Polska"Sojusz tronu z ołtarzem". Posłanka Lewicy o projekcie ustawy

"Sojusz tronu z ołtarzem". Posłanka Lewicy o projekcie ustawy

- Samorząd gdański i abp Sławoj Leszek Głódź to modelowy przykład sojuszu tronu z ołtarzem. O tym, że Głódź hoduje daniele, władze miasta wiedziały od dawna - mówi w rozmowie z WP Beata Maciejewska. Posłanka Lewicy przygotowała projekt ustawy, która ma ukrócić przekazywanie Kościołowi gminnych gruntów za bezcen.

 Beata Maciejewska
Beata Maciejewska
Źródło zdjęć: © FORUM | Mateusz Slodkowski
Rafał Mrowicki

23.09.2021 20:21

Gdańska posłanka Lewicy Beata Maciejewska przygotowała projekt ustawy, która ma ograniczyć przekazywanie za bezcen gruntów Kościołowi. Przygotowała też projekt uchwały dla samorządów o mniejszej bonifikacie dla Kościoła. To reakcja na brak zwrotu 99-procentowej bonifikaty za ziemię, która miała być przeznaczona na cele sakralne, a abp Sławoj Leszek Głódź hodował na niej daniele.

Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Czy ustawą o gospodarowaniu nieruchomościami da się zdefiniować miejsce kultu religijnego?

Beata Maciejewska, Lewica: Można zapisać, co jest nieruchomością przeznaczoną na cele sakralne. O tym mowa w moim projekcie, który określa, że to obiekt przeznaczony na miejsce kultu, jak kościół, kaplica, cmentarz czy dom pogrzebowy z niezbędnym zapleczem.

Zobacz też: TVN24 z przedłużoną koncesją. Kosiniak-Kamysz komentuje wprost

Projekt powstał po tym, jak ziemia, na której abp Sławoj Leszek Głódź hodował daniele, przeszła trwale na własność Kościoła. Proboszcz parafii, do której należy ziemia, postawił tam figury krótko przed upływem czasu ubiegania się o zwrot bonifikaty.

Nie było to wcześniej uregulowane. Z punktu widzenia dotychczasowej ustawy mógł to być wręcz kawałek łąki. Według zamówionej przez nas ekspertyzy prawnej miejscem kultu religijnego powinien być budynek, w którym wierni zbierają się na modlitwę i który jest dla nich otwarty, a nie może to być na terenie zamkniętej posiadłości. Kult religijny rozumiany jest tu jako oddawanie czci Bogu przede wszystkim w liturgii, a miejscami kultu są kościoły czy kaplice, ale nie kaplice czy krzyże, przy których wierni nie zbierają się systematycznie.

To jest interpretacja prawnicza. Obecnie jednak różne samorządy przekazują Kościołowi ziemię i wystarczy wręcz powiedzieć, że robiąc znak krzyża uprawia się tam kult religijny. W Gdańsku doprowadzono to do absurdu.

Czyli nie kwalifikowałyby się pod to krzyże czy figury na otwartym terenie?

Nie na terenie zamkniętym, tak jak to było na działce abpa Głódzia. Zresztą te krzyże i figury pojawiły się tam dopiero, gdy zażądałam kontroli. A proboszcz w tej sprawie skłamał. Tłumaczył, że krzyże stały tam od dwóch lat, tymczasem znamy zdjęcia red. Katki z "Wyborczej", na których nie ma krzyży, a zdjęcia zrobiono trzy miesiące wcześniej. Proboszcz mówił też o nabożeństwie Drogi Krzyżowej, ale jej elementów nie było widać na tych zdjęciach, zrobionych już po Wielkanocy. Ta historia jest inspirująca. Głódź to król inspiracji dla Lewicy.

Co jeszcze zakłada projekt?

Zakłada, że przy przekazaniu gruntu na cele kultu religijnego trzeba postawić budynek, a nie paśnik dla zwierząt. Może to być kościół lub kaplica. Po drugie, Kościół musi przedstawić koncepcję zagospodarowania terenu.

Byłby tu określony czas? Umowa o przekazanie przez miasto ziemi na gdańskiej Oruni Kościołowi nie określała czasu, w którym ma się rozpocząć ten kult.

Samorząd gdański i abp Głódź to modelowy przykład sojuszu tronu z ołtarzem. O tym, że Głódź hoduje daniele, władze miasta wiedziały od dawna. Pani Dulkiewicz jeszcze w czasach, gdy była radną, zabiegała o kontrole tego terenu. A my chcemy tę kontrolę uczynić obligatoryjną.

W projekcie jest zapis mówiący, że właściwy organ jest zobowiązany do kontroli wykorzystania nieruchomości na cele uzasadniające przyznanie bonifikaty nie wcześniej niż trzy lata i nie później niż pięć lat od udzielenia bonifikaty do zakupu nieruchomości. Urząd będzie więc zobowiązany do kontroli, bez interwencji posłanki Lewicy. Jeżeli nie będzie nieruchomości, a będą tam np. pasły się daniele, to będzie konieczność odebrania bonifikaty.

Czy projekt uchwały jest środkiem na wypadek, gdyby w Sejmie nie udało się przeforsować ustawy?

Dziś rządzi PiS. Pani marszałek może w ogóle nie dać tego projektu pod obrady, jak wiele innych projektów Lewicy, które leżą w zamrażarce sejmowej. Pokazujemy tu, jak powinna wyglądać gospodarka nieruchomościami. Z kolei uchwałę może przyjąć każdy samorząd. Mowa tu o ograniczeniu bonifikat do 40, 50 i 60 proc.

Myśli pani, że gdańscy radni byliby w stanie przyjąć taką uchwałę?

Ta uchwała może dać samorządom możliwość ograniczenia bonifikat, które dawane są przede wszystkim największej i najbogatszej korporacji na świecie. Czy uważam, że gdańscy radni są w stanie to zrobić? Donald Tusk, który jest patronem obecnej większości w Radzie Miasta Gdańska, mówił o tym, że kochają Kościół, ale chcą niwelować zło. No więc zobaczymy, co zwycięży - gdański sojusz tronu z ołtarzem czy chęć zapobiegania przekrętom à la Głódź w przyszłości.

W mojej ocenie politycy rządzący miastem oraz radni boją się utracenia przyjaźni z Kościołem. Z drugiej strony, do wielu rzeczy przekonują się z czasem, jak choćby prawa mniejszości. Jeden z największych przekrętów Kościoła wydarzył się właśnie w tym mieście i może radni przyjmą w związku z tym taką uchwałę.

Ostro krytykuje pani władze Gdańska w tej sprawie, ale też w kwestii gospodarki komunalnej. Myśli pani o starcie w wyborach na prezydenta miasta?

Niczego nie wykluczam. Jestem polityczką stąd i widzę bulwersujące rzeczy, jak np. sprawa pana Sławomira z Wrzeszcza. Po jej opisaniu pisało do mnie wiele osób. O tym, że sposób traktowania ludzi jest upokarzający, opisywali własne doświadczenia. W przypadku pana Sławka i jego rodziny, którzy mieszkają w klitce i mają nieuregulowane stosunki własnościowe do mieszkania, żąda się tony papierów, wysyła się pismo, żeby "opróżnili lokal", działa się w oparciu o uznaniowość, nie umowę.

Reakcja wiceprezydenta Gdańska na sesji Rady Miasta pokazuje, że władzom wydaje się, że są nietykalne i niezmienalne. Ja tak nie uważam. Uważam, że żadna władza nie jest nietykalna i niezmienialna. Będę dalej walczyła o sprawy ważne dla ludzi, jak to robię w Gdańsku i innych miejscowościach: Tczewie, Gardei, Czarnej Wodzie, Kwidzynie, Sztumie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)