To Sikorski wydał dostęp do tajnych dokumentów Kotasowi? Tak twierdzi Samuel Pereira

Portal TVP Info opublikował dokument, który ma być dowodem na to, że to Radosław Sikorski, a nie Antoni Macierewicz wydał zgodę na dostęp do tajnych informacji Jackowi Kotasowi.

To Sikorski wydał dostęp do tajnych dokumentów Kotasowi? Tak twierdzi Samuel Pereira
Źródło zdjęć: © WP.PL
Karolina Rogaska

05.11.2017 | aktual.: 06.11.2017 22:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nazywany "rosyjskim łącznikiem" Jacek Kotas był oskarżany o udział w dzikiej reprywatyzacji i współpracę z rosyjskimi służbami. Potem w książce Tomasza Piątka można było przeczytać, że minister Antoni Macierewicz umożliwił mu dostęp do tajnych państwowych dokumentów. Tymczasem Samuel Pereira wskazuje, że to nieprawda.

Dziennikarz opublikował dokument, na którym widnieje podpis Radosława Sikorskiego. Czytamy w nim, że Jackowi Kotasowi zostały udostepnione dokumenty oznaczone jako "tajne", a związane z działalnością Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, której Kotas był prezesem. Udzielnie dostępu do informacji miało być związane z postepowaniem wobec Kotasa prowadzonym przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.

Pereira wskazuje też, że na żadnym dokumencie związanym z dostepem Kotasa do informacji niejawnych nie widnieje podpis Antoniego Macierewicza. Według dziennikarza to dowód na to, że obecny szef MON nie miał związku ze sprawą tzw. "rosyjskiego łącznika". Poza tym Pereira wskazuje, że "Kotas przyszedł do resortu obrony, czyli konkretnie do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, za rządów ministra Radosława Sikorskiego".

Kłamstwo SKW

Przedstawione przez Perierę argumenty nie zmieniają faktu, że dokumenty zostały wydane w związku z postępowaniem SKW, którym dowodził Antoni Macierewicz. To też za rządów Jarosława Kaczyńskiego Kotas został wiceministrem obrony narodowej. Internauci zwracają też uwagę na to, że Sikorski podpisał dokument w momencie, gdy PiS było już u władzy.

Wydaje się, że tekst dziennikarza ma być odbiciem piłeczki wypuszczonej przez Platformę Obywatelską, która oskarżyła SKW o kłamstwo. SKW stwierdziło w 2016 roku, że Jacek Kotas nie pracował w spółce związnej z warszawską reprywatyzacją. PO udowodniło, że służby minęły się z prawdą. Kotas był bowiem prezesem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych oraz grupy deweloperskiej Radius, które to znalazły się w kluczowym miejscu na mapie dzikiej warszawskiej reprywatyzacji, opublikowanej we wrześniu ubiegłego roku przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

To, że Platforma bardzo naciska w tej sprawie, może mieć jednak związek z bezpośrednim zaangażowaniem w nią Radosława Sikorskiego. Jego podpis pod opublikowanym dokumentem wzbudza bowiem wątpliwości, co do zaangażowania w sprawę całego ugrupowania.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (447)