"To pożywka dla agentury w Polsce". Tłumaczy wrzutkę Ławrowa o misji Kaczyńskiego w Kijowie
Na słowa Siergieja Ławrowa, że polski kontyngent wojskowy mógłby "przejąć kontrolę nad zachodnią Ukrainą", zareagował Jan Piekło, były ambasador w Kijowie. - Ławrow cynicznie zagrał na skłócenie środowisk politycznych w Polsce. Liczy, że wizyta Jarosław Kaczyńskiego w Kijowie będzie krytykowana, Ukraińcy poróżnią się z Polakami - mówi były dyplomata.
- Rosyjska narracja, że Polska mogłaby zająć zachodnią część Ukrainy to po prostu toksyczne opary, które miały nas poróżnić z Ukraińcami. Ten wątek jest najbardziej pożądany i rozrabiany przez rosyjską agenturę w Polsce i w Ukrainie - komentuje Jan Piekło.
- Ławrow powiedział tak dlatego, że Putin i jego otoczenie nienawidzi zachodniej Ukrainy. Tam zrodziła się fala ukraińskiego patriotyzmu i świadomość narodowa, ambicje dążenia do Europy Zachodniej. Potem rozlało się to na cały kraj, dając pretekst do "denazyfikacji" Ukrainy. Rosjanie nieraz rzucali hasło, że "Lwów był polski". Liczą na to, że wywołają emocje - tłumaczy.
Ławrow o misji NATO w Ukrainie
Były dyplomata podkreślił, że sformułowanie Ławrowa, celowo przekłamuje intencje, jakie wyraził w Kijowie Jarosław Kaczyński. Przypomnijmy, że Kaczyński mówił o potrzebie utworzenia "misji pokojowej NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego". Misja ta miałaby nieść pomoc humanitarną, ale też miałaby być w stanie się obronić.
Tymczasem szef rosyjskiego MSZ cytowany przez rosyjską agencję Interfax zasugerował, że chodzi o okupację zachodniej Ukrainy. - Nie wykluczam, że gdyby nagle taka decyzja została podjęta, to zakładałaby, że podstawą takich sił pokojowych byłby polski kontyngent, który przejąłby kontrolę nad zachodnią Ukrainą, na czele ze Lwowem. I pozostałby tam na długi okres. Wydaje mi się, że tak właśnie jest - stwierdził Siergiej Ławrow.
- Chodzi o dezawuowanie wszelkich polskich inicjatyw wobec wojny w Ukrainie. Gdyby Ławrow powiedział coś takiego w normalnych mediach, ktoś z refleksem powinien mu przypomnieć, że polski kontyngent kiedyś okupował, ale to było w XVII wieku. Polacy, a także oddziały z Litwy i Rusi siedziały na Kremlu dwa lata - ripostuje Jan Piekło.
Wiec poparcia wojny i Putina. "To jak czasy hitlerowskich Niemiec"
Niedawno opisywaliśmy, jak rosyjscy publicyści zaciekle krytykowali wizytę Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. Serwis internetowy dziennika "Pravda" napisał, że "Polska próbuje zorganizować III wojnę światową" i czas "przeprowadzić denazyfikację Polski jako wspólnika banderowskiego reżimu". Rosyjska propaganda kolportuje też fałszywy przekaz o tym, że w Polsce gromadzone są potężne siły uderzeniowe NATO. Szykują się prowokacje na granicy z Białorusią i Obwodem Kaliningradzkim.
Według dyplomaty Rosjanie celowo używają coraz ostrzejszego, wojennego języka. Robią to, aby okiełznać antyrządowe nastroje w Rosji po wprowadzeniu sankcji i stratach rosyjskich wojsk w Ukrainie.
- Władimir Putin i jego otoczenie wykazują coraz więcej objawów strachu przed upadkiem władzy. Ostatni wiec poparcia na stadionie w Moskwie przypominał mi wiece Hitlera. Uczestnicy koncertu prowojennego okazywali podobne objawy uwiedzenia, paraliżu umysłowego niczym w niemieckim społeczeństwa z czasów hitleryzmu - mówi WP Jan Piekło.