To tutaj nasilają się walki w Ukrainie. "Zaatakowali wszystkimi siłami"
Walki w rejonie Kupiańska intensyfikują się. To wszystko przyczyna wzmożonej aktywności rosyjskiej na tym obszarze. - Rosjanie bardzo się wzmocnili w składach osobowych, ale i sprzętowo - jest go dużo, jest lepszy. Zaatakowali wszystkimi możliwymi siłami - mówi WP Karolina Baca-Pogorzelska, która jest w Ukrainie.
W ostatnich dniach wojska rosyjskie przeprowadzają liczne ataki rakietowe - w tym na Kupiańsk, gdzie walki są szczególnie zintensyfikowane.
Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka i wolontariuszka przebywająca w Ukrainie, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że w czwartek sytuacja na odcinku kupiańskim była najgorsza od czasu wyzwolenia obwodu charkowskiego przez Ukrainę (czyli o jesieni 2022). - To były najsilniejsze walki, które toczą się dalej - dodaje.
- Rosjanie kilka dni temu dokonali rotacji po swojej stronie na linii frontu. Bardzo się wzmocnili w składach osobowych, ale i sprzętowo - jest go dużo, jest lepszy. W czwartek z samego rana zaatakowali wszystkimi możliwymi siłami, które mieli. Zaczęli solidny szturm, dostawali się na nasze pozycje - wylicza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Broń z USA w akcji na froncie. Bez litości dla T-90
I dodaje, że w piątek Rosjanie się przegrupowali i z samego rana ruszyli w tym kierunku. - Te walki cały czas trwają - podkreśla rozmówczyni Wirtualnej Polski. Jak podkreśla, podobna sytuacja panuje pod Bachmutem, gdzie rozegrał się taki sam scenariusz.
"To katastrofa"
Baca-Pogorzelska zaznacza, że "wszystkie pozycje jej jednostki (63. batalion, 103. brygada)" zostały wczoraj odbite. - Na odcinku kupiańskim Ukraina odparła wczoraj 18 ataków - mówi dziennikarka.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak zauważa sytuacja jest ciężka, ponieważ Rosjanie od strony Dworicznej, na odcinku kupiańskim, jakiś czas temu się trochę "włamali". - Poza tą sytuacją linia od dawna się nie zmienia. Ale przez to, że podeszli bliżej, źle kończy się to dla Kupiańska, czy sąsiedniej Kiwszariwki. Znajdują się bowiem w zasięgu artylerii - tłumaczy Baca-Pogorzelska.
- Nasilają się też ataki KAB-ami - bombami, które ważą pół tony. Obrona przeciwlotnicza nie jest zbyt szczelna, więc robią naprawdę ogromne zniszczenie. Tego Rosjanie mają dużo, to katastrofa - podkreśla dziennikarka.
"Osłabiając Rosję, Ukraina działa nie tylko na swoją korzyść"
Gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "Rosjanie próbują za wszelką cenę przerwać linie obronne, w takich miejscach, które mogłyby pozwolić im na wyprowadzenie uderzenia w głąb, by np. dotrzeć do Dniepru".
- Ukraina broni się bardzo intensywnie. Raptownie potrzebna jest amunicja, rakiety, ale przede wszystkim nieustające wsparcie Zachodu - dodaje.
I podkreśla kluczowe znaczenie nadchodzących wyborów w Stanach Zjednoczonych. - W USA, które są największym donatorem sprzętu dla Ukrainy, rozpoczęła się kampania prezydencka. Donald Trump używa retoryki, że mamy inne problemy i on by to wsparcie zakończył - zwraca uwagę.
- Takie głosy się pojawiają, ale USA rozumieją, że wsparcie Ukrainy i stabilizacja w Europie to ich interes. Jeśli kiedykolwiek miałoby dojść do konfliktu z Chinami w skali militarnej, Chiny mogłyby szukać sojusznika w Rosji. A słaba Rosja nie jest wielkim sojusznikiem. Osłabiając Rosję, Ukraina działa nie tylko na swoją korzyść, ale i USA czy Europy - dodaje.
Utrata Kupiańska po raz drugi byłaby poważnym ciosem dla Ukrainy. Przypomnijmy, że liczący około 27 tys. mieszkańców Kupiańsk został zajęty przez rosyjskie wojska pod koniec lutego 2022 roku, w pierwszych tygodniach inwazji Rosji na Ukrainę. Władze w Kijowie przywróciły kontrolę nad tą miejscowością we wrześniu ubiegłego roku podczas kontrofensywy w obwodzie charkowskim.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski