraża tych, którzy przemawiają z naszej strony - mówił Kaczyński.

Jak dodał, jeżeli dojdzie do "jakiejś tragedii", w której ucierpią działacze PiS, "to zasługa posła Niesiołowskiego może być w tym bardzo poważna, bo on po prostu zieje nienawiścią każdego dnia".

Do słów Kaczyńskiego odnieśli się na czwartkowej konferencji prasowej posłowie PO Andrzej Halicki i Paweł Olszewski. Zaapelowali do prezesa PiS, aby ten "wyznaczył nieprzekraczalną granicę, poza którą jest już tylko i wyłącznie agresja".

Olszewski zarzucił członkom PiS, że używają sformułowań, które "w sposób bezpośredni nawołują do agresji, zamachów, ataków cielesnych". Jak mówił, na oficjalnej stronie PiS swego czasu pojawiła się sonda, gdzie na pytanie: "jak myślicie, co nam dzisiaj obieca Donald Tusk?" jedna z propozycji odpowiedzi brzmiała: "że się powiesi".

Halicki ocenił z kolei, że bulwersujące wypowiedzi niektórych polityków PiS "dowodzą, iż różnica między tym, co mówi Jarosław Kaczyński, a tymi wypowiedziami polega tylko na tym, że twórczo rozwijają myśl prezesa". - Bo przecież nie ma tam żadnej niezgodności co do kierunku myślenia - zaznaczył polityk PO.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (247)