Z Morza Czarnego udało się wydobyć część kadłuba, który umieszczono na pokładzie frachtowca "Kapitan Wakułow" - poinformowała agencja Interfax. W poszukiwania szczątków samolotu zaangażowanych zostało 11 statków. Ratownicy odnaleźli dotąd 13 ciał. Nad wschodnią część Morza Czarnego udały się ponadto izraelskie samoloty wojskowe.
Na pokładzie rozbitego Tupolewa znajowało się - według agencji DPA - 66 pasażerów, głównie Izraelczyków, oraz 12 członków załogi.
W czwartek prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że nie można wykluczyć aktu terroru. Opinię tę podzielił izraelski minister transportu Ephraim Sneh.
Rosyjskie i ukraińskie władze zaprzeczyły doniesieniom francuskich i amerykańskich mediów, według których w samolot uderzyła przez przypadek ukraińska rakieta. Prezydent Putin odrzucił te domysły jako mało prawdopodobne.
Tymczasem amerykańska stacja telewizyjna CBS poinformowała, że satelity USA zarejestrowały start rakiety, która - według nich - trafiła w samolot.
Czwartkowa tragedia była piątą katastrofą samolotu typu TU-154 w Rosji od roku 1994. Na początku lipca br. koło Irkucka na Syberii rozbił się samolot tego samego typu. Zginęło wówczas 145 pasażerów. Przyczyną tamtej katastrofy był błąd pilota.
TU-154 jest pierwszym nowoczesnym samolotem pasażerskim wyprodukowanym w b. ZSRR. Może przewozić 164 pasażerów, osiąga maksymalną prędkość 950 km/h. (jask)
