Tomasz Żukowski: jest nowa świecka tradycja układania list wyborczych
To co działo się ostatnio wokół list SLD ostatnio, rzeczywiście przyciągnęło uwagę mediów, ale nie odbyło się też bez zgrzytów przy tworzeniu list Platformy w sobotę. Politycy z Platformy mówili, że właściwie do końca nie wiedzieli jak to z tymi listami będzie bo układał je osobiście Donald Tusk. Ja się zastanawiam czy to jest jakaś nowa świecka tradycja, że liderzy biorą na siebie odpowiedzialność, pełną odpowiedzialność za to, kto jest na listach - powiedział socjolog Tomasz Żukowski w "Salonie politycznym Trójki".
Jolanta Pieńkowska: Czyli pan się zgadza z tym, o czym mówił Leszek Miller w swojej płomiennej mowie przy ulicy Rozbrat, że tak naprawdę ośrodek decyzyjny jest zupełnie gdzie indziej, że to nie Olejniczak kieruje tymi zmianami.
Tomasz Żukowski: Tego to ja nie wiem. Rozumiem, że pod tym względem Leszek Miller jest z pewnością ode mnie bardziej kompetentny.
Jolanta Pieńkowska: No, powoływał się na słowa Adama Michnika, który miał mu mówić jeszcze przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych, że prezydent chciałby, żeby startował do senatu.
Tomasz Żukowski: Trudno powiedzieć na ile przez niego przemawiało rozżalenie, a na ile ocena sytuacji - trzeźwa, realistyczna. Tego nie mogę jednoznacznie sklasyfikować.
Jolanta Pieńkowska: No, ale wydawało się, że Aleksander Kwaśniewski po tym jak Józef Oleksy został przewodniczącym SLD, właściwie na te partie nie miał już żadnego wpływu.
Tomasz Żukowski: Tak się wydawało, przez długi czas miał z tym wyraźne problemy. W tej chwili ewidentnie jego rola zwiększa się, udało mu się wylansować skutecznie Włodzimierza Cimoszewicza na kandydata lewicy, wbrew Markowi Borowskiemu i pewnie też części Sojuszu. No, a potem w tej chwili udało mu się odsunąć na margines, czy zepchnąć blisko marginesu swoich najpoważniejszych konkurentów na lewicy, czyli Józefa Oleksego i Leszka Millera.
Jolanta Pieńkowska: Leszek Miller mówi, że on nie wyklucza takiej możliwości, że po zakończeniu kadencji to Aleksander Kwaśniewski chciałby stanąć na czele Sojuszu.
Tomasz Żukowski: To jest pewnie znów pytanie do Aleksandra Kwaśniewskiego. Ja bym pewnie tego nie wykluczał. Jeśli plany o których się już od dłuższego czasu mówi - plany prezydenta, żeby zacząć karierę międzynarodową się nie spełnią, no to jest to prawdopodobne.
Jolanta Pieńkowska: A czy to nie jest śmieszne, że okazuje się nagle przy tych starych liderach, że karą jest zesłanie do senatu.
Tomasz Żukowski: Wie pani, tu jest pewien skrót myślowy. To nie jest zesłanie do senatu, tylko to jest ogłoszenie startu do senatu. To nie znaczy, że te osoby będą miały pewność, że do senatu wejdą. Do senatu jest znacznie trudniej wejść, niż wygrać wenątrz - SLD-owską rywalizację o miejsce, które będzie wynikało z generalnego wyniku Sojuszu w skali kraju.
Jolanta Pieńkowska: Czyli inaczej - jeżeli uważacie, że możecie coś zrobić dla tej partii, to pokażcie to w ten sposób.
Tomasz Żukowski: Tak. Z jednej strony - macie mniejsze szanse niż jakbyście byli na listach, a zdrugiej strony wykorzystamy waszą popularność w okręgach po to, żeby wzmocnić wpływy swoje w formacji.
Jolanta Pieńkowska: To co działo się ostatnio wokół list SLD ostatnio, rzeczywiście przyciągnęło uwagę mediów, ale nie odbyło się też bez zgrzytów przy tworzeniu list Platformy w sobotę. Politycy z Platformy mówili, że właściwie do końca nie wiedzieli jak to z tymi listami będzie bo układał je osobiście Donald Tusk. Ja się zastanawiam czy to jest jakaś nowa świecka tradycja, że liderzy biorą na siebie odpowiedzialność, pełną odpowiedzialność za to, kto jest na listach.
Przeczytaj cały wywiad