Szokujące ustalenia BBC. Masakra w Birmie
Śledztwo BBC, przeprowadzone w Mjanmie (dawniej Birmie), azjatyckim państwie nad Zatoką Bengalską, ujawniło masowe zabójstwo dokonane przez birmańskie wojsko. W masakrze, dokonanej w lipcu na cywilach, zamordowanych zostało co najmniej 40 mężczyzn.
Według ustaleń, dokonanych przez dziennikarzy BBC, żołnierze birmańskiej armii dokonali prawdziwego pogromu ludności cywilnej w Kani, jednej z wiosek w dystrykcie Sagaing w środkowej części kraju. Nagrania wideo i obrazy z tych incydentów pokazują, że większość zabitych mężczyzn była najpierw torturowana, a potem ciała ich ofiar pochowano w płytkich grobach.
Zabójstwa miały miejsce w lipcu, w czterech oddzielnych incydentach. Wojsko, które przejęło kontrolę nad krajem po lutowym zamachu stanu, w wyniku którego obalony został demokratycznie wybrany rząd kierowany przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung z 1991 roku, San Suu Kyi, napotkało na opór cywilów. Sprzeciw jednak został krwawo zgaszony.
BBC rozmawiało z 11 świadkami wydarzeń w Kani. Dziennikarze zdobyli także nagrania z telefonu komórkowego i zdjęcia. Do tych materiałów dotarli działacze brytyjskiej organizacji pozarządowej Myamar Wittnes, która bada naruszenia praw człowieka w tym kraju.
Do masakry doszło także w wiosce Yin, gdzie co najmniej 14 mężczyzn zostało zabitych. Świadkowie, których personalia chronią dziennikarze prowadzący śledztwo, powiedzieli BBC, że ofiary zostały związane linami, bite i katowane na śmierć. Ich ciała wrzucono do leśnego wąwozu.
Torturowani na śmierć. Masowe zabójstwa ujawnione w Birmie
- Nie mogliśmy tego znieść, więc płakaliśmy z opuszczonymi głowami - powiedziała pewna kobieta, której brat, siostrzeniec i szwagier zostali zabici. - Błagałyśmy ich, aby tego nie robili. Nie obchodziło ich to.
Mężczyzna, któremu udało się uciec przed oprawcami, powiedział, że żołnierze znęcali się wiele godzin nad uwięzionymi ludźmi. - Byli związani, bici kamieniami i kolbami karabinów oraz torturowani przez cały dzień - powiedział ocalały.
Świadkowie relacjonują także, że niektórzy z umundurowanych agresorów wyglądali bardzo młodo. Być może nie mieli nawet 18 lat. Była z nimi też kobieta.
Zamach stanu w Mjanmie. Transportery opancerzone na ulicach
W wiosce Zee Bin Dwin, gdzie pod koniec lipca znaleziono 12 okaleczonych ciał pochowanych w płytkich masowych grobach, odkryto także ciało dziecka oraz ciało osoby niepełnosprawnej. W pobliżu znaleziono zwłoki mężczyzny około 60 lat, przywiązane do drzewa, z wyraźnymi śladami tortur. Jego rodzina powiedziała, że syn i wnuk mężczyzny uciekli gdy do wioski wkroczyło wojsko. On sam został, wierząc, że wiek uchroni go przed krzywdą.
Z dowodów i zeznań zebranych przez BBC jasno wynika, że masowe mordy to zemsta za starcia między wspieranymi przez miejscową ludność Ludowymi Siłami Obronnymi, walczącymi o powrót demokratycznie wybranych władz, a wojskiem kierowanym przez organizatorów zamachu.
Od czasu zamachu samozwańcza władza nie pozwala wpuszczać do Birmy zagranicznych dziennikarzy. Większość niepaństwowych mediów została zamknięta, a państwowa telewizja jest przejęta przez armię.
BBC przedstawiła swoje ustalenia wiceministerowi ds. informacji i rzecznikowi wojskowemu w Birmie, generałowi Zawowi Min Tunowi. Nie zaprzeczył on, że żołnierze dokonali masowych mordów. Stwierdził, że mogło dojść do starć, a śmierć mieszkańców wiosek nastąpiła najprawdopodobniej dlatego, że zaatakowani żołnierze musieli się bronić.
Organizacja Narodów Zjednoczonych prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie domniemanych naruszeń praw człowieka przez wojsko Birmy. Materiały zgromadzone przez BBC są ważnym dowodem w tych działaniach ONZ.