Pomagał przy finałach WOŚP. "Były problemy z ochroną"
- Prowadziłem cztery finały WOŚP. Zdarzały się problemy z ochroną. Na scenę wchodzili podpici ludzie – mówi Wirtualnej Polsce Aleksander Twardowski, który pracował jako konferansjer. O ogromnych brakach w ochronie na imprezach masowych mówi też ekspert ds. bezpieczeństwa Maciej Górski.
Firma ochroniarska z Gdańska, która zabezpieczała 27. finał WOŚP, na którym Stefan W. zaatakował Pawła Adamowicza, ma stracić koncesję, a szef ochrony w firmie może trafić do aresztu. Okazuje się, że już wcześniej miało dochodzić do nieprawidłowości przy zabezpieczaniu imprez WOŚP.
Aleksander Twardowski cztery razy prowadził finały WOŚP. – Byłem konferansjerem na finałach na Podkarpaciu i Śląsku. Były problemy z ochroną. W czasie wieczornego finałów Orkiestry zdarzyła się sytuacja, że na scenę wdarł się pijany człowiek, który chciał sobie przywłaszczyć gadżety. Najgorsze jest to, że nawet wtedy ochrona nie reagowała. Sami to robiliśmy z pomocą ludzi ze sztabu WOŚP – mówi Twardowski. Podkreśla, że sztab WOŚP zawsze mocno pracuje nad wszystkim - w tym również nad utrzymaniem porządku.
I dodaje, że gorąco wspiera akcję Jurka Owsiaka. – Niestety, wszyscy żyliśmy w przeświadczeniu, że w czasie tej imprezy na pewno nic złego się nie wydarzy. To był błąd. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni. Tu jest potrzebny większy profesjonalizm i tego zabrakło. Za dużo wiary, że przecież każdy kocha WOŚP, wiec nic się nikomu nie stanie. No i za mało podziału ról - ten odpowiada za scenę, ten za ochronę, ten prowadzi licytacje – mówi Twardowski. I dodaje: - To powinny być rzeczy, które, jeśli poprawione, będą działać na korzyść WOŚP i tych, którzy ją wspierają. Nie powinny być pretekstem do odwrócenia się od niej.
Na końcu budżetu
Ekspert ds. bezpieczeństwa Maciej Górski nagrania z ataku na Pawła Adamowicza obejrzał 150 razy. –Analizowałem to bardzo dokładnie. Na nagraniach widać ochroniarza, który stoi obok Pawła Adamowicza. Gdy widzi napastnika, odwraca wzrok. Tak nie zachowuje się wyszkolona osoba. Rynek firm ochroniarskich w Polsce to patologia. Często organizator wydarzenia "ochronę" wpisuje na samym końcu budżetu. Znam przypadki, gdzie impreza wymagała 100 ochroniarzy, a firma przysyłała tylko 70, bo na tyle wystarczało pieniędzy z umowy – mówi Wirtualnej Polsce Maciej Górski, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim.
Ekspert podkreśla, że z powodu bardzo niskich stawek za ochronę imprez masowych bezpieczeństwo "zapewniają" osoby bez żadnego przeszkolenia. – Przed jednym z dużych koncertów w Polsce pojawiły się ogłoszenia na Facebooku, że firma szuka ochroniarzy. Skoro tak się rekrutuje ludzi, którzy mają nam zapewnić bezpieczeństwo, to zaraz wydarzy się kolejna tragedia. Poziom zabezpieczenia imprez masowych w Polsce jest taki, że na Stadion Narodowy czy inny obiekt bez problemu może się dostać kilkunastu nożowników – mówi Górski.
Poszukiwani studenci
Firma ochroniarska "Tajfun", która zabezpieczała gdański finał WOŚP zamieściła w internecie wymagania dla pracowników: "przeszkolenie w zakresie ochrony imprez masowych (mile widziane), niekaralność, motywacja do pracy, mile widziani studenci".
Jak informowała Wirtualna Polska, Stefana W. na scenie po ataku na Pawła Adamowicza zatrzymał pracownik techniczny sceny. Dopiero po chwili pomogli mu ochroniarze.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Dramatyczne sceny podczas Finału WOŚP w Gdańsku. Prezydent Adamowicz zaatakowany przez nożownika (uwaga: drastyczne sceny)