PolitykaTragicznie niskie notowania Tuska i rządu

Tragicznie niskie notowania Tuska i rządu

W komentarzu do poprzedniego sondażu Wirtualnej Polski oraz rezultatów pierwszej tury wyborów samorządowych przestrzegałem Platformę Obywatelską, że idą dla niej ciężkie czasy. Wyniki grudniowego sondażu WP pokazują, że powodów do niepokoju jest więcej. Oto i notowania rządu, i jego szefa wyraźnie spadły - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław Dębski.

Tragicznie niskie notowania Tuska i rządu
Źródło zdjęć: © WP.PL

Przeczytaj też: omówienie wyników sondażu - Poparcie dla PO dwa razy wyższe niż dla PiS

Donald Tusk ma 42% wskazań pozytywnych (o 4 punkty procentowe mniej niż przed dwoma tygodniami) i 45% wskazań negatywnych (również 4 punkty różnicy). Jego rząd uzyskał odpowiednio - 34% (o 3 punkty procentowe mniej) i 61% (plus 3).

Oceny rządu od dłuższego zresztą czasu powinny wywoływać w partii Tuska stany alarmowe i pewne zażenowanie. Tak wysoka niechęć do gabinetu firmowanego przez Platformę niepokojąco zaczyna przypominać gabinety Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego. I jeden, i drugi obracały się wokół podobnych stanów dolnych. W obu przypadkach ówczesny szef opozycji (Tusk) nie szczędził premierom batów i większych lub mniejszych złośliwości. A premiera Marka Belkę wprost wzywał, by wyciągnął z niskich notowań jego rządu wnioski i przestał męczyć Polaków swoją osobą.

Ja oczywiście takich wezwań do premiera nie wysyłam, ale do lekkiego otrzeźwienia to i owszem. Wyraźnie bowiem widzę zjawisko dość powszechne w polskiej polityce. Zjawisko – panie premierze – coraz większej arogancji władzy. To może jeszcze nie alarm, to może jeszcze nie przepaść, ale warto się zastanowić dlaczego czasem puszczają nerwy, albo pojawia się pokusa potraktowania wyborców niczym „ciemny lud, który wszystko kupi”. Przykłady można mnożyć, ja ograniczę się do pojedynczych. Jeśli chodzi o puszczanie nerwów, to przypomnę reakcję Jarosława Gowina po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenta Krakowa. Poseł nie potrafił ukryć swojego rozczarowania klęską pana wojewody małopolskiego, w dodatku zapowiedział dla miasta pod rządami Jacka Majchrowskiego cztery lata marazmu, podobnego do tego, który panował podobno przez poprzednie lat osiem. Przypomniało mi to podobną wypowiedź Elżbiety Jakubiak (wówczas PiS), która tuż po wygranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach lipcowych zapowiadała, że będziemy mieli
prezydenturę chaosu i niekompetencji. Prawda, że podobny styl i głębokość myśli?

A teraz spójrzmy na przypadek drugi. To sam pan premier potraktował swoich wyborców jak głupi lud. Z sejmowej mównicy kategorycznie, jednoznacznie i raczej mało grzecznie łajał posłów innych niż PO ugrupowań, że z pazerności nie chcą zawiesić państwowych dotacji dla swoich partii. Pomijam już meritum sprawy i znaczenie dotacji dla przejrzystości życia politycznego. Problem tkwi gdzie indziej: w sejmie szef rządu chce zabierać partiom pieniądze, zaś jego koledzy wybrzydzają, że państwowa kasa marnowana jest na bilbordy i telewizyjne reklamówki. Chwilę później jadę jednak ulicami Warszawy i co widzę? Oczywiście bilbordy, wiszące jeden na drugim. A z nich odmłodzony pan premier przekonuje nas, że nie uprawia polityki, tylko buduje mosty. W myśl zasady: nasze bilbordy zawsze są OK. Później do końca dnia oglądam w ogólnopolskich telewizjach spoty, w których PO (jako jedyna partia!!!) reklamuje swych terenowych kandydatów na prezydentów miast. To śmierdzą te pieniądze, czy nie?

Politycy PO zdają się być przekonani, że wyborcy będą spijali każde słowo z ich słodkich ust, że „kupią” wszystko, co łaskawie spłynie z partyjnej góry. Nadal bowiem wierzą, że ludzie będą głosować „przeciw PiS”, że Platforma ma te głosy na zawsze, bo przecież nie ma dla niej alternatywy. Otóż alternatywa już jest, po wyborach samorządowych zdają się ją tworzyć PSL i SLD.

Wiem, wiem, trochę w tym demagogii, ale przecież od samego Donalda Tuska się uczę. Faktem jednak jest, że o ile od dłuższego już czasu mówiłem i pisałem, że Platforma przyszłoroczne wybory wygra, to teraz już nie jestem tego tak pewny. Coraz wyraźniej bowiem widać, że wszystko jeszcze może się zdarzyć. No, może poza tym, że PiS zdoła sklecić jakąkolwiek koalicję rządową.

Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)