Napięcie sięga zenitu. Grożą piłkarzom, że ucierpią ich bliscy
Oczy całego piłkarskiego (i nie tylko) świata skierowane są na to, co wydarzy się dziś podczas spotkania USA-Iran. Pomiędzy tymi dwoma krajami iskrzy od dawna, a napięcie przed pierwszym gwizdkiem sięga zenitu. Do tego dochodzą groźby wobec irańskich piłkarzy, że - jeśli ci nie będą zachowywać się w "odpowiedni sposób" - ucierpią ich najbliżsi.
Na Mistrzostwach Świata w Katarze emocje wywołuje nie tylko rywalizacja sportowa, ale i niezgoda polityczna. Dziś o 20 polskiego czasu dojdzie do spotkania Iranu i USA, drużyn, które pochodzą z państw - delikatnie mówiąc - niesympatyzujących ze sobą. Już sama przedmeczowa konferencja, na której irańscy dziennikarze zadawali trenerowi reprezentacji USA pytania dotyczące - według Iranu - "grzechów" rządu swojego kraju, pokazują, że dziś nie będzie miękkiej gry.
Masowe protesty w Iranie po śmierci 22-latki
Wszystko odbywa się w momencie, kiedy w Iranie trwa największy od 2009 roku społeczny wybuch. Wszystko spowodowała śmierć 22-letniej Mahsy Amini. Została ona aresztowana przez policję religijną za noszenie hidżabu - chusty na włosy - rzekomo niezgodnie z wytycznymi władz.
Policja twierdzi, że na komisariacie miała atak serca i dwa dni była w śpiączce. Ale są w mediach relacje świadków i kobiet, które zostały zatrzymane razem z nią, że została ciężko pobita. Do tego Al-Arabija opublikowała wyniki jej badań, które wskazywały na krwotok śródmózgowy i udar mózgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Tego bał się Zachód. Technologie jądrowe od Putina?
Sytuacja ma jednak dodatkowe oblicza. Po pierwsze na zachowanie policji obyczajowej mogło wpłynąć to, że Mahsa Amini była Kurdyjką. Mniejszości są w Iranie prześladowane. O ile kilka lat temu do Kurdów podchodzono bardziej liberalnie (wychodziły nawet czasopisma w języku kurdyjskim), o tyle obecny prezydent i władza to ukrócili. Po drugie jest możliwe, że Mahsa była też sunnitką. A większość Iranu to szyici.
Co więcej, władze Iranu stoją w obliczu bardzo wielu poważnych problemów gospodarczych. Oficjalnie bezrobocie wynosi między 11 a 14 proc. Specjaliści twierdzą jednak, że w rzeczywistości jest ono znacznie większe. Bezrobocie dotyczy często młodych ludzi. Do tego nasiliły je pandemia COVID-19 i restrykcje gospodarcze. Wystąpienia przeciw władzy nie są więc skupione wyłącznie wokół kwestii obyczajowych.
"Wielki Szatan"
Irańczycy nazywają USA "Wielkim Szatanem", a Amerykanie mówią o Iranie jako największym zagrożeniu dla stabilności Bliskiego Wschodu. Choć teraz napięcie pomiędzy drużynami z tych krajów sięga zenitu, nie jest to nowa sytuacja na piłkarskich boiskach z ich udziałem.
Kiedy na MŚ w 1998 roku doszło do spotkania Iran-USA, problemy zaczęły się już przed pierwszym gwizdkiem. Iran był traktowany jako ten, który gra "na wyjeździe", a USA jako "gospodarze". Według zasad FIFA to Irańczycy powinni podejść do Amerykanów, aby uścisnąć ich dłonie. Irańczycy jednak odmówili, uznając, że podejście do Amerykanów byłoby "upokarzające". Niektórzy twierdzą, że za takim stanowiskiem miał stać sam najwyższy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei.
Wszystko zakończyło się jednak pokojowo. Dziś trudno łudzić się, że obejdzie się bez napięć. Polityczna sytuacja między Iranem a USA w ostatnich czasach jest wyjątkowo napięta.
Przypomnijmy, że w 2019 roku Amerykanie zbombardowali bazę pro-irańskich milicji na pograniczu syryjsko-irackim, a milicje odpowiedziały, atakując ambasadę USA w Bagdadzie. Ta wymiana ciosów między USA a irackimi milicjami (wspieranymi przez Iran) szybko przerodziła się w bezpośrednią konfrontację USA-Iran. Amerykanie zabili irańskiego generała Solejmaniego, a Teheran odpowiedział, ostrzeliwując rakietami balistycznymi amerykańską bazę wojskową w Iraku.
Administracja Joe Bidena mocno liczyła na osiągnięcie kompromisu z Iranem i powrót do porozumienia nuklearnego, wypowiedzianego przez Donalda Trumpa. Jednak negocjacje stoją w miejscu, a Irańczycy bratają się coraz bardziej z Rosjanami, wspierając ich w wojnie z Ukrainą, wysyłając im drony, które służą do bombardowania celów cywilnych.
Groźby wobec piłkarzy i ich rodzin
Przypomnijmy, że Iran domagał się również wykluczenia rywali z mundialu za obrażanie republiki islamskiej. Skąd ich wściekłość? Związana jest z decyzją amerykańskiej federacji piłkarskiej, by na swoich kontach w internecie zamieścić informację o meczu z przetworzoną flagą Iranu. Ze środka flagi usunięto symbol Allaha oraz stylizowane słowa "Allah jest wielki". Amerykanie nie wypierają się dokonania zmian. Potwierdzili, że było to celowe działanie, aby dać znak wsparcia protestującym kobietom w Iranie.
Sytuacja w kraju nie jest obojętna piłkarzom. Irańscy zawodnicy już podczas swojego pierwszego meczu w rywalizacji grupowej (z Anglią, 21 listopada) w Katarze wyrazili protest wobec tego, co dzieje się w ich kraju. Nie odśpiewali hymnu przed rozpoczęciem spotkania. Teraz pojawiają się doniesienia, że dostają pogróżki - mają "odpowiednio się zachowywać" przed meczem albo ich bliskich w kraju czeka "przemoc".
"Nasz naród nie jest szczęśliwy. My, piłkarze, dobrze o tym wiemy"
Jak podaje CNN, powołując się na swoje źródło, zawodnicy muszą teraz pilnować się na każdym kroku, bo nie spuszcza ich z oka kilkudziesięciu funkcjonariuszy irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Mimo strachu, jaki wisi nad zawodnikami, już raz kapitan Iranu, Ehsan Hajsafi, dał wyraz niezgody wobec tego, co dzieje się w jego kraju. - Warunki w naszym kraju nie są dobre, a nasz naród nie jest szczęśliwy. I my, piłkarze, dobrze o tym wiemy - stwierdził podczas konferencji prasowej.
Natomiast Ramin Razaeean, który strzelił gola przeciwko Walii w 101. minucie i przypieczętował zwycięstwo Iranu, powiedział: - Ten gol był prezentem dla moich ludzi w Iranie. Zwłaszcza tych, którzy cierpią.
Kibice mają obawy przed bezpieczeństwem na meczu Iran-USA. Organizatorzy mundialu w Katarze zapewniają jednak, że każdy mecz podczas tej imprezy będzie "bezpieczny i przyjazny dla wszystkich widzów". Podkreślono również, że wszelkie przedmioty, które "mogłyby zwiększyć napięcie i zagrozić bezpieczeństwu kibiców", nie będą dozwolone na stadionie.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski