Kacper Płażyński zaskakuje. Chce od Aleksandry Dulkiewicz wyjaśnień ws. maskotek, ramek i książki
Minęło już trochę czasu od wyborów prezydenckich w Gdańsku. Wydaje się jednak, że rywalizacja trwa. Kacper Płażyński sprawdza Aleksandrę Dulkiewicz, która zastąpiła śp. Pawła Adamowicza. Teraz chce, by wytłumaczyła się z wydatków na prezenty.
Dwie pluszowe zabawki, trzy ramki na zdjęcia oraz książka - takie prezenty przewodniczącym klubów politycznych sprawiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Swój otrzymał Kacper Płażyński. Szef radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska nie wydaje się ani zadowolony, ani wdzięczny.
Kilka dni później złożył interpelację w sprawie. Jak podaje "Dziennik Bałtycki" Płażyński chce od prezydent miasta wyjaśnień w sprawie kosztów zakupu tych symbolicznych upominków - jaka była ich cena i kto za nie zapłacił.
- Władze publiczne w sposób szczególny powinny dbać o publiczne pieniądze. W Gdańsku mieszkają tysiące rodzin potrzebujących pomocy “tu i teraz”, takich jak mieszkańcy lokali komunalnych z nieszczelnymi oknami czy grzybem na ścianie - podkreślił. I dodał: - Przypominam, że chodzi o koszt dwóch pluszowych zabawek, trzech ramek na zdjęcia oraz książki.
Zobacz także: Sikorski spotkał się z Tuskiem w Brukseli. Zdradza kulisy spotkania
To nie wszystko. Korzystając z okazji, zapytał też o to, ile pieniędzy od 2016 r. miasto przeznaczyło na gadżety z nazwą "konstytucja". Chce wiedzieć, jakie to były produkty, komu zostały przekazane, a także jakie zasady obowiązują w przekazywaniu prezentów przez władze miasta.
"Szkoda"
Poza Płażyńskim, który otrzymał eseje “O tyranii” Timothy'ego Snydera, prezent dostali też świeżo upieczony ojciec, szef klubu PO Cezary Śpiewak-Dowbór oraz Beata Dunajewska, szefowa Klubu WdG, która właśnie została babcią. Oboje otrzymali maskotkę lwa gdańskiego. Dunajewska nie kryje oburzenia zachowaniem Płażyńskiego.
- Szkoda, że radny Płażyński wciąga do swoich rozgrywek politycznych i budowania kariery małe dzieci. Po trupach do celu. Lew, którego dostała moja wnuczka, jest maskotką przygotowaną na Euro i z perspektywy czasu stał się symbolem przełomowego momentu w historii Gdańska. Bardzo bym chciała, żeby “młoda” była dumna z tego, że mieszka w Gdańsku, w Polsce i w Europie. A panu Kacprowi doradzę, żeby żył tak, aby jego dzieci nie musiały się za niego wstydzić. I żeby zamiast pisać o potrzebach ubogich rodzin po prostu zaczął pomagać, tak jak ja to robię od dziewięciu lat. Powodzenia - oceniła.
Źródło: "Dziennik Bałtycki"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl