W polskich domach dziecka łamane jest prawo
Agresja oraz łamanie prawa to najpoważniejsze problemy polskich domów dziecka. Rzecznik Praw Dziecka w latach 2010-2014 podjął 900 interwencji i ponad 100 kontroli. Każdego roku przez państwowe domy dziecka przewija się 27 tys. dzieci, ale tylko 3 proc. z nich to prawdziwe sieroty.
Agresja, przemoc i bardzo silne leki psychotropowe. Tak miało wyglądać wychowanie dzieci w oliwskim domu dziecka. Dzisiaj już w większości dorośli ludzie zgłaszają się do prokuratury. W efekcie gdańscy śledczy wznowili śledztwo, umorzone w grudniu ubiegłego roku, a dom dziecka przestał istnieć.
- Śledztwo cały czas jest w toku. Zbierana jest dokumentacja i prowadzone są przesłuchania świadków. Dochodzenie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nikt do tej pory nie usłyszał zarzutów – mówi Wirtualnej Polsce Ewa Burdzińska, szefowa prokuratury Gdańsk-Oliwa.
W Polsce według danych Głównego Urzędu Statystycznego funkcjonuje ponad 950 państwowych placówek opiekuńczo-wychowawczych. W ciągu roku przechodzi przez nie ponad 27 tys. dzieci. Tylko 3 proc. dzieci w domach dziecka to sieroty. 17 proc. wychowanków ma jednego, a 80 proc. oboje rodziców. Najliczniejszą grupę podopiecznych tworzą osoby w wieku 7-13 lat (32 proc.) oraz 14-17 lat (48 proc.). Najwięcej z nich znajduje się w ośrodkach położonych na Śląsku (2,5 tys.), Dolnym Śląsku (2 tys.) oraz Mazowszu (1,9 tys.). Pomorze zajmuje w tym zestawieniu piąte miejsce (1,3 tys).
Bardzo głośnym echem odbiły się metody wychowawcze stosowane przez opiekunów z Lidzbarka Welskiego. Tamtejsi pedagodzy polewali dzieci pomyjami. Najbardziej krnąbrnych wychowanków wywożono do lasu, skąd sami mieli wrócić do ośrodka. Prokuratorskie śledztwo w tej sprawie toczy się od jesieni ubiegłego roku.
- W toku śledztwa zostało przesłuchanych kilkudziesięciu wychowanków ośrodka. Obecnie czekamy na biegłych psychologów. Zależnie od ich treści zostaną sformowane zarzuty i akt oskarżenia lub dojdzie do umorzenia sprawy – mówi Wirtualnej Polsce Zdzisław Łukasiak, szef Prokuratury Rejonowej w Ostródzie.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka wynika, że najczęściej łamane są prawa dzieci do ochrony przed przemocą oraz do stabilnego środowiska wychowawczego. Znany jest przypadek, dziewczynki, która w ciągu czterech lat sześciokrotnie zmieniała miejsce pobytu. Każda taka przeprowadzka wiąże się ze zmianą szkoły i – co najważniejsze – rozstaniami z przyjaciółmi. Tym samym powoduje dodatkowe, niepotrzebne napięcia.
- W placówkach opiekuńczo-wychowawczych zbyt często dochodzi również do zmiany opiekuna. Zmiany kadrowe nie sprzyjają właściwej pracy z podopiecznymi. Niezwykle bolesny jest dla dziecka fakt odejścia wychowawcy z pracy, jeśli wytworzyły się między nimi pozytywne więzi emocjonalne. Niepokój budzi również umieszczanie wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych typu terapeutyczno-specjalistycznego w młodzieżowych ośrodkach socjoterapii lub młodzieżowych ośrodkach wychowawczych czy szpitalach psychiatrycznych — mówi Wirtualnej Polsce Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.
Rzecznik zwrócił również uwagę na nielegalną praktykę umieszczania, wbrew ustawie w placówkach opiekuńczo-wychowawczych dzieci poniżej siódmego roku życia. W wyniku kontroli przeprowadzonej w 32 losowo wybranych placówkach z całej Polski ustalono, że przebywa w nich ponad tysiąc dzieci. 73 proc. z nich stanowiły – wbrew przepisom — dzieci do 6. roku życia
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .