Marsz Porozumienia w Gdańsku. Borusewicz: Jeżeli uważają, że nogi nas zabolą, to się mylą
- Będziemy maszerowali teraz, w przyszłości i w kolejnych latach. Jeżeli oni uważają, że nas nogi zabolą, to się mylą - mówił Bogdan Borusewicz, jeden z inicjatorów strajku w Sierpniu '80 przed Marszem Porozumienia, który przeszedł ulicami Gdańska. - Pojęcie solidarności nadal musimy wypełniać treścią. Mam wrażenie, że to pojęcie straciło duszę - dodała w trakcie marszu Bożena Rybicka-Grzywaczewska.
W 41. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych kilkaset osób przeszło ulicami Gdańska w Marszu Porozumienia. Demonstracja ruszyła sprzed pomnika króla Jana III Sobieskiego, przy którym w latach 80. swoje manifestacje organizował Ruch Młodej Polski. Spotkanie otworzyła Bożena Rybicka-Grzywaczewska, która w Sierpniu 1980 roku prowadziła modlitwy w Stoczni Gdańskiej. Odśpiewano hymn.
Przed startem marszu do zgromadzonych przemówił Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu oraz jeden z inicjatorów i współorganizatorów strajku w Sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej.
Borusewicz: Wartości Sierpnia to wolność
- Cieszę się, że spotykamy się na tym marszu, który jest marszem pamięci, ale ma także odniesienie do dnia dzisiejszego. W tym i kolejnym marszu będziemy pamiętali, jakie były wartości Sierpnia. Są to zwalczanie cenzury, to wolność dla wszystkich i niezgoda na represje polityczne. To możliwość organizowania się zgodnie ze swoimi zasadami, w związki zawodowe, stowarzyszenia, czyli wolność organizowania się - mówił Bogdan Borusewicz.
Nogi nie rozbolą
Dodał, że obecnie mogą być konieczne kolejne marsze w obronie wartości z Sierpnia.
- Jeżeli oni uważają, że nas nogi zabolą, to się mylą - mówił Bogdan Borusewicz.
Na czele marszu szły kobiety niosące napis "Solidarne". Były to m.in. Ludwika Wujec, Henryka Krzywonos-Strycharska oraz Danuta Wałęsa. W kolejnych rzędach szli samorządowcy, jak Aleksandra Dulkiewicz, Jacek Karnowski, Mieczysław Struk, sygnatariusze Porozumień Sierpniowych i dawni opozycjoniści jak Bogdan Lis, Jacek Taylor, Aleksander Hall i Antoni Pawlak, sędziowie, jak np. Paweł Juszczyszyn, Dorota Zabłudowska i Jerzy Stępień oraz przedstawiciele organizacji społecznych.
Na marszu prócz flag polskich było widać tęczowe, kaszubskie, białoruskie i ukraińskie. Wznoszono hasła solidarności z Białorusią.
List do Piotra Dudy
Marsz przeszedł ulicą Rajską, obok komisji krajowej NSZZ "Solidarność" i dotarł do Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej. Szef związku Piotr Duda w ostrych słowach mówił tego dnia o relacjach z władzami Gdańska. Antoni Pawlak (poeta, dziennikarz, były rzecznik prezydenta Pawła Adamowicza) rano przypomniał na Facebooku swój list do Piotra Dudy. Napisał w nim, że gdyby wiedział, że Duda stanie na czele "Solidarności", to nie strajkowałby w Sierpniu 1980.
- 31 sierpnia to dobra data, by ten list do Piotra Dudy przypomnieć. Dla mnie to absolutny skandal, że ta organizacja, której on przewodzi, nazywa się tak samo, jak organizacja, do której przystąpiłem w 1980 roku. Nie słuchałem go dziś, bo staram się nie słuchać ani tego Dudy, ani drugiego. Czuję, że nie usłyszałbym nic ciekawego. Myślę, że trzeba będzie dalej maszerować. Zawsze trzeba mieć nadzieję. Gdy zaczynaliśmy w latach 80. to nikt nie spodziewał się, że komunizm się wywróci - mówił Antoni Pawlak podczas marszu w rozmowie z WP.
"Ja widziałam Wałęsę w Stoczni"
- Pojęcie solidarności nadal musimy wypełniać treścią. Mam wrażenie, że to pojęcie straciło duszę. Jeżeli ktoś w tak piękną rocznicę mówi o wrogach, to ma problem. Nogi nas rozbolą. To długi marsz, będzie polegał na odkłamywaniu przeinaczeń. Niedawno udzielałam wywiadu młodej dziennikarce publicznych mediów, która na koniec rozmowy powiedziała, że nie wie, czy szefostwo pozwoli jej na fragment o Lechu Wałęsie. To paradoks. Nic tego nie zmieni, ale ja Lecha Wałęsę widziałam w Sierpniu 80 w Stoczni. Zniszczono coś, co było w naszym społeczeństwie bardzo piękne, czyli empatię i wspólnotę. Podzieleni jesteśmy słabi, a nie wiemy jakie wyzwania jeszcze stoją przed Polską. Ktoś to niszczy, świadomie lub nie. To złe dla Polski - mówiła w rozmowie z nami w czasie marszu Bożena Rybicka-Grzywaczewska.
W marszu szedł też jej mąż Maciej Grzywaczewski, który w Sierpniu '80 wypisał 21 postulatów stoczniowców na drewnianych tablicach wraz z późniejszym szwagrem Arkadiuszem Rybickim.
- Mam dziś mieszane uczucia. Wtedy coś żeśmy osiągnęli. Zakończyło się to odzyskaniem niepodległości i świadomością, że trzeba przypominać o wartościach zawartych w postulatach. Gdy trwa deptanie wartości takich jak niezależne sądy, wolne media, to trzeba o tym przypominać. Czasem trzeba wyjść na ulicę i głośno krzyczeć - mówił nam Maciej Grzywaczewski.
Platforma dialogu jest na ulicy
Sędziowie nieśli transparent z napisem "Konstytucja".
- Okazuje się, że tyle lat od czasu "Solidarności" lat 80 o wolność i demokrację nadal musimy się upominać. Tutaj jestem, by solidaryzować się z innymi i stając ramię w ramię opowiedzieć się za wartościami konstytucyjnymi - mówił sędzia Paweł Juszczyszyn, którego nadal nie przywrócono do orzekania pomimo korzystnych dla niego wyroków sądów.
- Musimy wszędzie i zawsze przypominać ludziom, że konstytucja jest ważna. Głęboko wierzę, że jeśli każdy obywatel będzie mieć konstytucję w sercu, to żadna władza nie odważy się jej łamać. Jako sędziowie wolelibyśmy mieć komfort spokojnego wykonywania naszego zawodu, ale to jest marsz, w którym zbierają się wszyscy. Platforma dialogu jest teraz na ulicy - mówiła gdańska sędzia Dorota Zabłudowska.
Gdy marsz dotarł przed Pomnik Poległych Stoczniowców na Placu Solidarności, na miejscu emitowano fragment przemówienia Mariana Turskiego z hasłem "Nie bądźcie obojętni". Następnie rozpoczął się wiec dla Europy przy Bramie nr 2.