Na cmentarnym śmietniku znaleźli poćwiartowane zwierzęta
Makabrycznego odkrycia dokonali strażnicy miejscy z Gdyni. W kontenerze na śmieci znajdującym się przy cmentarzu przy ul. Spokojnej w Orłowie znaleźli 10 siatek, w których jak się później okazało, znajdowały się poćwiartowane zwierzęce zwłoki. Najprawdopodobniej są to rozczłonkowane ciała psów.
- Dostaliśmy sygnał od pracowników sprzątających cmentarz, że coś podejrzanego znajduje się w kontenerze na śmieci - mówi Dariusz Wiśniewski, komendant Straży Miejskiej w Gdyni. - Skierowaliśmy tam funkcjonariuszy, którzy potwierdzili, że w workach znajdują się zwłoki zwierząt. W akcję zaangażowany jest nasz ekopatrol, który ma szerokie rozeznanie na temat okolicznych właścicieli między innymi psów. Sprawdzają czy jakieś zwierzęta nie zaginęły w ostatnim czasie. Formalnych zgłoszeń o takich przypadkach bowiem nie mieliśmy.
Sprawą zajęła się już także gdyńska policja. - Szczątki znalezione przy cmentarzu na razie trafiły do chłodni znajdującej się przy schronisku dla bezdomnych zwierząt. W poniedziałek zostaną zbadane w lecznicy weterynaryjnej. Wtedy będziemy wiedzieć na pewno co to były za zwierzęta. Co do dalszych czynności w tej sprawie, decyzje podejmie prokuratura - mówi asp. sztab. Sławomir Guz, z sekcji prewencji Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Sprawę jeszcze bardziej elektryzuje fakt, że do ekopatrolu gdyńskiej Straży Miejskiej, dochodziły wcześniej sygnały o watahach bezpańskich psów wałęsających się w okolicach osiedla Wzgórze Bernardowo.
- Otrzymywaliśmy sygnały o psach, całych grupach bezpańskich czworonogów, które rzekomo miały "grasować" w okolicach rejonu między ul. Spokojną a ul. Sopocką. Dostaliśmy też informacje, że psy te zagryzły małego dzika żyjącego w pobliskich zalesieniach. Straż Leśna i nasz ekopatrol obserwowały ten teren. Watah luźno biegających psów jednak tam nie spotkaliśmy. Może być tak, że wczorajsze odkrycie ma związek z bezpańskimi psami, o których informowali nas mieszkańcy - tłumaczy dowodzący ekopatrolem Henryk Bubicz.
Tak makabrycznego znaleziska jak to z ul. Spokojnej gdyńskie służby nie pamiętają. Do schroniska dla bezdomnych zwierząt sygnały o podobnych przypadkach, choć w mniejszej skali, jednak docierają.
- Tego rodzaju makabryczne znaleziska są rzadkością, ale niestety zdarzają się - twierdzi Marcin Ostrowski, pracownik schroniska dla zwierząt "Ciapkowo". - Docierają do nas sporadyczne informacje o sytuacjach znęcania się nad zwierzętami. Mniej więcej rok temu znaleziono sukę powieszoną na drzewie, wokół której biegał szczeniak. Kiedy indziej otrzymaliśmy sygnał o zdarzeniu, gdzie właściciel rottweilera utopił swojego psa w wannie. Ale sytuacje o takich rozmiarach jak czwartkowa chyba jeszcze w Gdyni dotąd nie miały miejsca.
Znęcanie nad zwierzętami jest przestępstwem. Zgodnie z zapisem Kodeksu karnego można trafić za nie nawet na rok do więzienia. Jeśli jest to przypadek, w którym sprawca wykazał się szczególnym okrucieństwem sąd może go skazać nawet na dwa lata pozbawienia wolności.
Polecamy w internetowym wydaniu:
Sopot nagradza policjantów za zabrane koncesje
**NaSygnale.pl: Jechali we trzech na motorze i zderzyli się z autobusem!