"To pewnego rodzaju wojna". Sabat szarlatanów w budynku Sejmu
"Tylko młodzi, silni i nawiedzeni wegetarianie są w stanie przetrwać taką dietę" - mówiła o rezygnacji z jedzenia mięsa prof. Grażyna Cichosz. Wtórował jej Andrzej Kawka, do niedawna współpracownik Oskara D., szarlatana z serialu WP, który usłyszał już 10 zarzutów za swoją "uzdrowicielską" działalność. Swoje dołożył "duchowny" Hubert Czerniak, który chorującej na nowotwór zalecał suplementy. Debatowali w gmachu Sejmu o zdrowiu Polaków.
17 listopada 2025 roku, Sejm, budynek G.
Rozpoczyna się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia i Życia Polaków. Gdy powstawał w 2023 roku, tworzyli go posłowie Konfederacji, teraz są w nim również parlamentarzyści Konfederacji Korony Polskiej. Początkowo było ich ośmiu, ale w 2024 roku wykreślono Grzegorza Brauna, który został europosłem.
Gości wita przewodniczący Roman Fritz, poseł Konfederacji KP. Zaproszonych jest kilkadziesiąt osób, w tym rolnicy, producenci żywności, a nawet lekarze, którzy nie posiadają już prawa do wykonywania zawodu. Temat spotkania: "Żywność jako narzędzie manipulacji".
Zdaniem Fritza mamy w ostatnich tygodniach do czynienia z "potworną walką". - To, że słyszymy ten kwik pseudoelit lewackich, które się wylewają z mediów i nie tylko, świadczy o tym, że pani profesor i całe środowisko, które za panią stoi, naruszyliśmy jakieś tabu i trafiliśmy w czuły punkt całego systemu - mówi poseł.
"Szarlatan" - oglądaj serial WP
O jaką "potworną walkę" chodzi, tego nie tłumaczy. Ani tego, co było "tabu". Jedynie z kontekstu można się domyślać, że chodzi o dyskusje i kontrowersje, które wzbudziła profesor Grażyna Cichosz, do której zwracał się przewodniczący. Jej rozmowa z Bogdanem Rymanowskim, w której profesor przedstawiła szereg antynaukowych tez, była tak bulwersująca, że prostowali to potem naukowcy z różnych dziedzin dietetyki i medycyny. Poseł Fritz ocenił, że "to pewnego rodzaju wojna".
Talerz, jaki jest, każdy widzi
Godzina 14:13. Głos zabiera sama profesor Cichosz. Zaczyna od prezentowania slajdu, który, jak twierdzi, pochodzi z konferencji Głównego Inspektora Sanitarnego. - Proszę zwrócić uwagę, na talerzu nie ma produktów pochodzenia zwierzęcego - mówi Cichosz.
Problem w tym, że na talerzu są na przykład jaja kurze i ryby. W opisie zaś znajduje się informacja, by w diecie uwzględniać ryby i drób. Nikt profesor Cichosz nie poprawia, sala przez godzinę słucha, że diety z tego talerza nie powinny stosować dzieci, osoby po pięćdziesiątce i osoby nie do końca zdrowe.
- Jedynie młodzi silni i nawiedzeni wegetarianie mogą taką dietę stosować, pod warunkiem że stosują bardzo precyzyjną suplementację - tłumaczy profesor.
Warto więc podkreślić, że wegetarianie - nawiedzeni czy nie - takiej diety nie mogą stosować. Zawiera mięso, z którego oni świadomie rezygnują.
Profesor przez ponad godzinę powtarza wiele tez wypowiedzianych już w programie u Bogdana Rymanowskiego. Oprócz szkodliwości diety wegetariańskiej mówi o szkodliwości roślin strączkowych, dużo miejsca - jak zwykle - poświęca soi.
Wkrótce zaczyna też mówić o szczepieniach ochronnych. Przyznaje co prawda, że to nie jej działka, ale i tak się wypowie. "Będzie wycie" - zaznacza z przekąsem. Cichosz cytuje badania "niezależnych ekspertów" powtarzając tezy o szkodliwości szczepień oraz ich przyczynianiu się do autyzmu. Na sali są lekarze – nikt nie prostuje.
Tylko tłuszczyk dla "Świętej trójcy"
Niedługo po profesor Cichosz głos zabiera Andrzej Kawka. Przed pięćdziesiątką, wysportowany, sam o sobie mówi, że ma ADHD. Kim jest? Przedstawia się jako dietetyk. Założył fundację "Kawkaje", udziela porad dotyczących zdrowego stylu życia i jedzenia. Kawka zasłynął też jako współtwórca kanału na YouTube, na którym do lutego 2025 występował wspólnie z Sebastianem Zacharą oraz Oskarem D.
Chodzi o Oskara D., którego działalność Wirtualna Polska opisała ze szczegółami w audioserialu "Szarlatan". Niedługo potem mężczyzna został aresztowany, a dziś ma już 10 zarzutów, między innymi za udzielanie świadczeń zdrowotnych bez wymaganych zezwoleń, narażenie pacjentek z nowotworem na utratę życia lub zdrowia oraz pranie pieniędzy.
W materiałach ze śledztwa, do których dotarliśmy, Oskar D. zeznawał: "Jeszcze raz wyrażam ogromną skruchę, że doszło do tej sytuacji, że naraziłem i zdrowie, i życie pacjentów, w tym onkologicznych. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie podjąłbym się takiej działalności. Ja nie robiłem tego, aby zaszkodzić ludziom. Ja chciałem tylko zarobić pieniądze".
Kawka i Zachara odżegnują się od współpracy z Oskarem D. Wykasowali filmy z jego udziałem, ale ślady ich bardzo intensywnej współpracy pozostały w sieci oraz w aktach sprawy szarlatana prowadzonej w Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze.
To tam odnajdujemy między innymi informacje o WhatsAppowej grupie o nazwie "Święta trójca", na której Kawka i Oskar D. się kontaktowali. D. szeroko opowiadał w prokuraturze o tym, jak Kawka prowadzi swój biznes. Szczegółów nie możemy ujawniać, bo prokuratura ciągle bada ten wątek.
Podczas posiedzenia sejmowego zespołu Kawka mówi, że jego zdaniem polskie społeczeństwo zaczyna się budzić. - Medycyna akademicka chce wyeliminować medycynę alternatywną, dlatego, że się boją, że widzą, co się dzieje. Tysiące, miliony Polaków skorzystało z usług medycyny naturalnej i powychodzili z chorób, choć lekarze mówili im, że to jest niemożliwe - mówi rozemocjonowany Kawka.
Nie wyjaśnia, ile to milionów ludzi otrzymało taką pomoc, z jakich chorób się cudownie wyleczyli i kto im tak naprawdę pomógł.
Potem prezentuje własne świadectwo. Twierdzi, że od 30 lat jest na "tłustej diecie". Nie je produktów roślinnych, a od czterech lat je praktycznie tylko mięso. Idzie dalej. Opowiada, że jego 21-letni syn "odkąd skończył osiemnaście, nie tknął nawet gryza rośliny do buzi".
Kawka kończy opowieścią o nawróconym przyjacielu z koncernu farmaceutycznego: - Był na poziomie dyrektorskim, bardzo wysoko i widział wszystko. Po 17 latach odszedł, bo już nie miał sumienia robić takich rzeczy i zaczął pracować jako lekarz rodzinny. Powiedział: wszystko jest na odwrót, wszystko jest na odwrót!
W swojej mowie końcowej Kawka nie zdradza oczywiście, który to koncern, co zobaczył ten przyjaciel, czego nie miał sumienia robić i wreszcie, co jest na odwrót.
- Brawo, bardzo dziękujemy, brawo - mówi uśmiechnięty poseł Fritz i przekazuje głos kolejnemu mówcy. Tym razem wypowie się Justyna Socha.
Jej specjalnie przedstawiać nie trzeba. To działaczka ruchów antyszczepionkowych, kandydatka na posłankę z list Konfederacji. W 2025 roku została skazana w drugiej instancji za swój wpis na profilu STOP-NOP. Socha sugerowała w nim, że lekarze podają pacjentom leki doprowadzające do ich przedwczesnej śmierci, by były miejsca dla kolejnych chorych. Nigdy tego twierdzenia nie udowodniła, sąd skazał ją na rok ograniczenia wolności. Miała wykonywać prace społeczne.
Szczepionki a usypianie dzieci z autyzmem
Socha kończy, a szef zespołu oddaje głos doktorowi Hubertowi Czerniakowi, kolejnemu bohaterowi naszych publikacji, w tym serialu "Szarlatan".
Czerniak mówi o zaniżonych, jego zdaniem, normach witaminy D, o właściwościach płynu Lugola, wreszcie przeszedł do szczepionek i dzieci w spektrum autyzmu.
- Zobaczcie, jak dzieci ze spektrum, te po takich makabrycznych ilościach szczepień, mają takie problemy, że czasem się te dzieci usypia i wydłubuje się kał z jelit. One się boją. Tydzień, dwa, trzy nie robią kupki, bo dochodzi do dysbiozy po tych wszystkich cudownych rzeczach, które są w szczepionkach.
O krótki komentarz do tych słów poprosiliśmy byłego konsultanta krajowego w dziedzinie zdrowia publicznego profesora Jarosława Pinkasa.
- To oczywiste brednie. Nawet nie ma tu czego komentować. Ten człowiek jest cyniczny i nie odpowiada za swoje słowa. Ludzie kochają takich buntowników wykluczonych przez korporacje i niestety mu wierzą. On żeruje na kontrowersji - mówi profesor.
Hubert Czerniak to rzeczywiście lekarz, aktualnie bez prawa wykonywania zawodu. W serialu "Szarlatan" pojawia się jako mentor Oskara D. oraz współwłaściciel firmy produkującej suplementy diety. To suplementy, którymi D. handlował.
Historia Czerniaka jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. W Wirtualnej Polsce opisaliśmy między innymi historię chorej onkologicznie pani Beaty, którą Czerniak przyjął w swoim gabinecie.
Kobieta prosiła go o pomoc, bo wykryto u niej chłoniaka. Za suplementy zapłaciła 10 tys. zł, a fachowej pomocy i tak musiała szukać na oddziale onkologii, bo nowotwór się rozwijał. Kobietę udało się uratować, zgłosiła sprawę organom ścigania.
Śledczy z prokuratury w Opocznie wezwali Czerniaka i usłyszeli od niego, że wcale nie chciał leczyć pani Beaty. Miał przyjąć ją jako duchowny Kościoła Naturalnego, a nie jako lekarz i chciał jej doradzić, jak żyć. Suplementy miały pomóc przywrócić jej równowagę.
"Ludzie spotykają się z nim jako kapłanem Kościoła Naturalnego, przychodzą po poradę, jak żyć, jak zmienić swoje życie. Ww. zeznał, iż informuje, iż nie jest lekarzem, a wizyta nie ma charakteru wizyty lekarskiej" - czytamy w uzasadnieniu prokuratury o umorzeniu śledztwa.
Po nagłośnieniu przez WP historii pani Beaty, Rzecznik Praw Pacjenta włączył się w wyjaśnianie sprawy i złożył zawiadomienie do prokuratury. Śledczy z Opoczna wznowili postępowanie w tej sprawie.
Wracamy do Sejmu. W trakcie posiedzenia parlamentarnego zespołu głos zabiera też wielu rolników i producentów żywności. Pierwszym z nich jest Rafał Foryś. Poseł Fritz przedstawia go, jako prezesa fundacji Rolnik Handluje, nie wspomina o tym, że Foryś to także działacz Konfederacji, który nieskutecznie startował do Sejmu z pierwszego miejsca na radomskiej liście tej partii. Wcześniej zasłynął protestami przeciwko stawianiu masztów 5G.
Nie ma "lex szarlatan", są szarlatani
Od blisko roku w biurze Rzecznika Praw Pacjenta i Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad finalną wersją ustawy, która ma ukrócić praktyki szarlatanów. Wstępnie mówiło się o nowelizacji ustawy o Rzeczniku Praw Pacjenta i Prawach Pacjenta. Obecnie te propozycje są znane jako "lex szarlatan". Jeszcze minister Izabela Leszczyna zapewniała o pełnej determinacji we wprowadzaniu tych regulacji i walce z ludźmi stosującymi metody diagnozowania i leczenia o skuteczności niepotwierdzonej przez naukę.
Wiosną Leszczyna przesłała nawet projekt do konsultacji społecznych. Te się zakończyły i słuch o ustawie zaginął. Przepisy nigdy nie trafiły do Sejmu, a resort publicznie nie tłumaczy, skąd te opóźnienia. Środowisko lekarskie i naukowcy od dawna postulują stworzenie nowych narzędzi w walce z pseudomedycznymi praktykami.
"Lex szarlatan" ma umożliwić nakładanie kar administracyjnych przez Rzecznika Praw Pacjenta. Kary mogą sięgać nawet miliona złotych. Ma być też stworzony publiczny rejestr praktyk uznanych za pseudonaukowe i potencjalnie szkodliwe dla pacjentów.
Sejm nie stał się dotychczas miejscem debaty nad ułatwieniem organom państwa walki z szarlatanami. W budynkach Sejmu po raz kolejny organizowane są za to spotkania, podczas których głosi się antynaukowe tezy.
***
Za audioserial "Szarlatan" Michał Janczura został nominowany do nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Na cykl składają się publikacje: "Szarlatan z internetu robi, co chce. Zaczynają umierać ludzie", "Złośliwy nowotwór nazwał grzybem, <<leczył>> płynem Lugola. Odkrywamy kolejne tajemnice internetowych uzdrawiaczy", "Jak zostać szarlatanem".
Michał Janczura, dziennikarz Wirtualnej Polski