Trwa dramat Alfiego. "W Polsce nikt nie odłączyłby go od aparatury"

Trwa dramat Alfiego. "W Polsce nikt nie odłączyłby go od aparatury"

Trwa dramat Alfiego. "W Polsce nikt nie odłączyłby go od aparatury"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magda Mieśnik
26.04.2018 14:18, aktualizacja: 11.06.2018 15:10

Już trzecią dobę Alfie Evans żyje, mimo że brytyjscy lekarze odłączyli go od aparatury podtrzymującej życie. - W Polsce taka sytuacja nie byłaby możliwa. Nawet sąd nie zmusiłby lekarzy, by odłączyli aparaturę - mówi Wirtualnej Polsce prof. Wojciech Gaszyński, specjalista anestezjologii i reanimacji.

23-miesięczny Alfie Evans, który przebywa w szpitalu Liverpoolu, w poniedziałek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Po tym czasie chłopiec miał przeżyć zaledwie sześć godzin. Mija już trzecia doba. Brytyjscy lekarze twierdzą, że chłopiec ma uszkodzone 70 proc. mózgu, nie czuje bólu i jest w śpiączce. Ich zdaniem, dalsze sztuczne podtrzymywanie jego życia jest niehumanitarne. Sąd poparł tę opinię i nakazał odłączenie chłopca od aparatury.

- Z punktu widzenia prawa nie ma możliwości, aby w Polsce odłączyć od aparatury podtrzymującej życie osobę, która nie ma stwierdzonej śmierci mózgu. Bez względu na to, czy byłaby zgoda rodziny, a nawet sądu. Nikt nas - lekarzy, by nas do tego nie zmusił. Procedura musi potwierdzić nieodwracalne uszkodzenie mózgu - mówi Wirtualnej Polsce prof. Wojciech Gaszyński, szef Katedry Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Alfie Evans nie ma stwierdzonej śmierci mózgu. - Trzeba odróżnić nieodwracalne uszkodzenie mózgu od jego śmierci. Pierwsze dotyczy uszkodzenia tylko niektórych obszarów, np. odpowiedzialnych za mowę czy słuch. I tak jest u tego chłopca. Ale inne obszary, jak ten odpowiedzialny za oddychanie, działają. Dlatego on żyje, mimo że odłączono go od aparatury. Nikt pewnie jednak nie jest w stanie powiedzieć, ile to potrwa – mówi prof. Gaszyński.

W Polsce lekarze biorą pod uwagę jeszcze jeden aspekt – względy rodzinne. - Nie odłączamy nikogo od razu, tylko minimalizujemy terapię. To znaczy, że nie podtrzymujemy sztucznie przy życiu, ale podajemy środki adekwatne do stanu pacjenta. Rodzina ma czas na pożegnanie, to jest szansa na godne odejście – wyjaśnia profesor.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (203)
Zobacz także