Tragedia koło Montrealu. Szokujące zachowanie kierowcy

Do tragicznego wypadku doszło w środę w Laval w kanadyjskiej prowincji Quebec. Miejski autobus wjechał prosto w budynek przedszkola. Dwoje dzieci zginęło, a sześcioro trafiło do szpitala.

Kierowca został zatrzymany. Jak przekazała miejscowa policja 51-latek był zatrudniony przez spółkę miejskiego transportu przez około 10 lat. Do tej pory nie spowodował żadnego wypadku.

Mężczyźnie postawiono zarzuty: zabójstwa, usiłowania zabójstwa i napaści z użyciem śmiercionośnej broni.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Miejscowa policja przekazała, że wciąż ​​nie ustaliła motywu działania kierowcy, a śledztwo jest w toku. "Mamy sześcioro dzieci, które zostały przetransportowane do różnych szpitali w Montrealu i Laval, ale niestety mamy dwoje innych dzieci, które zmarły w wyniku wypadku" - mówiła Erika Landry, rzeczniczka policji w Laval.

Przedstawiciele szpitali w Montrealu i Laval zapewnili, że obrażenia sześciorga dzieci nie zagrażają życiu.

Po wypadku głos zabrał Justin Trudeau, premier Kanady. - Jestem zdruzgotany. Wszyscy jesteśmy. Oczywiście wszyscy mamy nadzieję i modlimy się, aby dzieci były zdrowe lub aby przeszły przez to i szybko wyzdrowiały. Nie mogę sobie wyobrazić, przez co przechodzą rodziny. Ale oczywiście, jeśli jest coś, co może zrobić [dla nich – przyp. red.] rząd, to tak będzie - mówił.

Mieszkańcy wstrząśnięci zdarzeniem. "To był koszmar"

Według świadków zdarzenia, to nie był nieszczęśliwy wypadek. Autobus miał jechać z prędkością 30-40 km/h, gdy uderzył w przedszkole.

Kierowca po wyjściu z autobusu zachowywał się chaotycznie. Był w "innym świecie" - tłumaczyli portalowi cbc.ca mieszkańcy miasteczka.

- Otworzył drzwi. Zdjął swoje ubrania. Był zupełnie nagi. Nie wiemy, dlaczego to zrobił. Próbowaliśmy go obezwładnić. To był koszmar - relacjonował jeden z mieszkańców.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Turyści utknęli w Tatrach. Wśród nich mama z rocznym dzieckiem

Źródło: CNN, cbc.ca