To może być następca Putina? "Nie ma oznak, żeby różnili się w poglądach"
Zagraniczne media wskazują wieloletniego przyjaciela Putina, obecnego szefa FSB - a w przeszłości agenta KGB - jako potencjalnego następcę obecnego rosyjskiego dyktatora. Czy jest to możliwy scenariusz? Ekspert wskazuje też na zupełnie inne rozwiązanie.
W ostatnim czasie cały świat obiegają spekulacje na temat wadliwego stanu zdrowia rosyjskiego dyktatora Władimira Putina. Najliczniej pojawiają się one po jego wystąpieniach publicznych.
Pogłoski o chorobie Władimira Putina pojawiły się już kilka lat temu. W 2016 r. portal ABC Zdrowie pisał o sztywnej prawej ręce prezydenta Rosji. Zwracano wtedy uwagę, że Putin swobodnie macha lewą dłonią, podczas gdy prawa ręka pozostaje nieruchoma. Wydawało się wówczas, że używa jej jedynie do powitania poprzez uścisk dłoni.
9 maja z kolei, podczas Dnia Zwycięstwa w Moskwie, Władimir Putin machał do ludzi jedynie lewą ręką i nią też składał kwiaty.
To będzie następca Putina? "Nie ma oznak, żeby różnili się w poglądach"
Wielu komentatorów zadaje sobie w związku z tym pytanie, czy Kreml - w razie śmierci despoty - ma już zapewnionego jego następcę? Zagraniczne media, takie jak m.in. ukraińska agencja informacyjna Unian oraz amerykański dziennik "The Wall Street Journal" typują Nikołaja Patruszewa - szefa FSB, wieloletniego agenta KGB i starego przyjaciela, współpracownika Putina. "Fakt" spytał o komentarz w tej sprawie specjalistę z Ośrodka Studiów Wschodnich Piotra Żochowskiego. Według eksperta, wybór Patruszewa na czele władzy w Rosji niewiele by zmienił.
- Patruszew zdecydowanie zalicza się do tzw. siłowików. To, co on mówi, świadczy o tym, że jest po prostu rzecznikiem rosyjskiego neoimperializmu. Nie ma żadnych widomych oznak, żeby z Putinem różnili się w poglądach - powiedział gazecie ekspert. - Patruszew, gdyby miał zastąpić Putina, byłby dla Zachodu nie do przełknięcia - dodał specjalista.
Ekspert podkreślał, że Rosja wielokrotnie w przeszłości potrafiła zaskoczyć cały świat wyborami następnych przywódców. - Sam Putin jest królikiem z kapelusza. On był co prawda widoczny, ale nie brano go poważnie, że zostanie prezydentem. Okazało się, że jednak grupa trzymająca władzę wybrała jego - wskazywał Żochowski.
Następca Putina już wyznaczony?
Zdaniem Żochowskiego, w strukturach Kremla może już pracować człowiek, wyznaczony na następcę Putina, którego wizerunek nie jest jeszcze ujawniany opinii publicznej.
- Nie wykluczam, że w murach Kremla żyje już człowiek, który już został wyznaczony, ale nie pełni widocznej funkcji. (...) My ciągle operujemy ludźmi, którzy są wokół Putina, ale oni są już starzy, więc perspektywa kontynuacji władzy jest dosyć mała. Widać, że rządzący coraz gorzej wyglądają, Putin też już za dobrze nie wygląda. Są plotki o jego chorobie - mówił w rozmowie z "Faktem".
Kim jest Nikołaj Patruszew?
Nikołaj Patruszew swoją służbę w KGP rozpoczął w 1975 roku. W czasach wyboru Putina na prezydenta Rosji był mu wierny, co realizuje zresztą do dzisiaj. Z obecnym despotycznym przywódcą Rosji poznali się za czasów liceum. Patruszew, dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa, to także nieformalny lider siłowików.
Zobacz też: "Zbrodniarze!". Tak Ukraińcy powitali ambasadora Rosji w Polsce
Nikołajowi Patruszewowi przypisuje się główny udział w wielu wyjątkowo podejrzanych akcjach rosyjskich służb specjalnych. Jest to człowiek także znany ze swojej bezwzględności i okrucieństwa, mający na rękach krew swoich rodaków.
Jednym z przykładów są wydarzenia z sierpnia 1999 roku, kiedy w Rosji doszło do serii nalotów bombowych na osiedla mieszkalne - głównie na terenie Dagestanu, ale także Moskwy. Kolejny atak planowano w Riazaniu, ale udało się go udaremnić dzięki czujności obywateli. Okazało się, że ładunek wybuchowy podłożyła wówczas jednostka FSB pod skrzydłami Patruszewa. To oni również stali za serią wcześniejszych zamachów. Służbom Patruszewa chodziło wówczas o to, by upozorować ataki tak, by móc zrzucić winę za nie na Czeczenów
Źródło: Fakt.pl
Przeczytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski