Śmierć rodziny w Alpach. Ujawniono szczegóły
Pięcioro narciarzy w Alpach Szwajcarskich zamarzło w temperaturze odczuwalnej minus 30 stopni. Obecnie w sprawie trwa dochodzenie. Służby próbują ustalić, w jaki sposób doszło do tragedii. Jednocześnie, wciąż nie udało się odnaleźć szóstej zaginionej osoby. W górach nie ma szans na przetrwanie w takich warunkach - twierdzi jeden ze szwajcarskich przewodników.
Trwa dochodzenie w sprawie śmierci pięciorga szwajcarskich narciarzy - podaje szwajcarska gazeta "Blick". - Chcemy zrozumieć chronologię wydarzeń, które doprowadziły do tego dramatu - powiedziała w poniedziałek prokurator generalna Béatrice Pilloud.
Grupa sześciu osób, z których pięcioro było członkami tej samej rodziny, wyruszyła w sobotę rano z Zermatt, żeby zjechać trasą Haute Route do Arolla VS. Narciarze nie dotarli do miejsca docelowego, uniemożliwiły im to warunki pogodowe. Około godz. 17:00 w rejonie Col de Tête Blanche jeden z członków grupy zaalarmował służby.
Minus 30 stopni i wiatr o prędkości 120km/h
Dramat rozegrał się na wysokości 3000 metrów n.p.m. Według meteorologów w sobotę w regionie prognozowano silne wiatry, a nawet porywy o sile wichury. Na Kleinmatterhorn miało wiać z prędkością 120 km/h. Temperatura oscylowała w okolicach minus 15 stopni, a odczuwalna osiągała nawet minus 30 stopni. - W górach nie ma szans na pokonanie takich warunków, jedyną rzeczą, która pomaga jest odwrót - uważa przewodnik górski Klaus Aufdenblatten cytowany przez "Blick". Mężczyzna dodał, że nie rozumie dlaczego grupa narciarzy kontynuowała jazdę. - To dla mnie zagadka - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autobus stanął w płomieniach w Lublinie. Kierowca akurat patrzył w telefon
Wykopali jamę w śniegu. "Widać było, że próbowali"
Ratownik, który odebrał zgłoszenie poradził grupie, żeby wykopała jamę w śniegu. - Widać było, że próbowali, ale niestety byli bardzo słabo wyposażeni i z tymi małymi łopatami w twardym śniegu niewiele mogli zrobić - powiedział inny przewodnik górski Anjan Truffer w rozmowie ze szwajcarskim nadawcą SRF. - Wynik końcowy był jasny, ludzie zamarzli na śmierć. Złapała ich burza, prawdopodobnie stracili orientację i nie wiedzieli, co robić - dodał.
W akcję poszukiwawczą zaangażowano sześć prywatnych helikopterów ratunkowych i dwie maszyny należące do szwajcarskiej armii. Zaginionych szukały dziesiątki ratowników górskich. W poniedziałek policja kantonalna w Valais poinformowała, że odnaleziono zwłoki pięciu z sześciu narciarzy - przekazał PAP.
Źródło: Blick, PAP, WP Wiadomości
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski