Tryńcza: tragiczna śmierć pięciu osób. Nowe informacje
Trzy nastolatki z miejscowości Tryńcza na Podkarpaciu były poszukiwane przez całą Polskę. Po kilku dniach ciała Dominiki, Ani i Klaudii oraz dwóch mężczyzn znaleziono w rzece Wisłok. Jak doszło do tragedii i co działo się tuż przed nią? Mamy nowe informacje w sprawie.
30.12.2017 | aktual.: 28.03.2022 11:01
Nie tylko rodzina szukała dziewczyn z Tryńczy. Zarówno lokalne, jak i krajowe media oraz serwisy społecznościowe donosiły o sprawie. Minęło kilka dni, a wciąż jest sporo pytań bez odpowiedzi.
Godzina 21:30 25 grudnia - wtedy po raz ostatni ktoś miał mieć kontakt z trzema nastolatkami. Według naszych nieoficjalnych informacji rozmawiał z nimi kolega. Miały mu powiedzieć, że wracają do swoich domów.
Grupa pięciu osób zajechała na stację benzynową znajdującą się 3 km od miejsca, w którym znaleziono auto. Później, w pewnym momencie nastąpiło wylogowanie telefonów młodzieży z sieci. Byli wtedy w okolicy mostu, gdzie doszło do tragedii. Ten fakt miał być znany już w dniu zaginięcia dziewczyn.
Z innego źródła wiemy, że o godz. 20:34 dwóch mężczyzn, bez dziewczyn, przyjechało na stację, zatankowało auto, zapłaciło i odjechało. Zachowywali się normalnie, nie wzbudzali podejrzeń. Całe nagranie z monitoringu ma być już w rękach policji.
Jak ustaliliśmy, miejsce zamieszkania jednej z dziewczyn znajduje się bardzo blisko mostu (ok. 500 metrów w linii prostej). Pojawia się pytanie, dlaczego tak długo zajęło ustalenie miejsca tragedii.
Według naszych nieoficjalnych informacji ślady auta, dzięki którym służby dotarły do samochodu, wskazali nie śledczy, ale ktoś z rodziny zmarłych dziewczyn.
Mł. asp. Ewelina Wrona z podkarpackiej policji dodała w sobotę, że nic nowego nie może powiedzieć o sprawie, ale prowadzone są dalsze czynności ws. ustalenia okoliczności zdarzenia.
Jak poinformowała przemyska prokuratura, wszczęto śledztwo w sprawie. Dzisiaj odbędą się sekcje zwłok. Zostaną też pobrane próbki do badania, czy w ciałach ofiar był alkohol i inne substacje.
Co wiadomo o zmarłych?
Dziewczyny, których chciała znaleziono w Wisłoce miały 16, 18 i 19 lat. Dwie z nich były siostrami.
Jeśli chodzi zaś o chłopaków ( 24 oraz 27 lat i pochodzili z powiatu przeworskiego.), którzy przebywali z nastolatkami w samochodzie, nieoficjalnie wiadomo, że rodzina jednego z nich przeżyła już jedną tragedię - brata zabito na dyskotece.
Rodzina nie chce rozmawiać o sprawie. - Nie wiem, co powiedzieć - stwierdził w rozmowie z nami ojciec jednej ze zmarłych dziewczyn.
Dotychczas znane fakty
25 grudnia zaginęły trzy nastolatki. Miały spotkać się z dwoma starszymi kolegami. Ostatni raz widziano je, kiedy wsiadały do deawoo tico w kolorze fioletowym. 29 grudnia w wydobytym z rzeki Wisłok w miejscowości Tryńcza na Podkarpaciu aucie znaleziono ciała dziewvczyn oraz dwóch chłopaków. W akcji poszukiwawczej brało udział prawie 200 osób. Użyto też sonaru.
Na miejscu byli wówczas przedstawiciele portalu strazacki.pl. Jak relacjonowali, "samochód został zaczepiony do liny przez płetwonurka, a następnie wyciągnięto go na brzeg - około godz. 15:45. Akcję utrudniał silny nurt rzeki i słaba widoczność".
- Była to najtrudniejsza akcja, z jaką się spotkałem podczas całej swojej służby. Silny nurt i słaba widoczność uniemożliwiały płetwonurkom sprawną pracę. Istniało cały czas prawdopodobieństwo, że nurkowie będą w niebezpieczeństwie - mówił Marcin Lachnik ze straży pożarnej w Przemyślu podczas konferencji transmitowanej przez portal strazacki.pl.
Rzeka Wisłok ma w tym miejscu ok. 3 m głębokości. Samochód leżał na dnie do góry kołami. Ma wgniecenia na dachu i masce, co może świadczyć, że po zjechaniu ze skarpy auto koziołkowało.
Prokuratorzy zdecydowali, że zostaną przeprowadzone sekcje zwłok. - Za wcześnie, aby mówić, jak doszło do tragedii. Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek. Dokładny przebieg wydarzeń dopiero będziemy odtwarzać - powiedziała w piątek rzeczniczka prokuratury.
Policja poszukująca zaginionych nastolatek rozważała w tej sprawie dwie hipotezy: ucieczkę z domu albo właśnie nieszczęśliwy wypadek.
- Czyli wszyscy się znaleźli. Ogromna tragedia dla rodzin. Wychowujesz dziecko kilkanaście lat, aby nagle wydarzyło się coś takiego - mówili reporterom portalu nowiny24.pl mieszkańcy Tryńczy, którzy przyglądali się akcji służb.
Wójt gminy Tryńcza, skąd pochodziły, pożegnał je oraz dwóch towarzyszących im mężczyzn i ogłosił żałobę.
Źródło: WP/strazacki.pl