"Nie da się wybaczyć". Ma krewnych w Rosji, dramatyczne wyznanie
- Mam emocje jak pierwszego dnia wojny. Cały czas od 15 miesięcy jest to samo. Żaden psycholog i tabletki uspokajające nie pomagają. To coś, co już zawsze będzie ze mną. Ten strach i ta wojna - mówiła w programie "Newsroom" WP ukraińska dziennikarka Daria Korsak.
W tym tygodniu Rosja zaatakowała Odessę. W programie "Newsroom" WP mówiła o tym Daria Korsak, ukraińska dziennikarka pochodząca z tego miasta.
- Wiadomo o zniszczonych rakietach i dronach kamikadze, ale niestety wiadomo też o uderzeniu. Zginęły trzy osoby, 13 jest rannych. Zniszczono m.in. lokal sieci McDonald's. Na szczęście w Ukrainie jest godzina policyjna i nikogo tam nie było. Uderzono też w budynek mieszkalny i galerię handlową. Paliły się samochody - mówiła Daria Korsak w programie "Newsroom" WP.
Ukraińska dziennikarka o wojnie
Prowadząca program Małgorzata Walczak pytała rozmówczynię o kontakt z rodziną w takich sytuacjach. - Jeżeli wiem, że nie będę przeszkadzać tacie, który jest w armii, to od razu dzwonię. Robię swoje śledztwo. Sprawdzam, czy to było blisko mojego domu, czy w innym rejonie Odessy. Niestety, do tego ataku doszło w rejonie, który dobrze znam, i w którym wiele razy z tatą byłam. Kiedy widzę coś takiego, to nie wierzę. Myślę, że to sen. Jak w maju odwiedziłam Odessę i widziałam ślady wojny, myślałam, że to sen. Nie wierzyłam, że miejsca, które dobrze znam, wyglądają inaczej - mówiła ukraińska dziennikarka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińska dziennikarka: Tego, co robi Rosja, nie da się wybaczyć
Daria Korsak mówiła, że nawet w Polsce nie może pozbyć się strachu, który towarzyszy jej od początku wojny.
- Jest strach o wszystko. Jest strach o życie, nawet będąc w Polsce. Rosjanie są w stanie odebrać mi życie, które miałam tam: wspomnienia, rodzinę, która wciąż jest w Odessie. Tego 24 lutego 2022 r. czułam, że mogę umrzeć od strachu. To najstraszniejszy dzień w moim życiu - wspominała.
- Gdy o tym myślę, dziwi mnie jak zareagowałam na pierwsze wybuchy, które mnie nie przestraszyły. Myślałam, że to mogą być szkolenia. Teraz myślę inaczej. Czuję panikę. Wiem, jak się zmieniłam w ciągu tych 15 miesięcy. Patrzę inaczej na rzeczywistość. Stres wpływa na człowieka. Nie poznaję ludzi, których znałam całe życie - dodała.
"Myślałam, że świat cywilizowany się skończył"
W maju zeszłego roku Daria Korsak trafiła do Polski. Od tamtej pory Rosjanie aktywnie atakowali obiekty infrastruktury krytycznej, przez co przez kilka miesięcy nie było prądu.
- To było zimą. Myślałam, że świat cywilizowany się skończył. Europa, XXI wiek i w mieście, które liczy 3 mln mieszkańców, to wydawało się niemożliwe - mówiła Daria Korsak.
- W maju zeszłego roku musiałam wyjechać, choć myślałam, że będę w domu do końca wojny. Wtedy myślałam, że wojna potrwa kilka miesięcy. Podjęliśmy decyzję z myślą o moim bracie. Wyjechałam z nim jako osoba znająca język polski. Mój 14-letni brat stwierdził, że woli być w Ukrainie. Wolał wrócić do taty - dodała.
Ukraińska dziennikarka wspominała trudy pierwszych miesięcy wojny, kiedy mieszkańcy zaatakowanego kraju walczyli o przetrwanie.
- Praktycznie w każdym mieście brakowało jedzenia. Najwięcej pomocy dostawaliśmy z zachodniej Ukrainy lub z Polski. Na południe trudno było tej pomocy dotrzeć. Przez kilka tygodni siedzieliśmy bez wody, bez jedzenia i w strachu - relacjonowała.
"To ciężkie myśli"
Daria Korsak mówiła, że w takich sytuacjach pojawiają się bardzo negatywne myśli i emocje. Mówiła, że "nie chce się tak żyć".
- Trzeba trzymać się tak, by tych bardzo złych myśli nie było. Przez pierwsze kilka tygodni doświadczyłam głodu, nie wychodziliśmy z domu. Była panika. Codziennie będąc w Polsce czuję strach i wstyd za to, że ktoś walczy na froncie, a ja siedzę w Polsce. To ciężkie myśli - mówi.
Choć wojna trwa już kilkanaście miesięcy, to niełatwo się na nią uodpornić.
- Myślałam, że będzie mi lepiej, ale wcale nie jest. Mam emocje jak pierwszego dnia wojny. Cały czas od 15 miesięcy jest to samo. Żaden psycholog i tabletki uspokajające nie pomagają. To coś, co już zawsze będzie ze mną. Ten strach i ta wojna. Jeżeli jakiś Ukrainie nie przeżywa tego, co się dzieje, to jest chyba bez serca - podkreśliła.
Wybaczenie możliwe?
Czy widzi możliwość na przebaczenie Rosji po zakończeniu wojny?
- Nie. Zdecydowanie nie. Nasze pokolenie i następne pokolenie na pewno nie. Nie ma opcji. Jeżeli nasi politycy będą chcieli to zrobić, to Ukraińcy ich zjedzą. My nie jesteśmy w stanie wybaczyć nawet tym Ukraińcom, którzy są w Rosji. Mam w rodzinie kilka osób, które od lat są w Rosji i milczą. Dla mnie już nie istnieją. Jestem pewna, że to będą długie lata. Tego, co robi Rosja, nie da się wybaczyć - mówiła Daria Korsak.
- Czuję złość wobec ludzi, którzy w to (w rosyjską propagandę - red.) wierzą. Propagandyści nie mogą przyznać, że przegrywają - podkreśliła.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski