Trump się wywinie? Przełomowa decyzja sądu
Sąd Najwyższy USA ogłosił w środę, że rozstrzygnie, czy prezydencki immunitet chronił Donalda Trumpa przed zarzutami karnymi postawionymi przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha w związku z próbami byłego prezydenta, by utrzymać się przy władzy, mimo wyborczej porażki. Oznacza to, że proces Trumpa w tej sprawie może nie odbyć się przed wyborami.
Sąd Najwyższy zgodził się na rozpatrzenie odwołania od wyroku sądu apelacyjnego w Waszyngtonie, które zostało wniesione przez samego Donalda Trumpa. Sąd apelacyjny orzekł, że z chwilą ustąpienia z urzędu, były prezydent stał się "obywatelem Trumpem" i nie przysługuje mu już immunitet prezydencki.
Rozprawa, podczas której obie strony będą miały możliwość przedstawienia swoich argumentów, została zaplanowana na 22 kwietnia. Sugeruje to przyspieszony tryb postępowania. Jednakże sama decyzja o podjęciu sprawy oznacza dalsze odroczenie procesu przeciwko Trumpowi, który pierwotnie miał rozpocząć się na początku marca.
Według portalu Politico, nawet jeśli sąd szybko wyda wyrok odrzucający wniosek Trumpa, proces w Waszyngtonie nie rozpocznie się wcześniej niż w sierpniu lub we wrześniu, tuż przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Inni eksperci, tak jak były sędzia federalny Michael Luttig twierdzą, że decyzja Sądu Najwyższego w praktyce wyklucza możliwość przeprowadzenia procesu przed wyborami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Schronów nie ma, niczego nie ma". Polacy czują się bezbronni
Niektórzy eksperci spodziewali się, że Sąd Najwyższy odmówi rozpatrzenia apelacji, pozostawiając w mocy wyrok z niższej instancji.
"Absolutny immunitet" dla Trumpa?
Podczas rozpraw i na platformach mediów społecznościowych, prawnicy Trumpa oraz on sam argumentowali, że prezydenci powinni być objęci "absolutnym" immunitetem. Twierdzili, że w przeciwnym razie, strach przed ściganiem przez prokuraturę ograniczy ich zdolność do pełnego wykonywania obowiązków.
Adwokat Trumpa, John Sauer, twierdził nawet, że prezydent nie mógłby być ścigany - chyba że doszłoby wcześniej do jego impeachmentu i skazania przez Senat - nawet jeśli rozkazałby siłom specjalnym zabić przeciwnika politycznego. Sąd apelacyjny nie zgodził się z tą interpretacją prawa.
"Dla potrzeb tej sprawy karnej, były prezydent Trump stał się obywatelem Trumpem, posiadając wszelkie środki obrony przysługujące każdemu innemu oskarżonemu. Ale jakikolwiek immunitet wykonawczy, który mógł go chronić, gdy służył jako prezydent, nie chroni go już przed tymi zarzutami" - stwierdził sąd apelacyjny w wydanym na początku lutego orzeczeniu.
W sprawie w Waszyngtonie, Trump usłyszał cztery zarzuty karne, w tym udziału w zmowie przeciwko Stanom Zjednoczonym. Zarzuty te dotyczą działań Trumpa, które miały na celu unieważnienie wyniku wyborów prezydenckich w 2020 roku i pozostanie przy władzy. Mimo że Trump mierzy się z zarzutami w trzech innych sprawach, prawdopodobnie tylko w jednej z nich proces rozpocznie się przed wyborami. Chodzi o rozprawę w Nowym Jorku, która dotyczy zarzutów stanowych związanych z zapłatą przez Trumpa za milczenie aktorki filmów dla dorosłych Stormy Daniels i innym kobietom w trakcie kampanii wyborczej 2016 roku.