TK: będzie dostęp do teczek dla agenta, ale ograniczony
Byli agenci lub oficerowie służb specjalnych PRL mogą mieć dostęp tylko do tych akt w Instytucie Pamięci Narodowej na swój temat, w których to oni są obiektem działań służb; wykluczone jest, by mieli dostęp do dokumentów "wytworzonych osobiście lub z ich udziałem w związku z pełnieniem zadań" - uznał Trybunał Konstytucyjny.
TK ogłosił w Internecie pisemne uzasadnienie wyroku z 26 października, który przyznał prawo dostępu do akt tajnych służb PRL na swój temat wszystkim - także oficerom i agentom tych służb.
Oficer lub agent tajnych służb PRL nie może mieć wglądu w akta na temat innych osób, bo mógłby zrobić z tych wiadomości "jakiś użytek" - tak sędzia Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień uzasadniał wyrok TK.
Podczas konferencji prasowej w TK, jego prezes prof. Marek Safjan odniósł się także ogólnie do projektu PiS przeniesienia procedur lustracyjnych do IPN. Oświadczył, że nie znając szczegółów nie chce oceniać pomysłu, ale przypomniał, że bez względu na to, jakie będzie przyjęte rozwiązanie, musi istnieć sądowa droga do skutecznego oczyszczenia się przez daną osobę, do czego nie wystarczy zwykły proces cywilny o ochronę dóbr osobistych.
Sędzia Stępień dodał, że konstytucyjne prawo do sądu to nie tylko kwestia formalnej deklaracji, ale przede wszystkim możliwość skutecznej realizacji drogi sądowej. IPN czeka na uzasadnienie, by opracować nowe zasady dostępu do teczek i rozstrzygnąć niejasności w sprawie. Przygotujemy je tak szybko, jak to tylko jest możliwe - powiedział p.o. prezes Instytutu Leon Kieres.
Wyrok TK zmienił ducha ustawy o IPN, której podstawą było nieujawnianie akt IPN oficerom i tajnym współpracownikom. W 1998 r. ustawę celowo skonstruowano tak, by tego ich pozbawić - aby uniemożliwić im składanie oświadczeń lustracyjnych dopiero po sprawdzeniu, czy w ogóle zachowały się akta ich współpracy
Zgodnie z oczekiwaniami IPN, TK uznał w uzasadnieniu, że ktoś, kto był agentem, ma mieć dostęp tylko do tych materiałów tajnych służb PRL na swój temat, które są np. ocenami jego współpracy, ale już nie do swych doniesień na temat konkretnych osób.
W reakcji na wyrok PiS chce przenieść wszystkie procedury lustracyjne do IPN, z prawem odwołania do sądu oraz zlikwidować urząd Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny. Krytykuje to i sąd, i RIP - choć ich szefowie przyznają, że po wyroku TK należy zmodyfikować ustawę lustracyjną.
TK dał wszystkim prawo dostępu do akt na swój temat, uznając za sprzeczne z prawem przepisy ustawy o IPN, które konstytucyjne prawo dostępu do dokumentów urzędowych i prawo do ich prostowania uzależniały od uzyskania statusu pokrzywdzonego (nie dostawała go m.in. osoba będąca agentem lub oficerem służb PRL). Samą instytucję pokrzywdzonego TK utrzymał, ale zarazem stworzył możliwość dostępu do akt także osobom spoza tej kategorii. Ponadto Trybunał uznał, że wszyscy mogą składać sprostowania bądź uzupełnienia do swych teczek z PRL. Akta nie będą zmieniane ani usuwane, choć TK przyznał, że gromadzono je "wielokrotnie w sposób przestępczy" i mogą być one nieprawdziwe.
Ostatnio p.o. prezes IPN Leon Kieres mówił, że nie obawia się napływu tłumów chętnych do obejrzenia swych teczek w IPN po wyroku TK, choć liczy się ze wzrostem zainteresowania tymi aktami. Kieres powiedział, że w nowej sytuacji będą musiały być wzmocnione piony - archiwalny i prawny Instytutu. IPN dotychczas odmówił statusu pokrzywdzonego ponad 13 tys. osób. Powodem 12 tys. odmów było niezachowanie się materiałów służb PRL na temat danej osoby; 7 tys. osób dostało ten status i udostępniono im ich teczki.