Tragedia w kopalni w Karwinie. Zebrali 6 milionów koron na pomoc
Minął miesiąc od wybuchu w czeskiej kopalni w Karwinie. Nadal nie udało się ugasić ognia w chodniku, w którym doszło do wybuchu metanu. Pod ziemią wciąż pozostają szczątki 9 górników. Według władz kopalni być może uda się je wydobyć na powierzchnię dopiero wiosną.
Do tragedii w czeskiej kopalni CSM w Karwinie doszło w czwartek 20 grudnia po godz. 17. Górnicy znajdowali się 800 metrów pod ziemią, gdy nagle potężny wybuch wstrząsnął kopalnią.
- Jego przyczyną był zapłon metanu, który spowodował zniszczenie części, w której pracowali górnicy. Prace na wyrobisku podziemnym zostały natychmiast przerwane i rozpoczęto ewakuację wszystkich zespołów, które znajdowały się pod ziemią - tłumaczył Ivo Čelechovský, rzecznik spółki OKD, która jest właścicielem kopalni.
Początkowo czeskie media podawały, że jest jeden zabity górnik i dziesięciu rannych. Przed północą poinformowano, że zginęło co najmniej pięciu górników - najprawdopodobniej Polacy. To właśnie głównie oni pracowali tego dnia na popołudniowej zmianie. Wkrótce okazało się, że bilans ofiar jest o wiele bardziej tragiczny - zginęło 13 osób, z czego 12 miało polskie obywatelstwo.
Kilkunastu górników zostało rannych. Dwaj z nich - Polacy - odnieśli poważne obrażenia. Jeden z nich opuścił już jednak szpital - 9 stycznia. Drugi, którego stan lekarze określali jako krytyczny, wciąż w nim przebywa. Nie wiadomo, w jakim jest obecnie stanie - jak informuje czeski portal idnes.cz - rodzina nie zgadza się na przekazywanie takich informacji.
Pomoc rodzinom ofiar katastrofy obiecała kopalnia, a także działająca przy niej fundacja. Oprócz odszkodowań w wysokości ok. 40 tys. zł, które rodziny miały otrzymać po Nowym Roku od Kierownictwa Kopalń Ostrawsko-Karwińskich (OKD) rodziny mają szansę na dodatkowe pieniądze pochodzące ze zbiórek. Fundacji OKD udało się do tej pory zgromadzić ok. 2 mln koron (300 tys. zł). Zbiórka wciąż trwa.
4 mln koron (czyli ok. 700 tys. zł) zebrało Stowarzyszenie św. Barbórki, które wspomaga dzieci, po tragicznie zmarłych w kopalniach górnikach. Pieniądze te mają zostać przeznaczone na pomoc w ich edukacji.
Do tej pory nie udało się wydobyć na powierzchnię ziemi szczątków 9 górników, którzy zginęli na skutek wybuchu metanu. Pod ziemią wciąż szaleje pożar. Ten teren, gdzie doszło do eksplozji jest oddzielony od reszty kopalni specjalnymi tamami. Do zabezpieczonego w ten sposób odcinka kopalni, o wymiarach 500 metrów na 500 metrów, przy pomocy specjalnej instalacji, wtłaczany jest azot.
Kiedy będzie można wydobyć szczątki górników? Według władz kopalni prawdopodobnie dopiero wiosną.
Źródło: lidovky.cz, idnes.cz