Tomasz Piątek pozwał red. naczelnego "Gazety Polskiej". Ciąg dalszy afery wokół "Macierewicza i jego tajemnic"
- Od momentu publikacji narastają dziwne sytuacje, jakby ktoś chciał mnie uciszyć, bym więcej nie zajmował się tematem powiązań Macierewicza - mówi WP Tomasz Piątek. Dziennikarz "Gazety Wyborczej” i pisarz zdradził nam, że czuje się zastraszany. W poniedziałek zdecydował się pozwać redaktora naczelnego "Gazety Polskiej”. Poszło o to, że Tomasz Sakiewicz nie chciał zamieścić sprostowania Piątka.
Piątek pozwał Sakiewicza w poniedziałek za to, że "Gazeta Polska" nie opublikowała jego sprostowania. Domaga się przeprosin - informuje portal wirtualnemedia. Chodzi o tekst Doroty Kani pt. "Agentura, rosyjskie lobby, 'Gazeta Wyborcza’”, w którym dziennikarka zarzuca autorowi książki - podobnie jak redaktor naczelny tygodnika Tomasz Sakiewicz - mijanie się w niej z prawdą.
W książce "Macierewicz i jego tajemnice" dziennikarz "Gazety Wyborczej" opisuje powiązania szefa MON z rosyjskimi służbami i mafią. Według wiceszefa MON Michała Dworczyka informacje zawarte w publikacji to "kłamstwa i insynuacje", natomiast Piątek w rozmowie z WP zapewniał, że "wszystko jest udokumentowane i wielokrotnie sprawdzone".
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Piątka. Politycy PO wezwali Macierewicza, by wytłumaczył się z powiązań z byłymi współpracownikami SB oraz służb ZSRR i Rosji, które wymienia w swej książce Piątek. Platforma oczekuje, że premier Beata Szydło natychmiast "przynajmniej urlopuje" szefa MON.
Dziesięć międzynarodowych organizacji dziennikarskich zaapelowało do szefa MON o wycofanie się z działań prawnych ws. Tomasz Piątka.
"Policja weszła do mieszkania mojej rodziny bez nakazu. Dziwne sytuacje narastają"
"Tomek Piątek powiedział mi właśnie, że niedawno policja wkroczyła do mieszkania jego rodziny. Pokręcili się, a potem powiedzieli 'pomyłka"' - napisał na Twitterze dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński.
Piątek potwierdza w rozmowie z nami, że taka sytuacja miała miejsce. - Policjanci pojawili się ok. godz. 23 bez nakazu ani żadnego dokumentu, podali nazwisko nam nieznane i powiedzieli, że szukają złodziei samochodów. Być może był to przypadek, ale od kiedy opublikowałem książkę o Macierewiczu, takie dziwne sytuacje zaczęły narastać. Zacząłem dostawać listy, maile, które można interpretować jako pogróżki. Dwie osoby próbowały mnie nakłonić, żebym nie zajmował się powiązaniami szefa MON z mafią, ktoś chciał, żebym napisał o rzekomych kompromitujących sytuacjach związanych z życiem osobistym szefa MON, na które zresztą nie ma żadnych dowodów, więc mogła to być prowokacja. Biznesmen z Warszawy chciał w moim imieniu zaprowadzić "pokój między mną a rosyjskimi firmami" i ostrzegł mnie, że 'powyżej d... nie podskoczę"' - mówi WP autor książki.
Zawiadomieniem szefa MON ws. książki Piątka zajmuje się Departament do Spraw Wojskowych Prokuratury Krajowej. Zawiadomienie dotyczy stosowania przemocy lub groźby wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych (za co grozi do 3 lata więzienia) i publicznego znieważania lub poniżania konstytucyjnego organu RP (do dwóch lat więzienia). - Szef MON podejrzewa mnie o popełnienie przestępstwa terrorystycznego, tak ten paragraf jest interpretowany m.in. przez sędziego Łączewskiego. Dziwne jest to, że prokuratura mnie nie przesłuchała w tej sprawie i natychmiast poinformowała opinię publiczną, że jest postępowanie w mojej sprawie - mówi Piątek.
Dziennikarz podkreśla w rozmowie z WP, że działanie szefa MON odbiera jako "zastraszanie dziennikarzy, żeby nie zajmowali się faktami związanymi z Macierewiczem, bo mogą zostać oskarżeni o terororyzm".
Źródło: wirtualnemedia.pl,WP,Twitter