Prezydent Sopotu wygrał proces z dziennikarzami ws. afery sopockiej
Były redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Piotr Lisicki oraz były dziennikarz tej gazety Piotr Kubiak muszą przeprosić prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego i wypłacić mu zadośćuczynienie. Sprawa dotyczy cyklu artykułów o tzw. aferze sopockiej.
Jacek Karnowski twierdził, że "Rzeczpospolita" w ok. 50 artykułach "w sposób tendencyjny i nieprawdziwy" opisywała jego samego, współpracowników oraz rodzinę. Prezydent Sopotu uznał, że gazeta nie zamieściła żadnego z przesłanych sprostowań i nie umożliwiła mu zaprezentowania na swoich łamach stanowiska w opisywanych sprawach.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych Karnowskiego. W zasadniczej części podtrzymał wyrok niższej instancji, zwiększył jednak wysokość zadośćuczynienia, które muszą zapłacić Paweł Lisicki - były redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" oraz były dziennikarz tej gazety Piotr Kubiak do 50 tys. Muszą również zamieścić w dzienniku dwa ogłoszenia z przeprosinami.
Po pierwszej rozprawie reprezentujący dziennikarzy mecenas Jacek Kondracki twierdził, że Lisicki i Kubiak dochowali należytej staranności. Dodał też, że gazeta nie zamieszczała sprostowań przysyłanych przez Karnowskiego, ponieważ "nie odpowiadały one warunkom prawa prasowego". I zaznaczył że Karnowski, po odmowie zamieszczenia sprostowań mógł od razu zwrócić się z tą sprawą do sądu.
Karnowskiego oczyszczano zarzut po zarzucie
Afera sopocka wybuchła w lipcu 2008 r. Wtedy media upubliczniły rozmowę, którą nagrał biznesmen Sławomir Julke z prezydentem Sopotu. Jacek Karnowski miał się w niej domagać dwóch mieszkań w zamian za pozytywną opinię administracyjną. Pół roku później prezydentowi postawiono zarzuty korupcyjne.
W toku sprawy pięć z nich zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy. Pod koniec 2013 r. szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.
Na Karnowskim ciążyły jeszcze dwa zarzuty. Według prokuratury prezydent Sopotu skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych w sumie ponad 10 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent miał też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie.
Prokurator domagał się dla Karnowskiego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywny oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych przez rok. Sąd zdecydował inaczej. Uwolnił go od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek, a w sprawie poświadczenia nieprawdy postępowanie zostało warunkowo umorzone na rok. Rok później wyrok w tej sprawie podtrzymał Sąd Okręgowy.
Źródło: interia.pl, WP