Turcja znów bombarduje iracki Kurdystan
Tureckie F-16 wznowiły ataki na bazy zbrojnych oddziałów Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która w lipcu wycofała się z zawieszenia broni na terenie Turcji trwającego od 2013 roku. Turcy dokonali nalotów w sześciu rejonach irackiego Kurdystanu.
Ataki nastąpiły w kilkanaście godzin po tym, jak rząd Iraku zaapelował do Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby zażądała od Turcji natychmiastowego i bezwarunkowego wycofania jej wojsk z północnego Iraku wysłanych tam bez porozumienia z Bagdadem.
Z analogicznym apelem zwrócił się wcześniej do NATO iracki premier Hajdar al-Abadi. Wezwał Sojusz Północnoatlantycki, aby wywarł presję na Ankarę w sprawie bezzwłocznego wycofania wojsk tureckich z północnego Iraku.
Oddziały kurdyjskich peszmergów są tam najskuteczniejszą siłą w walce z siłami Państwa Islamskiego.
W sobotę rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow w rozmowie telefonicznej ze swym irackim odpowiednikiem Ibrahimem ad-Dżafarim omówił "bezprawne wtargnięcie" tureckich władz do północnego Iraku. Strona rosyjska zdecydowanie "poparła suwerenność i integralność terytorialną Iraku" - podał resort w oświadczeniu.
Rząd turecki uzasadnia obecność jego kontyngentu wojskowego w północnym Iraku koniecznością zapewnienia ochrony tureckim instruktorom wojskowym szkolącym w obozie pod Mosulem irackich ochotników do walki z dżihadystami.