Tragedia w Cerekwicy Starej. Zabił rodziców byłej partnerki, zaatakował ciężarną kobietę i jej siostrę. Jest wyrok sądu
Tragedia w Cerekwicy Starej. Jest prawomocny wyrok dla 24-letniego Eryka J., który zaatakował rodzinę ciężarnej partnerki. Zginęły dwie osoby, po kilku miesiącach zmarło również dziecko. Teraz sąd zdecydował o karze dożywotniego więzienia dla mężczyzny.
16.09.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło w połowie marca 2018 roku w Cerekwicy Starej w województwie łódzkim. 24-letni dziś Eryk J. wszedł w środku nocy do domu swojej byłej partnerki. Mężczyzna zaatakował nożem członków jej rodziny. W wyniku odniesionych obrażeń zginęło 59-letnie małżeństwo. Ranne zostały ich córki: 22-latka oraz 25-latka. Ta starsza w przeszłości była dziewczyna podejrzanego, która spodziewała się dziecka.
Po ataku Eryk J. wrócił do swojego mieszkania, został zatrzymany przez policję po godzinie 3. Miał 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Cerekwica Stara. Rodzinna tragedia
Ciężarna 25-latka po zdarzeniu została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Jak tłumaczyli lekarze, kobieta doznała licznych ran kłutych, dlatego niezwłocznie trzeba było zrobić cesarskie cięcie.
Na świat przyszedł Adaś, jednak lekarze od samego początku walczyli o jego życie. Chłopczyk urodził się z ciężkim niedotleniem mózgu, miał ranę kłutą klatki piersiowej. Mimo zabiegów w jego organizmie zaszły poważne zmiany neurologiczne. Dziecko zmarło po kilku miesiącach.
Tragedia w Cerekwicy Starej. 24-latek chciał zabić "każdego, kto stanął mu na drodze"
Eryk J. usłyszał sześć zarzutów w tym m.in. zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.
Mężczyzna częściowo przyznał się do winy, ale następnie skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Podczas wizji lokalnej powiedział śledczym, że chciał zabijać. Doprecyzował, że chciał odebrać życie "każdemu, kto stanął mu na drodze".
Źródło: TVN24