Tragedia na A1. Tak upamiętniono małego Oliwiera
W tragicznym wypadku na A1 zginęła trzyosobowa rodzina: Patryk, jego żona Martyna i ich 5-letni syn Oliwier. Na miejscu ich śmierci ktoś pozostawił ulubione zabawki tragicznie zmarłego chłopca.
W sobotę 16 września doszło do tragicznego wypadku drogowego na autostradzie A1. Samochód kia stanął w płomieniach. Zginęła trzyosobowa rodzina: Patryk, jego żona Martyna i ich 5-letni syn Oliwier.
Tuż przed tym w auto uderzył jadący z ogromną prędkością samochód bmw. Kierowca usłyszał zarzut i prawdopodobnie wyjechał z kraju. Prokuratura wystawiła za 31-latkiem list gończy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabawki w miejscu wypadku
Na miejscu katastrofy ktoś zostawił tam zabawki - małe samochodziki.
- To samochodziki 5-letniego Oliwiera, który spłonął w wypadku na A1. Ktoś ułożył je przy drodze, gdzie doszło do tragedii. Sprawca wypadku jest na wolności przez nieudolność państwa. A mimo to wciąż są ludzie, którzy nie widzą tu afery - napisał dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak.
Minuta ciszy przed Sejmem
To nie jedyny sposób, w jaki zamierza się upamiętnić tragicznie zmarłą rodzinę. W sieci pojawił się apel, by w sobotni wieczór przed Sejmem zapłonęły świece.
"Uwaga! Dziś od 19.30 pod Sejmem gromadzimy się i palimy świece, by upamiętnić Martynę, Patryka i 5-letniego Oliwiera zabitych przez kierowcę BMW. O 19.54 minuta ciszy" - napisał aktywista Jan Mencwel. Jednocześnie wspomina, że zaplanowane wydarzenia jest również apelem dla polityków "by wreszcie zatrzymali zabijanie na drogach".
Czytaj więcej: