"To nie może być koniec sprawy". Włodzimierz Olewnik komentuje wyroku Trybunału w Strasburgu
- Krzysztof zginął, bo państwo polskie zawiodło. Cieszę się, że niezawisły sąd uznał to za niepodważalne. Przykro mi tylko, taki wyrok musiał zapaść po tylu latach naszej traumy - komentuje w rozmowie z WP Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika.
W tej sprawie Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł w czwartek, że Polska ma zapłacić rodzinie ofiary 100 tys. euro odszkodowania. "Władze Polski są odpowiedzialne za serię poważnych błędów ze strony policji w związku z porwaniem Krzysztofa Olewnika, które doprowadziło do jego śmierci" - stwierdzili sędziowie.
- Mam nadzieję, że powstanie jeszcze zespół śledczy, który będzie dalej wyjaśniał tę zbrodnię i błędy popełnione w śledztwie. Nadal jest wiele znaków zapytania. Wiem, że ludzie, którzy odpowiadają za zbrodnię, będą bronić się do grobowej deski - mówi Włodzimierz Olewnik.
- Mija kolejny rok rządów PiS i mam poczucie, że w organach ścigania nie ma wielkich zmian. Ta sprawa powinna je spowodować - dodaje. Jak pisaliśmy, Olewnik liczył na mocne efekty reformy sądownictwa.
Podkreśla, że jest mu żal, iż przed wyrokiem nie doszło do ugody. Podczas postępowania rodzina proponowała, aby przedstawiciele Polski zgodzili się na oświadczenie, że odpowiedzialność za śmierć ponosi państwo, gdyż zawiniły policja i prokuratura. Ostatecznie potwierdził to Europejski Trybunał Praw Człowieka.
"Pomimo dochodzenia parlamentarnego w tej sprawie, które doprowadziło do bardzo krytycznego sprawozdania, i starań organów prokuratorskich o wszczęcie postępowania przeciwko policji, prokuratorom i wysokiej rangi urzędnikom służby cywilnej, postępowanie w sprawie zabójstwa pana Olewnika nadal trwało. 17 lat po jego porwaniu i okoliczności tych wydarzeń nie zostały w pełni wyjaśnione" - czytamy w uzasadnieniu werdyktu Trybunału.
Zabójstwo Krzysztofa Olewnika. "Okoliczności nadal nie zostały wyjaśnione"
Krzysztof Olewnik został porwany w w październiku 2001 r. ze swojego domu niedaleko miejscowości Drobin (mazowieckie). Był więziony przez porywaczy 2 lata. W tym czasie policja i prokuratura otrzymywały informacje, które mogły doprowadzić do przestępców. Jednak były one ignorowane. W lipcu 2003 r. rodzina przekazała porywaczom 300 tys. euro. Przez długi czas mieli nadzieję, że Krzysztof Olewnik odzyska wolność. Jednak w 2006 odkryto jego zwłoki, ukryte przez zabójców.
- Teraz jest jasne, że w całej sprawie jesteśmy ofiarami. Bardzo ciężko przeżywaliśmy sytuację, gdzie dochodziło do sensacyjnych przecieków ze śledztwa o tym, że rodzina była zamieszana w porwanie. Kilka lat temu zdarzyło się, że policja ponownie weszła do naszego domu, bo kolejny raz sprawdzano ten wątek i szukano dowodów. Trauma i ból wciąż w nas są - mówi dalej Włodzimierz Olewnik.
Sprawa Olewnika. Seria samobójstw w więzieniach
Od początku śledztwu towarzyszyły zagadkowe samobójstwa, zaginięcia kluczowych dowodów, przypadki zniszczenia części akt. Za porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika wyroki dożywocia otrzymali Sławomir Kościuk i Robert Pazik. Obaj popełnili samobójstwo. Uznany za przywódcę grupy przestępczej Wojciech Franiewski nie doczekał procesu - również został odnaleziony martwy w celi aresztu. Z kolei kluczowy świadek ps. Skwara, zmarł na zawał serca przed złożeniem istotnych zeznań. Śledczy wciąż badają sprawę, licząc się z tym, że mogli nie wykryć wszystkich osób odpowiedzialnych za zbrodnię
Na podstawie historii tego zabójstwa powstało wiele publikacji. Dziennikarz śledczy Janusz Szostak, autor książki pt "Urwane ślady" komentuje, że gdyby śledztwo było prowadzone profesjonalnie, Krzysztof Olewnik zapewne dziś by żył. - Błędy można wyliczać godzinami. Zaginięcie części akt, zalanie szambem dowodów, które były przechowywane w komendzie policji w Olsztynie. Mamy też tutaj nie wyjaśniony do końca wątek polityków, którzy oferowali rodzinie pomoc w śledztwie, a niewiele zrobili w tej sprawie - mówi WP Janusz Szostak.
Niewyjaśnionym wątkiem porwania były biznesowe propozycje kupna zakładów mięsnych Olewnik - rodzina do dziś pozostaje ich właścicielem. Włodzimierz Olewnik wszystkie te propozycje odrzucał, bo uznawał je za "śmierdzące". Sugerował też, że odpowiedzialność za śmierć jego syna obciąża sumienia wielu polityków. Wymieniał rządzących wówczas polityków SLD, do których zwracał się o interwencję w śledztwie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl