To może być największy pogrzeb w historii. Jak będzie wyglądać ostatnia droga Nelsona Mandeli?
Ostatnie pożegnanie Nelsona Mandeli może być największym pogrzebem we współczesnej historii. Hołd ikonie walki z apartheidem złożą prezydenci, koronowane głowy i przywódcy państw z całego globu, a także światowej sławy celebryci i inne znamienite osobistości. A transmisję z ceremonii obejrzą miliony ludzi.
06.12.2013 19:48
Jest prawie pewne, że do RPA na uroczystości pogrzebowe poleci prezydent USA Barack Obama. Media wymieniają także inne osobistości, które będą towarzyszyć Mandeli w jego ostatniej ziemskiej drodze, wśród nich m.in. królową Elżbietę II, papieża Franciszka, Dalajlamę czy Billa Clintona z małżonką i innych żyjących byłych prezydentów USA. A to dopiero początek listy.
"The Daily Telegraph" podkreśla, że nie zabraknie również celebrytów, którzy mieli zaszczyt nazywać byłego prezydenta RPA swoim przyjacielem - lidera zespołu U2 Bono, piosenkarki Annie Lennox, założyciela Microsoftu Billa Gatesa, supermodelki Naomi Campbell czy prowadzącej słynny amerykański talk-show Oprah Winfrey.
Jak pogrzeb Jana Pawła II
Z kolei "The Guardian" podkreśla, że pogrzeb Nelsona Mandeli można porównywać do ostatniego pożegnania Jana Pawła II w 2005 roku. Wtedy w ceremonii uczestniczyło pięciu królów, sześć królowych, 70 prezydentów i premierów oraz dwa miliony wiernych. Pogrzeb Mandeli może przyciągnąć jeszcze więcej ludzi, bowiem większość 51-milionowego społeczeństwa uważała go za ukochanego "ojca" narodu, żywą legendę i największą postać w historii RPA.
Przygotowany zawczasu wewnętrzny dokument władz RPA, do którego dotarły media, określa tymczasowy, 12-dniowy harmonogram ostatniej drogi Mandeli - od chwili śmierci do dnia pogrzebu. W najbliższym czasie zwłoki byłego prezydenta będą balsamowane, a pierwsze narodowe uroczystości żałobne mają odbyć się na stadionie piłkarskim w Johannesburgu, wybudowanym na potrzeby mistrzostwa świata w 2010 roku
Przed samym pogrzebem ciało prezydenta zostanie wystawione w szklanej trumnie w stolicy kraju, Pretorii - w budynku miejskiego ratusza lub w gmachu Union Buildings, czyli siedzibie władz RPA. Tam każdy obywatel będzie mógł oddać cześć zmarłemu przywódcy.
Grób w rodzinnych stronach
Uroczystości pogrzebowe najprawdopodobniej odbędą się w amfiteatrze w Union Buildings - to tam zasiądą najważniejsze osobistości uczestniczące w ceremonii. Pogrzeb będzie transmitowany na telebimach na miejscu i w Pretorii, gdzie spodziewane są wielomilionowe tłumy. Inna wersja mówi o wykorzystaniu wspomnianego stadionu w Johannesburgu.
Ceremonii pogrzebowej ma przewodzić biskup Desmond Tutu, zwierzchnik Kościoła Anglikańskiego RPA i przyjaciel Mandeli, który razem z nim walczył z apartheidem i w 1984 roku został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
W przeszłości prezydenci RPA po śmierci byli chowani na Die Helde Akker w Pretorii, czyli Polu Bohaterów (w języku afrikaans). Jednak Nelson Mandela nie spocznie obok przywódców apartheidu, z którymi walczył przez większość swojego życia. Zostanie pochowany w rodzinnym grobie w Qunu w Prowincji Przylądkowej Wschodniej, obok swoich bliskich. Miejsce spoczynku znajduje się zaledwie kilkaset metrów od jego domu.
Wydarzenie z pewnością przyciągnie rzesze dziennikarzy, reporterów oraz ekipy telewizyjne z całego świata. "The Daily Telegraph" pisze, że plotki głoszą, iż największe telewizje już dawno zarezerwowały zarówno hotelowe balkony z widokiem na Union Buildings, jak i domy w Qunu.
Wielkie wyzwanie dla RPA
Pogrzeb Nelsona Mandeli będą wielkim wyzwaniem dla władz Republiki Południowej Afryki i testem sprawności państwowych służb. Przyjazd tak wielu znamienitych osobistości na uroczystości z udziałem milionów ludzi niesie ze sobą liczne problemy związane logistyką i kwestiami bezpieczeństwa.
Zwłaszcza z tym ostatnim władze mogą mieć nie lada problem. RPA od lat jest jednym z światowych liderów w niechlubnym rankingu przestępczości, z bardzo wysokim współczynnikiem zabójstw, rozbojów, gwałtów i innych przestępstw. Dlatego tak wielkie, bezprecedensowe wydarzenie w historii kraju, będzie trudnym sprawdzianem przede wszystkich dla policji i służb bezpieczeństwa.
Źródło: "The Daily Telegraph", "The Guardian", WP.PL