To Bezpartyjni są obok PiS zwycięzcami wyborów samorządowych. Działają dopiero od 4 lat

Bezpartyjni Samorządowcy, mimo numeru jeden na listach wyborczych, nie znaleźli się w czołówce partii z największą liczbą głosów. Ale nikt na to nie liczył. Jeszcze niedawno funkcjonowali jako lokalny komitet na Dolnym Śląsku. W niedługim czasie urośli w siłę na tyle, że zarejestrowali listy w całym kraju. Dzięki zdobytemu poparciu po raz pierwszy wejdą do sejmików. To sukces.

To Bezpartyjni są obok PiS zwycięzcami wyborów samorządowych. Działają dopiero od 4 lat
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Krzysztof Hadrian

  • Bezpartyjni Samorządowcy na scenie politycznej działają zaledwie od 4 lat, choć nie od początku funkcjonowali pod tą nazwą.
  • Wywodzą się ze stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląsk. Część jego członków, sprzeciwiająca się zawarciu przez prezesa Rafała Dutkiewicza (prezydenta Wrocławia) porozumienia z Platformą Obywatelską, powołała komitet Bezpartyjni Samorządowcy.
  • Udało im się przekonać 6,3 proc. wyborców, co – jak mówi politolog prof. Kazimierz Kik – czyni ich zwycięzcami tych wyborów samorządowych.

"Jesteśmy organizacją społeczną skupiającą w swoich szeregach samorządowców z różnych regionów Polski. (...) Opowiadamy się za zwiększeniem udziału obywateli w życiu społeczno-politycznym kraju i regionu, (...) za wzmocnieniem roli samorządu terytorialnego w procesie zarządzania państwem, który powinien być wolny od uprzedzeń i zgiełku partyjnego "wrzasku”.

Sprzeciwiamy się wszelkim próbom centralizacji kraju i odbierania obywatelom możliwości swobodnego wyboru swoich przedstawicieli. Postulujemy za decentralizacją administracji państwowej i finansów publicznych, uproszczeniem systemu podatkowego, odbiurokratyzowaniem instytucji państwowych, wprowadzeniem zasady wyborów bezpośrednich na wszystkich szczeblach samorządu.

Musimy przywrócić samorządy obywatelom, ich mieszkańcom. Musimy powiedzieć STOP partiom politycznym w samorządach. Niezależni przedstawiciele samorządu terytorialnego wszystkich szczebli powinni mieć z kolei prawo decydowania i prawo głosu w sprawach fundamentalnych dla rozwoju i przyszłości Polski.

Zasługujemy na więcej niż polityczną bijatykę w wykonaniu „tłustych”, partyjnych baronów, którzy nie cenią sobie ciężkiej, codziennej pracy. Zasługujemy przede wszystkim na dobry, prospołeczny program, który będzie wdrażany przez ludzi niezależnych od zewnętrznych nacisków, doświadczonych, a przede wszystkim kompetentnych. Nie chcemy w samorządach tzw. „misiewiczów” oraz przywiezionych w teczkach kandydatów, oderwanych od naszej lokalnej rzeczywistości" - tak brzmi stanowisko Bezpartyjnych, z którym szli do tegorocznych wyborów.

Udało im się przekonać 6,3 proc. wyborców, co – jak mówi politolog prof. Kazimierz Kik – czyni ich zwycięzcami.

– Są dwaj zwycięzcy wyborów samorządowych – PiS, bo to jest jedyna partia, która zwiększyła stan posiadania w stosunku do 2014 r. i - całe szczęście - zwycięzcami są także Bezpartyjni Samorządowcy, którzy po raz pierwszy wejdą do sejmików, co jest bardzo pocieszające, ponieważ wybory samorządowe powinny być domeną bezpartyjnych. Wszystkie pozostałe partie: PSL, PO, SLD poniosły straty - powiedział prof. Kik.

Lokalne początki

Po tym, jak Bezpartyjni Samorządowcy zarejestrowali komitet i zdobyli 4 mandaty w sejmiku śląskim (zdobyli je Paweł Kukiz, Robert Raczyński, Aldona Wiktorska-Święcka i Patryk Wild), Kukiz wystartował w wyborach prezydenckich w 2015 r. Zajął w nich 3. miejsce, po czym powołał ruch Kukiz'15, z którym wystartował w wyborach parlamentarnych. Wówczas zakończyła się współpraca Bezpartyjnych z Kukizem. Po zdobycia mandatu poselskiego przez lidera ruchu jego miejsce w sejmiku zajęła Ewa Zdrojewska.

Po rozstaniu z Kukizem, w ramach współpracy z bezpartyjnymi działaczami samorządowymi z innych regionów oraz Ruchem Obywatelskim na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, powstał komitet JOW Bezpartyjni.

Deklarację programową podpisali przedstawiciele Bezpartyjnych Samorządowców Robert Raczyński (od 1998 do 2002 r. z ramienia AWS sprawował mandat radnego sejmiku dolnośląskiego), Piotr Roman (był działaczem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, Przymierza Prawicy, a następnie Prawa i Sprawiedliwości, z którego wystąpił w grudniu 2007 r.), Patryk Wild (w 2006 r. uzyskał mandat radnego sejmiku dolnośląskiego z listy Platformy Obywatelskiej; został następnie powołany na stanowisko członka zarządu województwa, odwołano go w 2008 r., odszedł wówczas z PO) i Tymoteusz Myrda (od lat związany z Raczyńskim).

W 2016 r. Bezpartyjni rozpoczęli działalność w woj. lubuskim, w którego sejmiku zawiązali klub. Utworzyli go radni stowarzyszenia Lepsze Lubuskie (Sławomir Kowal, przewodniczący klubu Łukasz Mejza oraz wybrany z listy PSL Józef Kruczkowski, który rok później przeszedł do klubu PiS) wraz z byłymi radnymi SLD (Edwardem Fedką i Franciszkiem Wołowiczem).

W sejmiku dolnośląskim związani z Rafałem Dutkiewiczem radni Obywatelskiego Dolnego Śląska (Janusz Marszałek, Jerzy Michalak, Marek Obrębalski, Ewa Rzewuska i przewodniczący sejmiku Paweł Wróblewski) odeszli z klubu PO. Partię opuścili też inni radni – Michał Bobowiec, wiceprzewodniczący sejmiku Julian Golak, Czesław Kręcichwost, Ryszard Lech i marszałek województwa Cezary Przybylski.

Wraz z trójką radnych wybranych z list Bezpartyjnych (Tymoteuszem Myrdą, Patrykiem Wildem i Ewą Zdrojewską), a także radnym niezrzeszonym Kazimierzem Janikiem (wybranym z listy SLD Lewica Razem), powołali klub Bezpartyjnych Samorządowców, który stał się największym klubem w sejmiku i w koalicji z PSL przejął władzę w województwie, odsuwając od niej PO.

Tymoteusz Myrda zastąpił przedstawiciela tej partii na stanowisku wicemarszałka województwa. Szefem klubu został Patryk Wild. Do klubu Bezpartyjnych nie przystąpiła wybrana z ich listy Aldona Wiktorska-Święcka. W połowie 2016 r. doszło do poszerzenia koalicji rządzącej, do której dołączyły PO i SLD (znajdujące się od pewnego czasu we wspólnym klubie radnych z PSL).

Z klubu Bezpartyjnych odeszli następnie radni wybrani z list Bezpartyjnych Samorządowców (odwołany z funkcji wicemarszałka województwa Tymoteusz Myrda, Patryk Wild i Ewa Zdrojewska), którzy stali się niezrzeszeni, a wkrótce powołali Klub Radnych Bezpartyjnych wraz z byłą radną PSL Grażyną Cal i Aldoną Wiktorską-Święcką, która została przewodniczącą klubu. W lipcu 2016 r. dotychczasowy klub Bezpartyjnych Samorządowców (liczący 11 członków) przyjął nazwę Dolnośląski Ruch Samorządowy. Powołano następnie związane z Rafałem Dutkiewiczem stowarzyszenie o tej nazwie.

Ruch ogólnopolski

W marcu 2017 r. ogłoszono powstanie Ruchu Samorządowego „Bezpartyjni”, mającego na celu wystawienie ogólnopolskiego komitetu w wyborach samorządowych w 2018 r. Komitet skupił ok. 60 samorządowców z województw dolnośląskiego, lubuskiego, zachodniopomorskiego, kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, śląskiego, łódzkiego i wielkopolskiego.

Wśród założycieli Ruchu Samorządowego „Bezpartyjni” znaleźli się m.in. prezydenci Szczecina (Piotr Krzystek), Zielonej Góry (Janusz Kubicki), Lubina (Robert Raczyński) i Bolesławca (Piotr Roman), radni wojewódzcy z sejmików dolnośląskiego (wówczas z Klubu Radnych Bezpartyjnych), lubuskiego (ze związanego z LL klubu Bezpartyjni Samorządowcy) i zachodniopomorskiego (radna z listy BPZ), burmistrz Ścinawy, przewodniczący rad miejskich Szczecina i Augustowa oraz Patryk Hałaczkiewicz z RO na rzecz JOW.

W wyborach w 2018 r. komitet Bezpartyjnych zarejestrował listy do sejmików we wszystkich województwach, zyskując (jako jeden z 10 komitetów) miano ogólnopolskiego. W głosowaniu zdobyli poparcie 6,3 proc. Polaków.

Trudna droga po władzę

W ocenie politologa Ryszarda Kesslera to bardzo dobry wynik. Ale przed Bezpartyjnymi bardzo trudne rozmowy. Między innymi na temat koalicji na Dolnym Śląsku.

- Uważam, że droga PiS-u do rządzenia Dolnym Śląskiem jest jeszcze wyboista, a to dlatego, że pod szyldem Bezpartyjni Samorządowcy szli ludzie w dużej mierze z Platformy Obywatelskiej, którzy z różnych powodów, dolnośląskich powodów, znaleźli się na tej liście. Za chwilę ludzie, którzy zdobyli dużą liczbę głosów, będą publicznie przepraszać, bo zdobyli je, nie wiedząc, że będą rządzić z PiS-em. To jest bardzo ludzki argument i może w tym przypadku mieć ogromną wagę. Oczywiście 6 polityków się dogada, bo każdy myśli o krześle, ale za tym idą jeszcze konsekwencje społeczne. Jeżeli ktoś ma 70 lat, to może zaryzykować tę pozycję, ale tam jest sporo młodych ludzi i może być tak, że ta koalicja nie jest taka pewna i nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Ja na miejscu kolegów, którzy byli kiedyś w PO, a dziś są w Ruchu Samorządowym "Bezpartyjni", zastanowiłbym się nad zawiązywaniem pochopnej koalicji, żeby Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki mogli ogłosić triumf na Dolnym Śląsku, w twierdzy Grzegorza Schetyny - mówi Kessler.

Autor: AKC

Zobacz także: W PiS-ie polecą głowy? Sławomir Neumann komentuje. Padły konkretne nazwiska

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:portalsamorzadowy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)