Trwają walki w Afganistanie
Sojusz Północny nadal atakuje ostatni bastion talibów w północnym Afganistanie - miasto Kunduz. W działaniach przeciwko fundamentalistom islamskim uczestniczy też amerykańskie lotnictwo. Talibowie zapowiadają, że będą bronić Kandaharu do ostatniego tchu. Nie wiadomo jednak, czy obroną dowodzi ich przywódca mułła Omar, czy też ukrywa się on w górach przed wojskami Sojuszu. Do Kabulu wracają dyplomacji, zaś Szwajcarzy deklarują, że odbudują pomnik Buddy.
Siły afgańskiego Sojuszu Północnego wznowiły w piątek natarcie na bronione przez fundamentalistów islamskich miasto Kunduz na północy Afganistanu. Pozycje talibów i najemników organizacji al-Qaeda ostrzeliwuje artyleria Sojuszu. Rosyjska telewizja RTR podała, że w obronie Kunduzu walczy m.in. jeden z głównych dowódców czeczeńskich, Jordańczyk Chattab.
Jeden z dowódców opozycji, Uzbek Abdul Raszid Dostum twierdzi, że talibowie chcą poddać miasto. Dostum powiedział telewizji CNN, że zamierza w sobotę tam wkroczyć na czele 5 tys. żołnierzy, by dopilnować wypełnienia warunków poddania Kunduzu.
Jednak źródła talibów podają, że z Dostumem przeprowadzono na razie tylko "obiecujące rozmowy", a miasto atakują oddziały podporządkowane politycznemu przywódcy Sojuszu, Tadżykowi Burhannudinowi Rabbaniemu. Talibowie chcą zaś poddać miasto tym, z którymi będą mogli zawrzeć porozumienie.
Kontrola nad Kunduzem oznacza kontrolę nad drogą zaopatrzeniowa z północy do Kabulu. Rabbani, który reprezentuje interesy miejscowych Tadżyków, nie chce, by Kunduz wpadł ręce jego obecnego sprzymierzeńca, gen. Dostuma.
Rzecznik talibów twierdzi natomiast, że amerykańskie samoloty atakują pozycje obronne talibów i dzielnice mieszkaniowe we wschodniej i północno-wschodniej części miasta. Najciężej bombardowane są dzielnice Bangi, Dehwaren, Sondok, Saraj i Achtadż. Jak podała afgańska agencja AIP w wyniku bombardowania zginęły dziesiątki osób.
Rosja zapowiedziała, że nadal będzie udzielać pomocy wojskowej Sojuszowi Północnemu. Mimo że talibowie zeszli ze sceny politycznej, nie oznacza to, że w Afganistanie nie podejmą już prób oporu, bowiem wciąż dysponują realną siłą militarną - stwierdził ambasador Rosji w Tadżykistanie Maksim Pieszkow.
Talibowie zamierzają natomiast do ostatniego tchu bronić Kandaharu w południowej części Afganistanu, gdzie zgromadzono ok. 500 czołgów i pojazdów pancernych. Takie informacje przekazał mułła Bismillach, jeden z talibańskich dowódców, który uciekł z miasta do pakistańskiego miasta Quetta.
Tymczasem przedstawiciel talibów w mieście Spin Bołdak na granicy z Pakistanem Tajeb Agha poinformował w piątek rano, że przywódca afgańskich talibów, mułła Mohammad Omar wyznaczył zastępcę, który w jego imieniu ma kierować sprawami talibańskiej milicji. Kilka godzin później informację tę zdementowała AIP.
Omar nadal przebywa w Kandaharze, a informacje, iż ukrywa się, są pozbawione podstaw - twierdzi AIP. Według talibów, zastępcą Omara miał zostać mułła Achtar Mohammad Usmani.
W zachodnioafgańskim mieście Herat odkryto masowy grób najprawdopodobniej ofiar represji talibów. Według reportera BBC zwłoki miały związane z tyłu ręce, co świadczy o tym, że ludzie ci nie zginęli w walce. Ciała spoczywały w niecce basenu w jednym z miejscowych szpitali.
Władze amerykańskie opublikowały raport poświęcony zbrodniom popełnionym przez talibów w czasie ich rządów w Afganistanie. Amerykanie wymieniają miejsca dokonanych przez fundamentalistów islamskich 22 masakr. Raport, opublikowany w Islamabadzie, Londynie i Waszyngtonie, sporządzony został przez centrum informacyjne koalicji, na podstawie danych zbieranych przez organizacje praw człowieka i doniesień prasowych z ostatnich tygodni.
Według raportu talibowie, chcąc umocnić swoją pozycję w państwie, mordowali dzieci, gwałcili kobiety, a mężczyzn wieszali na ulicznych latarniach. Raport mówi m.in. o masakrze dokonanej w 1998 r. na ok. 600 uzbeckich mieszkańcach wioski w zachodnim Afganistanie i o egzekucjach i gwałtach podczas zdobywania przez talibów miasta Mazar-i-Szarif.
Tymczasem Międzynarodowy Czerwony Krzyż wyraził w piątek zaniepokojenie traktowaniem przez afgański Sojusz Północny talibańskich jeńców wojennych, zatrzymanych w Kunduzie. Organizacja obawia się masowych mordów.
Obawy Czerwonego Krzyża potwierdza odkrycie masowego grobu w pobliżu Mazar-i-Szarif. W grobie tym znaleziono około 600 ciał. Zdaniem obserwatorów, mordu dokonali dwa tygodnie temu żołnierze Sojuszu, zaraz po tym jak zajęli miasto.
Do stolicy Afganistanu ściągają pierwsi przedstawiciele państw chcących mieć wpływ na tworzenie nowego rządu w Kabulu. Prace wznowiono już w ambasadach sąsiadów Afganistanu - Iranu i Indii. Do otwarcia placówek przygotowują się także Rosja, Wielka Brytania i Francja.
W piątek poinformowano, że organizowane pod auspicjami ONZ rozmowy o przyszłości Afganistanu, które miały się rozpocząć w poniedziałek w Niemczech, zostały przesunięte na wtorek. Poprzedzi je dzień zamkniętych negocjacji między różnymi ugrupowaniami afgańskimi.
Ich celem jest ustalenie zasad tworzenia nowego afgańskiego rządu po upadku talibów. Oczekuje się, że w rozmowach o przyszłości Afganistanu weźmie udział dobra reprezentacja licznych afgańskich frakcji.
Serwis internetowy New Sciencist poinformował natomiast, że Szwajcarzy chcą odbudować 53-metrowy posąg Buddy w Afganistanie, wysadzony w marcu tego roku przez talibów. Dwa pochodzące z III lub IV wieku posągi Buddy były wyrzeźbione w zboczu góry w dolinie Bamjan. Szwajcarzy chcą odbudować większy z posągów.
Koszt opracowania trójwymiarowego obrazu posągu i jego modelu szacuje się na 300 tys. dolarów. Cała budowa kosztować będzie do 3 mln dolarów i zajmie 2 lata. (mag)