ŚwiatTrump znów grozi wojną Korei Północnej. To blef?

Trump znów grozi wojną Korei Północnej. To blef?

Siłowe rozwiązanie problemu Korei Północnej jest gotowe do użycia, jeśli Kim Dzong Un zachowa się "niemądrze" - stwierdził amerykański prezydent Donald Trump. Eksperci zwracają jednak uwagę, że wszystkie opcje militarne mogą mieć katastrofalne skutki, a słowa Trumpa są prawdopodobnie blefem.

Trump znów grozi wojną Korei Północnej. To blef?
Źródło zdjęć: © East News | Associated Press
Oskar Górzyński

11.08.2017 15:59

Donald Trump nie schodzi z wojennej ścieżki. W czwartek podkreślił, że jego groźba ściągnięcia na Koreę Północną "ognia i furii, jakich świat nie widział" była zbyt łagodna. Dlatego w piątek wystosował do władz KRLD kolejne ulitmatum, tym razem za pośrednictwem Twittera.

"Rozwiązania militarne są już całkowicie na swoim miejscu, załadowane i gotowe do wystrzału, jeśli Korea Północna zachowa się niemądrze. Mam nadzieję, że Kim Dzong Un wybierze inną drogę" napisał amerykański prezydent.

To kolejny w bezprecedensowej eskalacji napięć między dwoma państwami posiadającymi broń nuklearną. I zapewne nie ostatni, bo tego samego dnia amerykańskie bombowce strategiczne B-1B po raz kolejny przeleciały nad Półwyspem Koreańskim. Tymczasem obecność bombowców mogących w teorii przenosić broń nuklearną na Półwyspie była głównym punktem pretensji wymienionym przez władze Korei w komunikacie, w którym zagroziły one wystrzeleniem czterech rakiet balistycznych pośredniego zasięgu. Według planu, rakiety mają przelecieć nad Japonią i wylądować 30-40 kilometrów od wyspy Guam, ważnej amerykańskiej bazy na Pacyfiku. Ale egzekucja testu została uzależniona od zgody Kim Dzong Una - co zostało odczytane przez ekspertów jako próba negocjacji: "nie wystrzelimy rakiet, jeśli zabierzecie swoje bombowce". W piątek jednak B-1 znów pojawiły się nad Koreą, w drodze na bazę w Guam.

Nie ma dobrych opcji

O jakich opcjach militarnych mówi Trump? W teorii jest ich kilka, ale wszystkie obarczone są dużym ryzykiem katastrofalnych strat. Najczęściej proponowanym jest "chirurgiczne" uderzenie mające zniszczyć koreańską broń atomową. Ale ze względu m.in. na posiadanie przez Koreę mobilnych systemów wyrzutni rakiet, istnieją duże wątpliwości, czy całkowite wyeliminowanie północnokoreańskiej broni jądrowej byłoby możliwe.

"Amerykańscy oficjele nie mają wysokiej pewności, że wojsko byłoby w stanie zlokalizować i zniszczyć cały arsenał Korei Północnej" - donosi "New York Times".

Ale nawet jeśli by było, nadal nie eliminowałoby to ryzyka północnokoreańskiego konwencjonalnego odwetu przeciwko Korei Południowej lub Japonii. Według jednej z symulacji z 2005 roku, tylko pierwsze dni takiego konfliktu mogłyby kosztować życie około 100 tysięcy osób. A to założenie optymistyczne, wykluczające użycie broni nuklearnej.

Podobne ryzyko związane jest z innymi opcjami: próbą zamordowania przywódcy Korei Północnej czy pełną inwazją. Jedynym "bezpiecznym" rozwiązaniem mógłby być atak cybernetyczny, ale to tylko półśrodek, który nie mógłby wyeliminować zagrożenia nuklearnego.

Przejrzysty blef Trumpa

Co być może najbardziej niepokojące, wypowiedź Trumpa jest prawdopodobnie blefem - i to przejrzystym. Jak zauważyli eksperci, słowom Trumpa o "załadowanym i gotowym" zdają się przeczyć fakty: w stronę Półwyspu Koreańskiego nie popłynęły dodatkowe siły, brakuje też innych oznak przygotowania do wojskowych działań.

"Gdzie są dodatkowe lotniskowce, 31. jednostka ekspedycyjna Marines? Żadnych oznak dodatkowych sił i materiału napływajacego do Japonii. Kim Dzong Il też to widzi" - zauważył Euan Graham, analityk Lowy Institute w Sydney w Australii.

Niewyraźna czerwona linia

Inni komentatorzy zwrócili uwagę, że niefrasobliwe groźby Trumpa są niemal klasycznym przykładem tego, jak nie powinno się prowadzić polityki odstraszania. Aby groźba użycia siły była skuteczna i wiarygodna, musi być klarowna i wyraźnie wyznaczyć, jakie działania spowodują użycie siły. W przypadku amerykańskiego prezydenta jest dokładnie na odwrót. W środę zagroził "ogniem i furią" jeżeli Korea Północna "nie przestanie grozić" Ameryce, zaś w piątek, jeśli postąpi "niemądrze".

"Kluczową kwestią jest to, co oznacza 'niemądre postępowanie' i szczególnie, czy odpowiada to działaniom (np. testom nuklearnym) nie będącymi zbrojnym atakiem" - napisał Shashank Joshi, ekspert prestiżowego brytyjskiego ośrodka RUSI.

To, w połączeniu z faktem, że Trump po prostu blefuje, czyni sytuację podwójnie niebezpieczną. Niefrasobliwość Trumpa może tylko rozzuchwalić równie nieprzewidywalnego Kim Dzong Una. To z kolei wywarłoby tylko dodatkową presję na amerykańskiego prezydenta, by "coś zrobić". Tymczasem według republikańskiego senatora Lindseya Grahama, Trumpa wcale nie trzeba przekonywać do podjęcia radykalnych działań.

- Po serii rozmów z nim, jestem w 100 procentach pewny, że jako ostateczny środek, Trump użyłby siły militarnej, by pozbawić ich możliwości uderzenia naszego kraju bronia nuklearną - powiedział senator.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpkim dzong unguam
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)