Tusk faworytem do objęcia stanowiska szefa Rady Europejskiej
Premier Donald Tusk wyrasta na faworyta do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej po Hermanie Van Rompuyu - twierdzą źródła unijne. Decyzję podejmą przywódcy na sobotnim szczycie UE. Tymczasem brytyjski dziennik "Independent" ocenia, że w czasie kryzysu na Ukrainie mianowanie polskiego premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, byłoby silnym sygnałem dla Moskwy. Według centrum analitycznego Polityka Insight, Tusk jest bliski przyjęcia stanowiska.
Według informacji PI @premiertusk jest bliski przyjęcia stanowiska szefa RE. Nowym premierem miałaby zostać Ewa Kopacz lub @TomaszSiemoniak
— Polityka Insight (@PolitykaInsight) sierpień 28, 2014
- Juncker walczy o to, by jego przyjaciel Donald Tusk został nowym przewodniczącym Rady Europejskiej - powiedziały w Brukseli źródła bliskie Junckerowi. Według nich luksemburski polityk jest mocno zaangażowany w przygotowania do sobotniego szczytu UE, który ma wyłonić przyszłego szefa Rady Europejskiej a także wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej.
O tym, że Tusk jest "oczywistym faworytem" pisze również z Brukseli agencja Reutera, powołując się na kilka źródeł w stolicy UE i w Warszawie. Agencja komentuje, że objęcie tak wysokiego stanowiska przez polskiego premiera byłoby sukcesem 10 krajów bloku wschodniego, które dołączyły do UE 10 lat temu i domagały się, by jedna z kluczowych unijnych funkcji trafiła do kandydata z ich regionu. Potwierdziłoby to też wzrost znaczenia Polski jako głównego kraju w "28" obok krajów założycielskich, czyli Francji i Niemiec - podkreśla agencja.
Tusk nie potwierdza, nie zaprzecza
Tusk dotąd dementował pojawiające się w zachodnich mediach spekulacje, że jest kandydatem na ten urząd; ostatnio głośno o tym było na zakończonym fiaskiem szczycie personalnym UE w połowie lipca.
25 lipca Tusk powiedział na konferencji prasowej w Warszawie, że "nie wybiera się do Brukseli". Dodał jednak: - Nie ma problemu mojej kandydatury na szefa Rady Europejskiej. Czy coś się zmieni do 30 sierpnia? Zobaczymy.
Dwa źródła w Brukseli powiedziały agencji Reutera, że obecny szef Van Rompuy w rozmowach telefonicznych przedstawi nazwisko Tuska przywódcom jako część pakietu obsady stanowisk.
- Van Rompuy dzisiaj zadzwoni do liderów UE i jeśli nikt nie będzie się sprzeciwiał nominacji Tuska, będzie porozumienie - poinformowała osoba zaznajomiona z tą sprawą.
Przedstawiciel Platformy Obywatelskiej w środę po raz pierwszy przyznał w rozmowie z agencją Reutera, że Tusk może objąć "jedno z najważniejszych stanowisk w Europie".
Inne źródło twierdzi, że Van Rompuy ma nadzieję na dogranie szczegółów w sprawie porozumienia podczas rozmowy telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollande'em w piątek rano.
Tuska popiera Wielka Brytania, Angela Merkel też go namawia
Porozumienie to zakłada, że lewicowa minister spraw zagranicznych Włoch Federica Mogherini zostanie szefową unijnej dyplomacji, a hiszpański minister gospodarki Luis de Guindos Jurado zastąpi Jeroena Dijsselbloema jako przewodniczący eurogrupy. Stałoby się to w przyszłym roku, gdy kończy się kadencja Holendra.
Jako pierwsza Tuska oficjalnie poparła we wtorek Wielka Brytania, licząc, że zrównoważy to wybór byłego premiera Luksemburga Junckera na przyszłego szefa KE. Juncker to zwolennik większej integracji UE; został mianowany na przewodniczącego Komisji w czerwcu, w wyniku głosowania, przy sprzeciwie Londynu.
Rzeczniczka brytyjskiego premiera Davida Camerona powiedziała, że Tusk podziela wolę Wielkiej Brytanii, by wprowadzać reformy w Unii. Zdaniem analityków, pozwoliłoby to Cameronowi, który przegrał swoją batalię przeciwko Junckerowi, na sprzedanie swojej opinii publicznej nominacji Tuska, jako zwycięstwa Wielkiej Brytanii w Brukseli.
Źródła dyplomatyczne twierdzą, że Merkel od dawna próbuje przekonać Tuska do objęcia jednego z kluczowych stanowisk w UE, ale że początkowo polski polityk odmawiał jej zapowiadając, że chce poprowadzić PO do trzeciego z rzędu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku.
Słabość Tuska: kiepski angielski
Reuters pisze, że Tusk ma liberalne poglądy na gospodarkę i jest zwolennikiem wolnego handlu. Wśród jego słabych punktów wymienia niedostateczną znajomość języka angielskiego i nieznajomość francuskiego.
Wcześniej sądzono też, że szefem Rady Europejskiej nie może zostać przedstawiciel kraju spoza strefy euro, zważywszy, że miałby prowadzić również osobne szczyty tego grona. Był to największy problem dla Francji, czyli inicjatorki odrębnych szczytów strefy euro, budzących zresztą początkowo ostry sprzeciw Polski. Źródło bliskie francuskiemu rządowi powiedziało jednak, że prezydent Hollande nie sprzeciwia się już obejmowaniu funkcji szefa Rady Europejskiej przez kandydata z kraju spoza eurogrupy.
- Jeśli Tusk objąłby stery, przyspieszyłoby to wejście Polski do strefy euro - pisze Reuters. - Francja nie będzie blokowała Tuska - powiedziało źródło agencji. - Hollande ma z nim dobre stosunki i razem porozumieli się w wielu sprawach - dodało.
Na szczycie UE w połowie lipca faworytką do zastąpienia Van Rompuya była socjaldemokratyczna premier Danii Helle Thorning-Schmidt. Jednak jej szanse osłabły częściowo z powodu braku poparcia ze strony prezydenta Hollande'a z przyczyn, które dla dyplomatów są niejasne. Thorning-Schmidt powiedziała w czwartek, że nie wysuwa swojej kandydatury - podaje Reuters.
Reuters relacjonuje, że dyplomaci łączą mniejszy opór wschodnich krajów UE wobec Mogherini z powierzeniem stanowiska Tuskowi. Kraje z Europy Wschodniej krytykowały włoską minister za brak doświadczenia i zbyt miękkie podejście do Moskwy i dlatego nie zgodziły się na jej wybór w lipcu.
Źródła dyplomatyczne i unijne twierdzą, że z rozmów telefonicznych między przedstawicielami unijnych władz z Brukseli a szefami rządów w stolicach można odnieść wrażenie, iż w tym gronie jest już poparcie dla tandemu Tusk-Mogherini.
Awaryjni kandydaci
Reuters pisze, że awaryjnym kandydatem, jeśli Tusk popełni jakiś błąd lub wycofa się, jest najpewniej były premier Łotwy Valdis Dombrovskis. Na liście znajduje się też były premier Estonii Andrus Ansip. Mógłby on objąć tę funkcję, jeśli przywódcy zdecydowaliby się dać ją członkowi małej liberalnej partii, choć nic nie wskazuje, by europejski sojusz chadeków i lewicy musiał iść na takie ustępstwa.
Kolejne opóźnienie w obsadzaniu kluczowych stanowisk sprawiłoby, że opóźniłoby się też mianowanie komisarzy do nowej Komisji Europejskiej pod wodzą Jean-Claude'a Junckera. Byłby to negatywny sygnał w czasie, gdy w strefie euro panuje stagnacja, a kryzys na Ukrainie poważnie nadwerężył stosunki z Rosją, głównym dostawcą energii do UE - komentuje agencja.
Silny sygnał dla Moskwy
Tymczasem brytyjski dziennik "Independent" w komentarzu redakcyjnym ocenia, że w czasie kryzysu na Ukrainie mianowanie polskiego premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, byłoby silnym sygnałem dla Moskwy.
Dziennik pisze, że premier David Cameron "słusznie popiera" Tuska jako szefa Rady Europejskiej. "Independent" przypomina, że "gdy Cameron po raz ostatni udał się na bitwę do Brukseli o wysokie unijne stanowisko, udało mu się zdobyć tylko jednego sojusznika spośród 27 krajów". Był nim premier Węgier Viktor Orban, który od tego czasu ogłosił, że jego misją jest zbudowanie "nieliberalnego państwa". Spór o nominowanie Jean-Claude Junckera na szefa Komisji Europejskiej był drugim przypadkiem w ciągu niecałych trzech lat, kiedy brytyjski premier sprawił, że Londyn znalazł się wraz z innym krajem w opozycji do pozostałych państw członkowskich. W 2012 roku Wielka Brytania i Czechy jako jedyne sprzeciwiały się paktowi fiskalnemu.
"Miejmy nadzieję, że w najbliższą sobotę Cameron nie będzie taki osamotniony, zabiegając o to, by polski premier Donald Tusk zastąpił Hermana Van Rompuya jako przewodniczący Rady Europejskiej" - pisze "Independent". "Jest wiele argumentów za Tuskiem, mimo jego rzekomej słabej znajomości angielskiego i francuskiego" - dodaje gazeta. Jak podkreśla, "mianowanie polityka z Europy Wschodniej w tym momencie kryzysu na Ukrainie byłoby silnym sygnałem dla Moskwy". Poza tym, według gazety, w interesie Wielkiej Brytanii jest, aby przewodniczący pochodził spoza strefy euro.
"Polscy konserwatywni przywódcy powinni być naturalnymi sojusznikami Camerona w Unii" - uważa dziennik i przypomina, że szef polskiego MSZ Radosław Sikorski należał do Bullingdon Club na Uniwersytecie Oksfordzkim mniej więcej w tym samym czasie, gdy jego członkami byli Cameron i obecny burmistrz Londynu Boris Johnson.
"Rozprawiając się z rzekomą turystyką zasiłkową wśród Polaków, by uspokoić antyunijny obóz w swojej partii, Cameron tak obraził polskich liderów, że w rozmowie, która wyciekła do mediów, Sikorski użył niecenzuralnego języka, by opisać, co o tym myśli" - pisze dziennik, nawiązując do afery taśmowej. "Miejmy nadzieję, że premier nauczy się, iż posiadanie przyjaciół w innych częściach UE jest pomocne, nawet jeśli ogranicza prawicową retorykę, z której może korzystać on w ojczyźnie" - konkluduje gazeta.