PolskaKrzysztof Olewnik nie był ofiarą spisku

Krzysztof Olewnik nie był ofiarą spisku

- W sprawie Olewnika nie ma wielkiej polityki. Są za to zaniedbania policji i prokuratury - powiedział dziennikowi "Polska" Sylwester Latkowski, współautor książki „Olewnik. Śmierć za 300 tysięcy”.

Krzysztof Olewnik nie był ofiarą spisku
Źródło zdjęć: © PAP

30.06.2009 | aktual.: 30.06.2009 07:53

"Polska": Dzisiaj kolejne posiedzenie komisji ds. wyjaśnienia porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Do księgarń trafi książka, której jest Pan współautorem: „Olewnik. Śmierć za 300 tysięcy”. To rzeczywiście historia, na której można zarobić.

- Na książkach nie zarabia się pieniędzy. Chodziło nam z Piotrem Pytlakowskim o coś zupełnie innego. Piotr przyszedł do mnie któregoś dnia i powiedział: „Słuchaj, musimy coś z tym zrobić. Zobacz, co się dzieje, jak media napompowały historię. Zrobiły czarno-białą rzeczywistość”. Ja sam już dawno przestałem komentować sprawę porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, nawet wtedy, kiedy dziennikarze dzwonili do mnie i o to prosili. Bo w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie o prawdę tu chodzi, ale o granie na ludzkich emocjach.

Mówicie teraz ludziom, którzy od miesięcy obserwują sprawę Olewnika, że to było zwykłe porwanie, politycy nie maczali w nim palców, a rodzina też nie jest bez winy, bo gdyby zapłaciła okup wcześniej, być może Krzysztof Olewnik by żył.

- Bardzo pani ten przekaz uprościła, ale prawdą jest, że chcieliśmy spuścić powietrze z tego napompowanego balonu i przedstawić fakty. Druga sprawa: daliśmy głos oskarżonym i zaszczutym w tej sprawie, których pozbawiono prawa obrony. Nie wszyscy _– przynajmniej naszym zdaniem – są winni, bo działali w dobrej wierze. Ale potem stali się ofiarami ogólnopolskiej nagonki i ambicji tych, którzy chcieli na tej sprawie coś dla siebie ugrać.

A takich nie brakowało. Począwszy od różnej maści detektywów niby to zaangażowanych w poszukiwania Olewnika, skończywszy na politykach, którzy chcieli zbić na tej historii swój kapitał.

- Politycy Prawa i Sprawiedliwości wypowiadali się o Olewniku często i chętnie, bo wyczuli, że ta sprawa może być pocałunkiem śmierci dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W tle fachowcy szykowali zemstę na gen. Adamie Rapackim, którego próbowano oskarżać o zlekceważenie porwania Olewnika. Komisja śledcza to przecież także forma lansu dla tych, którzy w niej zasiadają. Więc promowanie się na Olewniku wciąż trwa.

Pan nie był zwolennikiem powołania tej komisji?

- Nie, bo moim zdaniem nie popchnie do przodu tej sprawy. Na całe szczęście komisji przewodniczy Marek Biernacki, którego cenię i uważam za człowieka uczciwego. Dogadali się z Wassermanem i nie ma na komisji tych żenujących awantur, które były udziałem wszystkich poprzednich. Wiem też, że Biernackiemu zależy na zbadaniu mechanizmów, które doprowadziły do tak haniebnych zaniechań i zaniedbań w czasie prowadzonego śledztwa, a potem przełożenie tego na konkretne zmiany przepisów tak, by do takiej sytuacji już więcej nie dopuścić.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)