"Tusk i Trzaskowski przykryją nam kongres". W PiS‑ie nastrój wyczekiwania
Gdyby przeprowadzić badania statystyczne w Prawie i Sprawiedliwości, zadając pytanie o ocenę powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki, wyniki mogłyby być podobne do tych, które w skali ogólnopolskiej przeprowadził IBRiS. 40 proc. uważa, że PO zyska, 40 proc. że na tym ruchu straci, 20 proc. nie ma zdania. Idealna ambiwalencja. - Czekamy na Tuska, to idealny przeciwnik - mówią jedni. - Jeśli Trzaskowski wygra, przykryje nam kongres - odpowiadają drudzy.
02.07.2021 14:02
Takie nastroje panują również w partii, która na sobotę zapowiedziała (zamknięty dla mediów) kongres, siłą rzeczy korespondujący z odbywającą się tego samego dnia radą krajową Platformy Obywatelskiej. W zależności od momentu, w którym rozmawiam z moimi informatorami z Nowogrodzkiej - ze względu na dynamiczną sytuację negocjacyjną między Budką, Trzaskowskim a Tuskiem - różne są też obawy i oczekiwania. Na początku dominowały te pierwsze.
- Rozmawiałem z ludźmi Rafała w Sejmie, nastroje są bojowe. Kongres PiS przykryty. Tusk może bojąc się porażki rozmyć sprawę, wrócić symbolicznie w roli kogoś, kto negocjuje wspólny start opozycji i dogadać się z Trzaskowskim. To byłby dla nas niekorzystny scenariusz - słyszę.
Wraz z kolejnymi przeciekami dotyczącymi spotkań na szczycie w PO, o których pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, nastroje w PiS-ie się jednak poprawiały. Konflikt pomiędzy Borysem Budką a prezydentem Warszawy i byłym premierem, polegający na rzekomym zatajeniu przed Trzaskowskim pierwszej propozycji spotkania w gronie trzech polityków, sprowokował drugą turę rozmów w piątkowy poranek, już bez obecnego przewodniczącego.
- Od trzech dni obserwujemy serial pod tytułem "Kłótnia w PO", zamiast zjednoczenia się przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. To stawia nas w lepszym świetle, a o kongres się nie obawiamy, to element wewnętrznej komunikacji partii. Zależy nam na promocji Polskiego Ładu i na tym będziemy się skupiać na zewnątrz - mówi mi jeden z polityków Kancelarii Premiera.
Równocześnie partia z nieukrywaną satysfakcją obserwuje ruchy odśrodkowe w Platformie, z piątkowym transferem posła Michała Gramatyki do Polski2050 Szymona Hołowni. Decyzja zastępcy sekretarza generalnego PO oraz bliskiego współpracownika Borysa Budki potraktowana została na Nowogrodzkiej jako sygnał zmiany warty na szczycie największej partii opozycyjnej oraz symboliczny koniec kadencji Budki, który przegrał w walkach frakcyjnych.
- A sam powrót Donalda Tuska. Co to znaczy dla PiS-u, jeśli najpoważniejszy z rywali Jarosława Kaczyńskiego wróci? - pytam na Nowogrodzkiej.
- Ewentualny powrót Tuska bardzo nas cieszy, bo to stary i lubiany polityk Platformy. Świetny do strategii polaryzacyjnej, właściwie wszystkie błędy partii można mu przykleić. To wygodny przeciwnik, z rozpoznanymi słabymi punktami - mówi informator WP. Następnie wymienia owe słabe - zdaniem partii - strony byłego premiera. "Ucieczka do Brukseli, pozostawienie na lodzie swoich ludzi, podwyższenie wieku emerytalnego, straszenie, że nie będzie pieniędzy na politykę socjalną".
Paradoksalnie, w PiS-ie znacznie większy lęk budzi wariant przejęcia partii przez prezydenta stolicy. - Przez chwilę sądziliśmy, że w PO nastąpi rebranding, zmienią się barwy i twarze, ale to za nich zrobił Hołownia. Choć Trzaskowskiemu jest co zarzucić, trzymamy kciuki za Tuska - ironizuje mój rozmówca.
Zobacz także
Inny polityk dodaje, że bez względu na to co zadecyduje Platforma, PiS "czyści przedpole" przed kongresem, a tym czyszczeniem ma być zgoda na prof. Marcina Wiącka jako kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich oraz oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego o wspólnej deklaracji ideowej europejskiej prawicy, która stanowi pierwszy krok do utworzenia nowej frakcji w Parlamencie Europejskim. - My robimy swoje, u konkurencji jak widać piaskownica - twierdzi polityk.
Inny poseł PiS jest bardziej sceptyczny. - Możemy się pocieszać, ale jeśli Trzaskowski zostanie szefem Platformy a Tusk znajdzie dla siebie jakieś sensowne miejsce, to oni zdominują weekend. To bardziej emocjonujące niż wybór wiceprezesów w naszej partii - mówi nasz informator. W partii panuje nastrój nerwowego wyczekiwania.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości