W Rosji już mówią, kiedy skończy się wojna. Chcą zebrać trzecią armię
Pierwsza armia zdziesiątkowana podczas ataku, druga zmobilizowana, ale wykorzystana podczas ofensywy. Na Rosji straty nie robią żadnego wrażenia, bo - jak wynika z wypowiedzi ich ekspertów - wkrótce zamierzają zebrać trzecią armię. Ma trzymać linię frontu po ukraińskim natarciu.
Czy będzie kolejna masowa mobilizacja? To temat numer jeden w rosyjskich mediach. - Duma Państwowa dementuje informacje o rozpoczęciu drugiej fali mobilizacji. Dekret prezydencki w sprawie przygotowania mobilnej rezerwy wojskowej nie jest związany z mobilizacją - tłumaczył w nagraniu opublikowanym w serwisie Telegram emerytowany generał, a obecnie polityk Andriej Gurulew.
"Operacja specjalna zakończy się dopiero zimą"
Jednak dwóch liczących się rosyjskich ekspertów wojennych uważa inaczej. Władysław Szurygin oraz były szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin przewidują, że dojdzie do drugiej masowej mobilizacji.
- Minęło osiem miesięcy od pierwszej fali mobilizacji, a w jednostkach narasta czynnik zmęczenia psychicznego. Ludzie oczekiwali, że po kilku miesiącach wrócą do normalnego życia. Teraz wiadomo, że operacja specjalna zakończy się dopiero zimą - ocenił Szurygin. Zapowiedział, że armia zechce wziąć kolejnych 300 tys. osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W Rosji ludzie to są tylko zasoby. Dotychczasowe straty nie robią na nikim wrażenia, są akceptowane. Ponieważ Rosja prowadzi pełnoskalową wojnę i mobilizacja również jest jej częścią - komentuje dla Wirtualnej Polski ppłk rez. Maciej Korowaj, analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie.
Trzecia armia Putina. Czym będzie walczyć?
Ekspert od rosyjskiej taktyki uważa, że pomimo zaprzeczeń oficjalnych władz, kolejna fala mobilizacji się odbędzie.
- Rosyjscy dowódcy zakładają, że potrzebna jest rotacja czy uzupełnienie oddziałów biorących udział w walkach. W ostatnich miesiącach udoskonalono systemy rekrutacji w rosyjskich komendach uzupełnień. Spodziewam się problemów, ale sądzę, że Rosja to przeprowadzi - dodaje ppłk rez. Korowaj.
Czy Rosja nadąży z produkcją broni dla nowych rekrutów? - Należy założyć, że w ograniczonym zakresie Rosja jest w stanie produkować nowe uzbrojenie dla nowej fali zmobilizowanych - z surowców samodzielnie wytworzonych oraz komponentów pozyskanych za granicą. To nastręcza im coraz więcej trudności, nie wiemy, czy ten sprzęt będzie pełnowartościowy oraz ile go będzie, ale oni rozwiązują problemy i pomału idą z tym do przodu - mówi dalej.
O tym mówią w Rosji. Czy będzie nowa fala mobilizacji?
W ostatnim czasie Duma Państwowa zatwierdziła ustawę o doręczaniu wezwań do wojska w formie elektronicznej. Szef Komitetu Obrony Dumy Państwowej i były wiceminister obrony Andriej Kartapołow ogłosił, że nowy system poboru jest gotowy do działania. Rosyjskie przepisy zakładają, że "pobór obywateli znajdujących się w rezerwie" w ramach akcji mobilizacyjnej odbywa się na polecenie ministra obrony. Nie określono, czy te rozkazy powinny być opublikowane. W ubiegłym tygodniu Władimir Putin wydał jednak dekret w sprawie przygotowania "mobilnej rezerwy".
Temat, czy oznacza to drugą falę mobilizacji, stał się wiodącym w mediach. "Po opublikowaniu prezydenckiego dekretu zostałem "zasypany pytaniami" o mobilną rezerwę! To nie mobilizacja. Podkreślmy, że mówimy o corocznym powołaniu tych, którzy przebywają w rezerwie" - oburzał się na panikę generał Gurulew na Telegramie.
Jednak znany z telewizji rosyjski ekspert Szurygin twierdzi, że jest inaczej. - Oznacza to nową falę mobilizacji na dwa do trzech miesięcy przed demobilizacją pierwszej fali. I to musi być przeprowadzone w sposób planowy, bez tworzenia tłoku w wojskowych biurach meldunkowych i poborowych, tłumów rezerwistów na poligonach, z którymi nie ma się kto uporać. Co więcej, teraz państwo ma pod ręką co najmniej 200 tys. poborowych, którzy służyli w armii w latach 2021-2022 - podsumował Szurygin. Jego twierdzenia powtórzyło wiele mediów, w tym portal Siłowyj Blok, który pisze o wojsku, służbach specjalnych i wojnie w Ukrainie.
Według Rosjanina "trzecia armia" potrzebna jest Putinowi na etap wojny planowany późnym latem i do końca 2024 roku. Przypomnijmy, że poprzednią mobilizację Władimir Putin zapoczątkował swoim przemówieniem 21 września 2022 roku.
Popłoch w rosyjskim regionie. Tam już nie chcą wojować
Jak donosi niezależny rosyjski portal Sibir Realii, w Buriacji druga fala mobilizacji rozpoczęła się jeszcze w kwietniu. - Mężczyźni z odległych regionów republiki ponownie zaczęli przynosić i pokazywać powołania - przekazała mediom Nadieżda Nizowkina, prawnik i działaczka na rzecz praw człowieka. - Sądząc po liczbie próśb skierowanych do mnie i moich kolegów o pomoc w uniknięciu mobilizacji, skala mobilizacji znacznie wzrosła. Szczególnie w okresie kwiecień-maj - powiedziała Nizowkina.
Co ciekawe, najpierw biuro rekrutacyjne w Buriacji potwierdziło jednemu dziennikarzowi, że w republice trwa mobilizacja. Tego samego dnia służby prasowe rządu Buriacji poinformowały, że nic takiego nie ma miejsca.
W Rosji regularnie odbywają się akcje i pikiety przeciwko mobilizacji - twierdzi Sibir Realii. Buriacja zajmuje drugie miejsce (za Uralem) w anty-rankingu pod względem liczby zabitych w wojnie z Ukrainą. Według danych na kwiecień 2023 roku jest to 645 osób (nie uwzględnia się trwale okaleczonych, zaginionych oraz rannych).
Eksperci uważają, że do początku wojny z Ukrainą większość męskiej populacji Buriacji służyła w wojsku na kontraktach, ponieważ w republice nie ma innej dobrze płatnej pracy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski