Współtwórczyni Amber Gold wróci do aresztu? Jest zażalenie

Prokuratura Okręgowa w Łodzi kieruje zażalenie na postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Sąd podjął niedawno decyzję o zastosowaniu wobec Katarzyny P. wolnościowych środków zapobiegawczych. Przed tygodniem kobieta wyszła z aresztu po ośmiu latach. W tym czasie urodziła syna, którego ojcem jest strażnik więzienny.

Prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury poinformował, że w zażaleniu śledczy stwierdzają, że tylko dalszy tymczasowy areszt może zabezpieczyć prawidłowy przebieg postępowania. Zdaniem prokuratury Katarzyna P. może go utrudniać.

- Ocena wyrażona po szczegółowym zapoznaniu się z treścią uzasadnienia zaskarżonego postanowienia oraz z materiałami sprawy, które legły u podstaw rozstrzygnięcia, skłania do wniosku, że brak jest przesłanek do stwierdzenia, że Katarzyna P. jest jedyną osobą zdolną do opieki nad swoją matką i małoletnim synem, a tym samym, że dalsze tymczasowe aresztowanie pociągnęłoby wyjątkowo ciężkie skutki dla niej i jej rodziny - zaznaczył.

Zobacz także: Stan wyjątkowy. Ekspert: "potrzebne są nadzwyczajne działania"

Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał nieprawomocnie Katarzynę P. na karę 12,5 roku więzienia. W październiku 2020 roku Prokuratura Okręgowa w Łodzi zaskarżyła ten wyrok i wniosła o zaostrzenie kary do 15 lat. Przez niemal rok nie rozpoznano apelacji.

22 września Sąd Apelacyjny w Gdańsku odstąpił od dalszego tymczasowego aresztu. Kobieta spędziła w nim 8 lat. W trakcie pobytu w areszcie zaszła w ciążę i urodziła syna, którego ojcem jest funkcjonariusz Służby Więziennej.

Jak podało RMF FM, gdański sąd wziął pod uwagę, że środek zapobiegawczy, jakim jest tymczasowe aresztowanie, nie może przeradzać się w karę. Po zasięgnięciu opinii kuratora uznano też, że matka Katarzyny P. nie jest w stanie dłużej zajmować się synem swojej córki.

Zdaniem łódzkiej prokuratury, że twórcy piramidy finansowej Amber Gold, Marcin P. i jego żona Katarzyna P., oszukali ponad 18 tys. klientów swojej firmy doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia ich majątkiem wartym prawie 851 mln zł. Firma miała inwestować w złoto i cenne kruszce. Kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji, które sięgało nawet 16,5 proc. rocznie.

Małżeństwo P. pieniądze pozyskane z lokat klientów wydawali m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express, na co przeznaczono 300 mln zł. Według ustaleń śledczych Marcin P. i Katarzyna P. mieli też wypłacić sobie 18,8 mln zł wynagrodzeń.