Polscy lekarze dokonali cudu. Przyszyli dziecku oderwaną głowę
Trzylatka w wyniku koszmarnego wypadku, w którym zginął jej ojciec trafiła do gdańskiego szpitala Copernicus. Obrażenia szyi dziecka były tak poważne, że lekarze zdecydowali się na wykonanie pionierskiej operacji. Medykom udało się uratować dziewczynkę, a zabieg zakończył się sukcesem.
Do potwornego wypadku doszło 6 lipca tego roku. Samochód, w którym dziewczynka jechała wraz ze swoim ojcem oraz kierującym pojazdem dziadkiem w pewnym momencie wypadł z drogi i uderzył w drzewo.
32-letni ojciec dziewczynki poniósł śmierć, natomiast dziadek oraz dziewczynka z obrażeniami zostali przetransportowani do szpitala. Jak się okazało, mimo dobrze zapiętych pasów obrażenia dziecka były bardzo poważne. Siła uderzenia doprowadziła u trzylatki do rozerwania kręgów szyjnych oraz więzadeł.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Małopolska. Polski spiderman uratował człowieka z płomieni
- Mechanizm urazu był następujący: pasy dobrze trzymały, ale dziewczynka spała, główka była bezwładna. Nagłe uderzenie było tak silne, że wyrwało jej głowę w sensie funkcjonalnym. Skóra i mięśnie wytrzymały, ale więzadła i kości zostały rozerwane - przekazał w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" neurolog, dr Wojciech Wasilewski ze Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.
ZOBACZ TEŻ: "Śmieszne argumenty". Magdalena Sroka o słowach Jarosława Kaczyńskiego
Miała oderwaną głowę. Lekarze z gdańskiego szpitala dokonali pionierskiej operacji
W przypadku tak małego dziecka lekarze musieli przeprowadzić operację w oparciu o całkowicie nowe metody. - U dorosłych, aby wytworzyć dziurę w kości, trzeba nabić otwór młotkiem lub zrobić go specjalną rozwiertarką, żeby śruba mogła się w niej w ogóle zakotwiczyć. Natomiast u dziecka, w sytuacji gdy kręgosłup jest tak niestabilny, jest to wręcz niemożliwie - tłumaczył cytowany przez "Dziennik Bałtycki" prof. Wojciech Kloc, kierownik Oddziału Neurologii gdańskiego szpitala Copernicus.
Pionierska operacja trzylatki była niezwykle skomplikowana. Trwała 6 godzin i zakończyła się pomyślnie. - Córeczka nabiera sił, ładnie je, nie ma już sondy - przekazała "Dziennikowi" matka dziewczynki.
- Z ulgą odetchnęliśmy jednak dopiero wtedy, gdy po wybudzeniu okazało się, że nasza mała pacjentka rusza zarówno rączkami i nóżkami - przyznał po udanej operacji dr Wasliewski.
Źródło: "Dziennik Bałtycki"/Polsat News