Wieloryb w Zatoce Puckiej - zauważyli go rybacy
Pomorscy rybacy zauważyli pływającego w Zatoce Puckiej wieloryba. Jeżeli doniesienia się potwierdzą, będzie to siódma wizyta walenia w ciągu ostatnich lat.
- Zwierzę wynurzyło się niedaleko naszej łodzi. Na początku myśleliśmy, że jest to łódź podwodna, ale po chwili nad wodą pojawiła się wielka płetwa - mówi Zenon Dettlaff, kapitan jednostki, której załoga widziała wieloryba.
Stacja Morska w Helu nie chce na razie zabierać głosu w tej sprawie, ponieważ nie otrzymała jeszcze niezbędnej dokumentacji. Jednocześnie jej pracownicy potwierdzają, że takie wizyty w naszym morzu są możliwe.
Jeżeli badania potwierdzą relacje świadków, będzie można mówić o kolejnej wizycie wielorybów w Bałtyku. Ssaki ostatni raz można było zaobserwować w lipcu ubiegłego roku w okolicach Darłówka (ok. 50 km od Trójmiasta).
- Płynął z zachodu na wschód zaledwie ok. 300 metrów od portowych główek. Nim zwierzę ponownie się zanurzyło w morzu, dostrzeżono nawet obłok pary. Kolejne jego wynurzenie miało miejsce w odległości ok. 1,5 km w kierunku wschodnim, po czym ssak zniknął - opisywała ówczesne zdarzenie Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Te wielkie ssaki wpływają do Bałtyku przez Cieśniny Duńskie. Zmysł nawigacji wielorybów zaburza dochodzący z brzegu hałas oraz zwiększające się zanieczyszczenie wód - uważają naukowcy.
Badacze podkreślają, że choć dla turystów widok wieloryba w Bałtyku jest nie lada atrakcją, to dla zwierzęcia stanowi śmiertelne zagrożenie. Gdy ssak pokona wąskie cieśniny i znajdzie się w wodach naszego morza, jest mu niezmiernie trudno znaleźć drogę powrotną.
Przykładem jest zdarzenie z listopada 2013 roku. Wówczas turyści odnaleźli na plaży we wsi Łazy ciało martwego wieloryba. Ważące ponad tonę zwierzę umarło z głodu, ponieważ w Bałtyku nie występował pokarm, którym się żywiło.
Tomasz Gdaniec, Wirtualna Polska