Tu‑154 wciąż będzie woził prezydenta i premiera
Minister obrony narodowej Bogdan Klich przyznaje w rozmowie z "Wprost", że bardzo często myśli o tym, kto ponosi odpowiedzialność za tragedię smoleńską. Zaznacza jednak, że mimo katastrofy nie przewiduje "przerobienia na żyletki" drugiego tupolewa. Będzie on nadal woził najwyższych urzędników w państwie.
31.07.2010 | aktual.: 02.08.2010 11:44
Klich w odpowiedzi na pytanie o własną polityczną i moralną odpowiedzialność za tę katastrofę przypomniał, że organizatorem wizyty w Smoleńsku była kancelaria prezydenta. Pytany jak znosi niepewność co do swej politycznej przyszłości, mówi, że jako minister obrony narodowej musi zachować zimną krew. - Swoje emocje rezerwuję dla siebie i dla swojej rodziny - przyznał.
Jego zdaniem, Ludwik Dorn i twórca GROM-u, gen. Sławomir Petelicki, którzy zażądali jego dymisji, próbują zaistnieć politycznie jego kosztem. - Często posługują się insynuacją, aby pokazać się w mediach - ocenił w rozmowie z "Wprost" szef MON.