Ta książka wstrząśnie rządem PiS? "Opisałem układ łączący Macierewicza z Putinem i rosyjską mafią"
Antoni Macierewicz jest powiązany z rosyjską mafią i przyjaciółmi Władimira Putina? - Wszystko jest udokumentowane i wielokrotnie sprawdzone - mówi Tomasz Piątek, autor książki "Macierewicz i jego tajemnice". W rozmowie z WP opowiada m.in. o tajemniczych okolicznościach zerwania przetargu na Caracale, rosyjskim tropie w aferze taśmowej i donosicielu SB w otoczeniu ministra obrony.
Jednym zdaniem: jaka jest konkluzja pana książki?
To będzie zdanie złożone, bo sprawa jest złożona. Antoni Macierewicz ma bardzo liczne powiązania z rosyjskim gangsterem i finansistą Siemionem Mogilewiczem. Mogilewicz to bliski współpracownik Władimira Putina i rosyjskiego (wcześniej sowieckiego) wywiadu wojskowego GRU. Osoby związane z Mogilewiczem przewijają się od lat w otoczeniu Macierewicza i trudno uwierzyć, żeby minister był tego nieświadomy.
To jest konkluzja. Wszystko jest udokumentowane i wielokrotnie sprawdzone. Książka ma kilkaset przypisów.
Powiązania Antoniego Macierewicza z Putinem czy GRU są bardzo odległe, dzieli ich wiele szczebli. Na tej samej zasadzie może mnie pan powiązać z Georgem Clooneyem.
Przepraszam, ale jak pan może mówić coś takiego? Czemu „bardzo odległe”? Są wielokrotne, mocne i bliskie.
Podaję tylko zarzut, jaki niewątpliwie się pojawi.
Wie pan, zarzuty słyszałem różne. Rafał Ziemkiewicz pisał, że jestem schizofrenikiem, słynny Misiewicz uderzał poniżej pasa, odnosił się do mojej choroby. Jestem alkoholikiem i narkomanem - tyle, że dzięki Bogu od 3 lat w abstynencji. I tak się składa, że w tej chorobie, żeby zachować abstynencję, trzeba zachowywać też uczciwość. Trzeba być szczerym wobec siebie i innych.
Wracając do pańskiego pytania: istnieje teoria sześciu stopni oddalenia, według której wystarczy sześć pośrednich osób, żeby dotrzeć do każdego człowieka na świecie. Sześć! W przypadku powiązań Macierewicza z Mogilewiczem mamy znacznie krótsze „nitki” powiązań. Nawet gdy najskrupulatniej liczymy wszystkie możliwe stopnie pośrednie, to jedna „nitka” składa się z 3 pośredników, druga z 3, trzecia z 5... A praktycznie rzecz biorąc, są one jeszcze prostsze. Bo np. gdy pośrednik zna wspólników Mogilewicza i pierze z nim pieniądze w Nowym Jorku – to trudno, żeby nie znał samego Mogilewicza!
No i jest też kongresmen Dana Rorabacher, z którym spotyka się Antoni Macierewicz, a który jest dobrym kumplem Putina. I to od ponad 25 lat. Renomowany portal Politico nazwał Rohrabachera “człowiekiem Putina w Waszyngtonie”. Kongresmen bronił Rosjan, gdy napadli na Ukrainę. Przechwala się swoją znajomością z rosyjskim przywódcą i publicznie wyśmiewa jego ofiary… A tymczasem kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej Macierewicz poleciał do Rohrabachera, żeby rozmawiać z nim o tej katastrofie! Po co?
To jest bardzo bliskie powiązanie - ale najważniejsze są więzi łączące ministra Macierewicza ze wspomnianym już Siemionem Mogilewiczem.
Np. szef MON ma wiele kontaktów z byłym amerykańskim senatorem, a dzisiaj lobbystą Alfonsem D’Amato. Macierewicz m.in. wynajął D’Amato, by ten lobbował dla Polski podczas szczytu NATO w Warszawie. Spotkał się z nim też na 8 dni przed zerwaniem kontraktu na śmigłowce Caracal. Zaraz potem ogłosił, że zamiast Caracali kupi amerykańskie Black Hawki – podczas, gdy D’Amato jest lobbystą ich producenta, firmy Lockheed Martin! Wieloletni wspólnik biznesowy Macierewicza, Janusz Subczyński był liderem organizacji polonijnej Pomost, która już w latach 80. współpracowała z senatorem. Z kolei dzisiaj podopiecznym D’Amato jest protegowany ministra Edmund Janniger.
To pokazuje, że związki ministra Macierewicza z byłym senatorem D’Amato są bliskie i wielorakie. A tak się składa, że przez lata sponsorem senatora był Siemion Kislin, potentat nowojorskiego rynku nieruchomości. Kislin jest człowiekiem mafii sołncewskiej. To najpotężniejsza mafia rosyjska znajdująca się pod opieką wspomnianego już wielokrotnie Mogilewicza. W latach 90. Mogilewicz i Kislin prali rosyjskie pieniądze w Nowym Jorku.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Mogilewicz wyprał wtedy 22 mld dol. w Bank Of New York, z którym D’Amato znowu ma liczne powiązania. Np. pierwsza kampania wyborcza senatora została sfinansowana przez pożyczkę, której ten bank mu udzielił. Była to bardzo korzystna pożyczka - i przyznano ją panu D’Amato w tak wątpliwych okolicznościach, że FBI wszczęło śledztwo w tej sprawie.
Wszystko to jest dokładnie opisane w książce. To splot, w którym nitki są krótkie, a zarazem grube. Ilość równoległych powiązań między Macierewiczem, a D’Amato jest taka, że nie powinniśmy mówić o nitce, a o linie... Trudno uwierzyć, by taka konstelacja powstała przypadkiem. Bardzo trudno. To - używając ulubionego określenia Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego - układ. Układ, w którym są pośrednicy, by trudniej było go rozpracować. Ale to jest układ bardzo konsekwentny, logiczny, którego członkowie wspierają się ponad granicami, i to od dawna.
Czy osoby, które są w tym układzie, wpływały jakoś na decyzje Antoniego Macierewicza? Zarówno teraz, jako ministra, jak i wcześniej.
Niech pan sobie wyobrazi, że jakikolwiek minister obrony na Zachodzie zrywa od dawna uzgodniony kontrakt na śmigłowce dla armii - i daje zlecenie konkurentowi, z lobbystą którego spotkał się kilka dni wcześniej.
Jaka byłaby reakcja? Taki minister od razu straciłby pracę.
Ciekawym wątkiem są też powiązania Macierewicza z byłym płatnym konfidentem SB, a dziś milionerem Robertem Jerzym Luśnią. Esbek, który był oficerem prowadzącym Luśni, miał wiele bliskich i udokumentowanych powiązań z siatką GRU w Polsce. Znowu: lina zamiast nitki.
W grudniu 2016 r. prokurator krajowy w stanie spoczynku Włodzimierz Blajerski oświadczył, że w latach 90. oficer UOP Zbigniew Niezgoda (dziś już nieżyjący) znalazł dokumenty kompromitujące Luśnię. Blajerski powiedział mi, że Macierewicz doprowadził do ukrycia tych materiałów, aby Luśnię chronić. Opublikowałem to na łamach „Gazety Wyborczej”. MON zapowiedziało, że zaskarży “Wyborczą” za tę publikację, ale do tej pory nie dostaliśmy pozwu ani wezwania do prokuratury. I ja się nie dziwię, bo to co piszę jest dokładnie udokumentowane. I minister Macierewicz wie, że miałby ogromne szanse przegrać taki proces.
Do sądu poszedł za to współpracownik Macierewicza Jacek Kotas. Pozwał Jana Śpiewaka i Miasto Jest Nasze.
Śpiewak nazwał go “rosyjskim łącznikiem”. Kotas przegrał w I instancji – sąd uznał, że takie określenie było w tym przypadku usprawiedliwione (Kotas zażalił postanowienie, sąd II instancji uchylił zaskarżone postanowienie i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji - przyp. WP). Nic dziwnego: Jacek Kotas przez kilkanaście lat - od 2002 do 2016 - roku pełnił najwyższe funkcje w spółkach Grupy Radius. To konsorcjum firm związane z mafią sołncewską i wspomnianym już gangsterem-finansistą Siemionem Mogilewiczem.
Robert Sz. - głowa rodziny kontrolującej Grupę Radius – ponad 20 lat temu wprowadzał do Polski rosyjski MontażSpecBank. A MontażSpecBank był finansową odnogą mafii sołcewskiej, odpowiedzialną za malwersacje finasowe i szantażowanie polityków.
Ten sam Robert Sz. w 2010 roku widnieje w brytyjskich rejestrach finansowych jako menadżer sieci japońskich restauracji. Szefem tej samej sieci w tym samym czasie był niejaki Dmitrij Burejczenko - człowiek związany z mafią sołcewską i aferą Montaż Spec Banku!
Pan Sz. zajmował się też handlem bronią – a zarazem jest lub do niedawna był przedstawicielem dyplomatycznym Gambii w Moskwie. Tak się składa, że przez lata gambijski dyktator kupował duże ilości broni od Rosji. Jej przerzutem zajmował się słynny Wiktor But - związany z GRU wspólnik biznesowy Siemiona Mogilewicza.
Jak widać, w tej pajęczynie dużo jest splotów wiodących od Mogilewicza do Macierewicza. Gdy od jednego pana M. do drugiego pana M. idzie kilka grubych nitek o skąpej ilości pośredników – trudno wątpić, że mamy do czynienia z układem. Tego nie można przemilczeć, bo minister obrony jest osobą publiczną, w dodatku odpowiedzialną za bezpieczeństwo Polski. Powinien się z tego wytłumaczyć lub odejść.
Myśli pan, że MON zareaguje?
Do tej pory w odpowiedzi na moje publikacje otrzymywałem albo milczenie, albo kłamstwa. Później wykazywałem te kłamstwa w tekstach.
Na przykład wspomniany pan Kotas w 2007 roku dostał od Służby Kontrwywiadu Wojskowego dostęp do tajnych dokumentów polskiej armii. Mimo, że był menadżerem wysokiego szczebla w firmach Grupy Radius związanej z sołncewską mafią! Szefem SKW był wówczas Macierewicz…
Napisał o tym Radosław Gruca w „Fakcie”, napisałem też ja w „Wyborczej”. Po tych publikacjach dzisiejszy szef SKW – bliski współpracownik Macierewicza, Piotr Bączek - napisał, że gdy pan Kotas został dopuszczony do tajemnic wojskowych, nie miał jeszcze związków z Grupą Radius! To grube i oczywiste „rozminięcie się z prawdą”: wystarczy zajrzeć do Krajowego Rejestru Sądowego, by przekonać się, że Kotas pełnił tam funkcje kierownicze od 2002 r.
Tak się składa, że Piotr Bączek był też we władzach partii Antoniego Macierewicza Ruch Katolicko-Narodowy. Jak to ma się do apolityczności służb? W tym samym czasie co Bączek we władzach partii Macierewicza zasiadał również płatny konfident SB Robert Jerzy Luśnia – w latach 80. prowadzony przez esbeka związanego z siatką GRU! To być może tłumaczy dlaczego Bączek broni Kotasa.
Pisze pan też o aferze taśmowej z 2014 roku.
Tak, udało mi się ustalić, że jest związek między tą aferą a Grupą Radius i Siemionem Mogilewiczem. Związek, a nawet wielokrotne związki – to kolejna „gruba lina”, która wiąże ze sobą podejrzane sprawy.
Ale po kolei. Restauracja “Sowa & Przyjaciele” była kontrolowana przez dwie spółki o takiej samej nazwie: Sowa & Przyjaciele. W ich władzach zasiadali Jarosław Babiński i Krzysztof Janiszewski.
Pierwszy był też we władzach spółek, w których zasiadały ważne osoby z Grupy Radius. A z drugim sprawa jest zupełnie jasna - on po prostu zasiadał we władzach spółek Grupy Radius!
W książce przypomniałem również publikacje TVN24 i “Pulsu Biznesu”, które mówiły o restauracji “Lemongrass”, gdzie także podsłuchiwano polityków. W obu restauracjach pracował ten sam Łukasz N., uznany przez sąd za winnego podkładania podsłuchów w „Sowie”. Właściciel “Lemongrass” jest wspólnikiem Ukraińca, który nazywa się Andrij Persona – i według ww. wymienionych publikacji jest po prostu człowiekiem Mogilewicza.
Tym razem spodziewa się pan reakcji Antoniego Macierewcza, pozwu, czy znowu przemilczą sprawę?
Pewnie Rafał Ziemkiewicz znów napisze, że jestem schizofrenikiem, bo już kilka razy to robił. Sądzę, że tego ograniczy się reakcja obecnej władzy i jej zwolenników. Oni są bez wstydu. Głośno krzyczą o swojej antyrosyjskości – ale nie przeszkadza im to, że Antoni Macierewicz i jego koledzy decydują o naszym bezpieczeństwie, niszczą polską armię i narażają na szwank stosunki z sojusznikami z NATO.