Trójka. Mocne słowa byłego rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy
- Nie można zapisać Kazika do obozu pro-pisowskiego ani anty-pisowskiego. Bo jest artystą, który dowiódł swoją twórczością, że jak coś mu się nie podoba, to niezależnie kto rządzi, potrafi go skrytykować. Dziwię się, że w radiu tego nie zauważyli - mówi Wirtualnej Polsce były rzecznik prezydenta Polski, były poseł PiS Krzysztof Łapiński.
Od kilku dni dziennikarze związani z Trójką odchodzą z pracy. W środę dowiedzieliśmy się, że w eterze zabraknie Piotra Stelmacha, Tomasza Rożka i Marcina Łukawskiego. Wcześniej zrezygnowali m.in. Marcin Kydryński, Piotr Metz i Marek Niedźwiecki.
Powodem odejścia są ostatnie wydarzenia związane z oskarżeniami o stosowanie cenzury, w wyniku której usunięto z notowania Listy Przebojów Trójki piosenkę Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój". Muzyk uderzył w utworze w Jarosława Kaczyńskiego, który złamał zasady izolacji i wybrał się na cmentarz 10 kwietnia.
Czy afera z Kazikiem może zaszkodzić PiS-owi i kampanii wyborczej Andrzeja Dudy? Zdaniem byłego rzecznika prezydenta i byłego posła PiS Krzysztofa Łapińskiego - tak.
- W kampanii wyborczej i na sześć tygodni przed wyborami, takie zamieszanie, które jest nośne medialnie i które wychodzi poza tradycyjne "bańki”, w których elektoraty często żyją, nie jest dobre. Domyślam się, że w sztabie nie są z tego zadowoleni, bowiem afera wypłynęła niezależnie od sztabu. W kampanii to nie pomaga - uważa Łapiński.
Afera w Trójce. "Ktoś nieopatrznie odczytał"
Jego zdaniem, wszystkie narzędzia do wyjaśnienia sprawy należą do instytucji nadzorujących Polskie Radio, czyli do Rady Mediów Narodowych. - Powiedziałbym przekornie, że wielu polityków PiS czy sztabowców Andrzeja Dudy może przewrotnie zawołać: "Chroń mnie Panie Boże od takich przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sam". Irytacja na kierownictwo radia wśród władz partii może być duża. Czy to się przełoży na jakieś decyzje personalne, tego nie wiem - dodaje były rzecznik prezydenta.
Pytany o powody kierownictwa Trójki, mówi o politycznym podłożu. - Trudno mi wnikać w motywację osób, które zdecydowały o usunięciu piosenki Kazika. Ale mogło być tak, że ktoś decyzyjny nieopatrznie odczytał ewentualne oczekiwania decydentów politycznych. Gdyby ta piosenka była na liście przez kilka kolejnych tygodni, to nie byłoby z tego żadnej afery. A zamiast tego mamy burzę wokół cenzury i wpływania na dziennikarzy. Efekt uboczny jest taki, że wypromowano utwór, opisujący sytuację, której sztab wyborczy i rządzący nie chcieliby eksponować. Irytacja na osoby zarządzające radiem, które to spowodowały, może być podwójna - ocenia.
Były poseł Prawa i Sprawiedliwości nie rozumie "nadgorliwości" kierownictwa radia akurat wobec utworu Kazika.
- Afera dotyczy artysty, który jest na scenie ponad 30 lat i który potrafił czasami wprost, a czasami w sposób zakamuflowany "przejechać się" po wielu politykach i po prawie każdej władzy. Nie można zapisać Kazika do obozu pro-pisowskiego ani anty-pisowskiego. To artysta, który dowiódł swoją twórczością, że jak coś mu się nie podoba, to niezależnie kto rządzi, to potrafi go skrytykować, używając do tego muzyki. Dziwię się, że w radiu tego nie zauważyli. W piosence przecież nie ma żadnych wulgaryzmów czy obscenicznych słów. Efekt działania Polskiego Radia jest taki, że utwór zyskał ogromny rozgłos. Zafundowano Kazikowi ogromną, darmową promocję - kończy Łapiński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl