Tomasz Lis apeluje do Kosiniaka-Kamysza. "Nie jest pan hazardzistą. Zostało 48 godzin"
PSL od kilku dni przekonuje, że nie chce iść do wyborów z Platformą. "Bycie lekarzem oznacza wierność przyrzeczeniu, że najważniejsze jest to, by nie szkodzić. Mam wrażenie, że sprzeniewierza się pan temu" - pisze w liście do lidera ludowców publicysta Tomasz Lis.
Emocje w opozycji sięgają zenitu. – Z rekomendacji władz PSL na pewno nikt na listach Koalicji Obywatelskiej się nie znajdzie – zapowiedzieli w weekend ludowcy. Szef partii Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że jego ugrupowanie do wyborów parlamentarnych buduje Koalicję Polską i nie chce współpracować z PO, ale przede wszystkim z lewicą: SLD i Wiosną.
Wybory parlamentarne coraz bliżej. "Żadne różnice programowe, bo są minimalne, nie uzasadniają samodzielnego startu PSL-u w wyborach" - pisze do lidera PSL redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis.
Dziennikarz sprzyjający opozycji w mocnych słowach apeluje do ludowców, by zdecydowali się na współpracę z innymi ugrupowaniami.
"Pan nie jest przecież hazardzistą. Za trzy miesiące Polska może na dekadę albo więcej stracić szanse na normalność, PSL wylądować poza parlamentem, a pan poza polityką" - pisze do Kosiniaka-Kamysza Lis.
Dziennikarz dodaje, że "ani stołek lidera PSL-u ani nic innego nie jest warte tego, by ryzykować los Polski".
W dalszej części swoje wpisu Tomasz Lis przekonuje, że brak jedności w koalicji oznaczał będzie zwycięstwo PiS i nie wyjdzie Polsce na dobre.
"Wiem, ma pan zawód, do którego może pan wrócić, ale w razie przytłaczającego zwycięstwa PiS- u, Polska do stanu normalnej demokracji może wracać bardzo, bardzo długo. Naprawdę, nie warto ryzykować. Zostało 48 godzin" - pisze Lis.
Publicysta podkreśla, że nie jest jeszcze za późno, a miejsce PSL- u jest po stronie partii przeciwnych PiS. "Po stronie zjednoczonej opozycji, której to hasło sam pan tyle razy publicznie skandował. 'Tym, którzy żywią i bronią, chłopom polskim, szczęść Boże'. Obronić ją możecie tylko razem z innymi. Tylko razem z innymi" - zakończył.
Czarzasty: Jeżeli nie pójdziemy wspólnie do wyborów, PiS wygra
Ludowcy boją się, że stając ramię w ramię z lewicą, stracą wiarygodność w oczach swoich konserwatywnych wyborców. Z drugiej strony presja środowisk opozycyjnych na PSL jest coraz większa.
- Jeżeli ten projekt zostanie rozbity przez ludzi nierozsądnych, w czwartek sam zacznę tworzyć blok lewicowy - zapowiedział w poniedziałek lider SLD Włodzimierz Czarzasty. Ocenił, że gdyby PSL faktycznie poszło do wyborów w Koalicji Polskiej, bardzo na tym straci. - Nie znajdziecie na polu, w trakcie żniw, 10 procent poparcia w zbożu - powiedział w Polsat News polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej.