"To mina podłożona pod światowy system handlu". Przez cła Trump zrywa z Zachodem?
Nie milkną echa decyzji Donalda Trumpa o wprowadzeniu nowych regulacji handlowych. Wprowadzają one zasadę wzajemności ceł wobec wszystkich państw świata. – To bardzo nieopłacalne dla wszystkich. Rozsadza Zachód, uderzy w Amerykanów. W konsekwencji może to oznaczać powstanie nowych bloków handlowych na świecie – mówią nam eksperci.
W środę wieczorem Donald Trump przedstawił zestawienie nowych stawek celnych, jakie mają obowiązywać wobec wybranych partnerów handlowych. W tabeli znalazły się m.in. 34-procentowe cła na towary z Chin, 20 procent dla krajów Unii Europejskiej, 46 procent dla Wietnamu, 23 procent dla Japonii oraz 26 procent dla Indii. Dodał również, że wobec pozostałych państw świata zostanie wprowadzona jednolita, minimalna stawka w wysokości 10 procent.
– Przez dziesięciolecia nasz kraj był rabowany, plądrowany, gwałcony; plądrowany przez narody bliskie i dalekie, zarówno przyjaciół, jak i wrogów – powiedział Trump podczas przemówienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump wprowadza cła na cały świat. "Zapłacą za to zwykli obywatele"
Według Macieja Milczanowskiego z Uniwersytetu w Rzeszowie, amerykański prezydent potwierdza najgorsze obawy co do swojej drugiej kadencji.
"To bardzo dziwna sytuacja"
- Liczyliśmy, że ktoś mu przemówi do rozsądku. Stało się odwrotnie. Dobrał sobie takich ludzi, którzy potwierdzają wszystkie jego pomysły, albo nawet je kreują. W efekcie krytykują wojnę celną nawet takie osoby jak były prezydent USA i Republikanin George W. Bush. Pokazywane są modele historyczne i ekonomiczne, jak bardzo jest to nieopłacalne dla wszystkich – mówi dr hab. Maciej Milczanowski, profesor, zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce w Uniwersytecie Rzeszowskim.
I jak podkreśla, jego decyzje w szczególności rozsadzają Zachód. - Do tej pory Stany Zjednoczone i Europa mogła wspólnie konkurować z Chinami i Rosją. Tymczasem, jak widzimy, Trump traktuje Europę jako większego wroga niż Pekin i Moskwę. To bardzo dziwna sytuacja – uważa Milczanowski.
Jego zdaniem, wizja Trumpa, że USA są hegemonem gospodarczym na świecie i dyktują warunki, jest dla Stanów Zjednoczonych krótkoterminowo opłacalna.
"To mina podłożona pod światowy system handlu"
W podobnym tonie wypowiada się Jerzy Marek Nowakowski, historyk i dyplomata oraz były dyrektor Ośrodka Studiów Międzynarodowych Senatu.
- To mina podłożona pod światowy system handlu. Zobaczymy, jak to zadziała w praktyce. Mówiąc zupełnie serio, nie wiadomo czy Trump za dwa dni nie wycofa się z nałożenia ceł. Albo nie zacznie tego różnicować. Jeśli jednak miałoby to tak wyglądać, według ekonomistów, oznacza to globalną recesję. Przy czym pierwszą ofiarą będą Stany Zjednoczone. Przewiduje się, że zamiast nowych miejsc pracy, w krótkim czasie, wzrośnie dwukrotnie bezrobocie – prognozuje Nowakowski.
Prof. Maciej Milczanowski również podkreśla, że skutki decyzji Trumpa będą niebezpieczne również dla samych Stanów Zjednoczonych. - Mam nadzieję, że tak będzie. I decyzje Trumpa uderzą bezpośrednio w Amerykanów. Może zrozumieją, jak sięgną do portfela, co zrobił ich prezydent – mówi ekspert z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
I jak zauważa, Trump teraz mówi o cłach, ale w swojej polityce stosuje tzw. hard power i cały czas straszy.
- Mówi, że nie wyklucza użycia siły. To nie jest pokojowy prezydent. Jeśli soft power nie wystarczy, grozi różnymi formami nacisku, bądź siłowym przejęciem jak w przypadku Grenlandii. Niestety, ale to metody Putina. Nawet nie Chin, które obecnie – oprócz Tajwanu – nie straszą nikogo. Stany Zjednoczone zaczynają być przeciwnikiem nieobliczalnym, niestabilnym i niebezpiecznym dla Zachodu – twierdzi Milczanowski.
Podobnego zdania Jerzy Marek Nowakowski. - Amerykanie zabrali się do demontowania światowego systemu handlu, nie bardzo chyba mając pomysł, co dalej. Być może jest w tym jakaś głęboka strategia, ale na razie wygląda na niezbyt dobrą. To by znaczyło, że USA idzie w kierunku myślenia neojałtańskiego – czyli, że będą się dogadywać jedynie w gronie mocarstw, a reszta ich nie obchodzi. Oby było to działanie impulsywne, obniżające w skali światowej wymianę handlową – komentuje Jerzy Marek Nowakowski, historyk i dyplomata.
W jego ocenie konsekwencją działań Trumpa może być powstanie bloków handlowych, które będą wewnątrz chroniły się nawzajem przed cłami zewnętrznymi.
- Unia Europejska odpowiada za 20 proc. światowego eksportu do Stanów Zjednoczonych. To gigantyczny rynek. Decyzja Trumpa może wyjść Ameryce bokiem –uważa Nowakowski.
Prof. Maciej Milczanowski przypomina, że już od jakiegoś czasu Trump zapowiadał wprowadzenie ceł.
- W momencie kiedy je ogłaszał, jestem przekonany, że rozdzwoniły się telefony z Chin do Europy, która na rozmowy handlowe z Pekinem będzie teraz otwarta. Trump ogłaszając daninę na światowe państwa podkreślał zresztą, że bardziej obawia się przyjaciół niż potencjalnych przeciwników. Mówił, że są bardziej wrogo nastawieni. Tym samym sam skłania Europę do szukania współpracy gdzie indziej. Nie tylko w Chinach, ale też z Turcją czy na Bliskim Wschodzie – ocenia prof. Maciej Milczanowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski