Trump coraz bliżej popełnienia fatalnego błędu. Powtórzy ruch Nixona?
Donald Trump wznowił ataki na swojego prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa za "nielojalność" i prowadzenie śledztw w sprawach własnych kolegów partyjnych. Tymczasem dymisja Sessionsa może tylko pogłębić prawne tarapaty Trumpa
Prokurator generalny Jeff Sessions w 2015 roku był pierwszym senatorem, który otwarcie poparł kandydaturę Donalda Trumpa. Teraz jest jednym z głównych celów jego twitterowych tyrad. Ostatnia z nich miała miejsce w poniedziałkowy wieczór, kiedy prezydent postanowił wyrazić swoją frustrację na działania prokuratury wobec dwóch republikańskich kongresmenów i lojalnych sojuszników Trumpa: Duncana Huntera z Kalifornii i Chrisa Collinsa z Nowego Jorku.
"Dwa długotrwałe śledztwa z ery Obamy wobec dwóch bardzo popularnych republikańskich Kongresmenów zostały zakończone bardzo publicznym postawieniem zarzutów, tuż przed wyborami, przez Departament Sprawiedliwości Jeffa Sessionsa. Dwie łatwe wygrane teraz są niepewne, bo jest za mało czasu. Dobra robota, Jeff" - ironizował Trump na Twitterze. "Demokraci, spośród których nikt nie głosował na Sessionsa, muszą go teraz kochać" - dodał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak zwykle w przypadku tweetów Trumpa, nie mówią one całej prawdy. O ile śledztwo w sprawie Huntera (polityk jest oskarżony o wydawanie setek tysięcy dolarów przeznaczonych na kampanię na osobiste potrzeby) rzeczywiście zostało rozpoczęte jeszcze za prezydentury Obamy, to zarzuty wobec Collinsa (o insider trading) są wynikiem dochodzenia zaczętego już w 2017 roku.
Prezydenta szczególnie zirytował czas stawiania zarzutów. Doszło do tego na kilka miesięcy przed listopadowymi wyborami do Kongresu. Zarówno Hunter jak i Collins byli pewniakami jeśli chodzi o wyścigi w swoich okręgach. Hunter, który nie wycofał się z wyścigu, nadal ma w sondażach znaczną przewagę nad demokratyczną konkurentką.
Chłopiec do bicia
Sessions od dawna jest jednym z ulubionych celów ataków Trumpa. To m.in. na nim skupia się bowiem gniew prezydenta spowodowany toczącym się od ponad roku śledztwem specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie Russiagate. Trump ma mu za złe, że Sessions - którego, jak przyznał, wybrał na Prokuratora Generalnego ze względu na lojalność - umożliwił rozpoczęcie dochodzenia, wyłączając się ze sprawy i oddając decyzję w ręce swojego zastępcy Roda Rosensteina. Od tej pory prezydent nieustannie go krytykuje - zarówno publicznie, jak i prywatnie. W wywiadach zastanawiał się "co z niego za mężczyzna", na Twitterze sugerował, że jest tchórzem, a w rozmowach z doradcami śmiał się z jego południowego akcentu i porównywał do pana Magoo, łysego niskiego mizantropa z amerykańskich komiksów.
Sessions dotąd znosił te zniewagi w milczeniu. Zareagował tylko raz, kiedy w sierpniu Trump - znów za pomocą Twittera - domagał się od niego wszczęcia śledztw przeciwko swoim przeciwnikom politycznym, w tym Hillary Clinton. Sessions wydał wówczas oświadczenie, w którym stwierdził, że dopóki jest na swoim stanowisku nie będzie poddawał się politycznym naciskom.
To, jak długo były senator będzie jeszcze sprawować swoją funkcję jest otwartą kwestią. Trump wielokrotnie sugerował, że chce się go pozbyć. W niedawnym wywiadzie dla Bloomberga stwierdził jednak, że wstrzyma się z decyzją do okresu po wyborach. Skąd ta zwłoka?
Nie powtórzyć błędu Nixona
Trump prawdopodobnie ma świadomość, że zwolnienie Sessionsa mogłoby być dla niego fatalnym ruchem, dającym Muellerowi koronny dowód na utrudnianie działań wymiaru sprawiedliwości przez prezydenta. To - obok potencjalnej zmowy z Rosjanami - główny zarzut, na jaki narażony jest miliarder. Już teraz wiadomo, że Trump naciskał na szefa FBI (którego potem zwolnił), by zakończył śledztwo w sprawie "Russiagate" i całkiem jawnie wzywał Sessionsa do "ukręcenia" dochodzenia Muellera. Zwolnienie prokuratora byłoby jasnym potwierdzeniem wysuwanych wobec niego zarzutów nielegalnej ingerencji w śledztwa.
Jak przypomniał w rozmowie z WP dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, podobny ruch przyczynił się do upadku Richarda Nixona. Chodzi o "masakrę sobotnej nocy", który 20 października 1973 roku zwolnił niezależnego prokuratora badającego Watergate Archibalda Coxa, prokuratora generalnego Elliota Richardsona i jego zastępcy. Decyzja ta została później wymieniona w przygotowywanych przez Kongres zarzutach w procedurze impeachmentu.
- Zwolnienie Coksa nie było samodzielną przyczyną dymisji Nixona i podobnie nie będzie to przyczyną ewentualnego impeachmentu Trumpa. Był to jedynie etap pewnego procesu i przejaw szerszego problemu - zaznaczył Kostrzewa-Zorbas.
Odwrócą się od Trumpa?
Bardziej bezpośrednim skutkiem mógłby być bunt wewnątrz partii. Sessions jest jednym z najstarszych stażem republikańskich polityków, cieszącym się na prawicy znacznym szacunkiem. Jeszcze w ubiegłym roku senator Lindsey Graham ostrzegał Trumpa, że jeśli zwolni Sessionsa, zapłaci za to "świętym piekłem". Teraz co prawda Graham zmiękczył swoje stanowisko, ale działania Trumpa wciąż budzą niesmak wśród Republikanów.
"Stany Zjednoczone nie są żadną bananową republiką z dwupoziomowym systemem sprawiedliwości - jednym dla partii większości, drugim dla partii mniejszości (...) Zadaniem prezydenta nie jest komentowanie toczących się postępowań i prokuratorów, tylko obrona konstytucji i strzeżenie niezawisłego wymierzania sprawiedliwości" - odpowiedział na ostatniego tweeta Trumpa Ben Sasse, senator z Nebraski.
Dotychczas wewnętrzną rebelię w partii powstrzymywał głównie fakt, że mimo słabych notowań ogólnokrajowych, Trump cieszył się dużym poparciem wśród tradycyjnych wyborców Republikanów. Ale to może się zmieniać. Dwa najnowsze sondaże pokazują, że poziom tych notowań po raz pierwszy spadł poniżej 80 procent (co przekłada się na zaledwie 36-procentowe poparcie wśród wszystkich wyborców). Co więcej, według badania "Washington Post", aż 64 procent Amerykanów sprzeciwia się zwolnieniu Sessionsa. W tej sytuacji usunięcie pogardzanego szefa prokuratury nie jawi się jako najlepszy możliwy ruch dla prezydenta. Co nie znaczy, że tego nie zrobi.
Zobacz także: "Kłamią, kłamią!". Dominik Tarczyński w natarciu. Opozycji się oberwało
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl