"Lata, nie miesiące". Amerykański generał pewny
- Ukraińcy są mistrzami w wyciąganiu królików z kapelusza. Jeszcze nie raz zaskoczą - mówi w rozmowie z Wirtualna Polską amerykański generał Stephen Twitty. Wojskowy uważa również, że zniszczenie przez Rosjan zapory w Nowej Kachowce "stwarza nowe możliwości" dla oddziałów Kijowa. Może się okazać, że sprytny plan Moskwy będzie dla Władimira Putina wielkim problemem.
15.06.2023 | aktual.: 15.06.2023 22:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tomasz Waleński, Wirtualna Polska: Możemy wyciągnąć już pierwsze wnioski z ukraińskiej kontrofensywy?
Gen. Stephen Twitty: Oczywiście - kontrofensywa już się rozpoczęła. To, co widzimy teraz, to początkowe ataki na rosyjskie rozpoznawcze, czołowe jednostki. Nie są to główne działania skierowane na najważniejsze rosyjskie umocnienia. Ukraińcy szukają teraz słabych punktów. Najcięższa bitwa tej wojny wciąż przed nami. Ukraińcy odnoszą już jednak sukcesy w obecnych działaniach.
Nie są to co prawda strategiczne wygrane, ale pozwalają one zająć oddziałom Kijowa dogodne miejsce do decydującego ataku - w pożądanym przez nich kierunku i w dogodnym czasie. Trzeba powiedzieć jednak wprost, że czeka ich ciężki bój.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka będzie zatem następna faza?
Kiedy Ukraińcy znajdą już najsłabsze punkty Rosjan, bezlitośnie je wykorzystają i zaatakują w tych miejscach. Po rozpoznaniu przychodzi czas działania.
Ukraińcy w ramach tej kontrofensywy uciekli się do zaskakujących Rosjan akcji. Jedną z nich był atak proukraińskich oddziałów na tereny obwodu biełgorodzkiego w Rosji.
Jedną z rzeczy, która najlepiej idzie Ukraińcom to próbowanie i odrzucanie Rosjan. Ataki na rosyjską ziemię zmuszają wojska Putina do wojny na dwóch frontach. Wszystko, co robią Ukraińcy - w tym wypadku sianie niepokoju w umysłach Rosjan i wymuszanie na nich ruchu - pomaga im podczas tak dużej operacji, jaką jest kontrofensywa.
Rosjanie, spodziewając się nadchodzącego ataku ze strony Ukrainy, wysadzili zaporę w Nowej Kachowce. Spowodowali tym samym olbrzymie zniszczenia na terenach poniżej tego obiektu. Chcieli w ten sposób odciąć Ukraińcom możliwość ataku na tym kierunku. Czy aby jednak na pewno im się to udało?
Nie ma wątpliwości, że wysadzenie zapory ogranicza Ukraińcom pewne opcje. Jednak dobry zwiad jest w stanie znaleźć nowe lokalizacje, które można wykorzystać i z nich zaskoczyć Rosjan. W walce zawsze chcesz zmylić wroga.
A nie ma lepszej opcji, jak przekonać go, że zamknął pewną furtkę, jest na jakimś odcinku bezpieczny. Ty potem to możesz wykorzystać, zaskoczyć właśnie z tego kierunku. To najlepsze możliwe rozwiązanie. Jako wojskowy z 40-letnim doświadczeniem, szukałbym właśnie czegoś takiego, takiego rozwiązania.
Czyli zniszczenie zapory otwiera nowe możliwości przed Ukraińcami?
Absolutnie!
Użycie czołgów Leopard przez Ukraińców mogło stanowić swojego rodzaju przynętę na Rosjan? Skończyło się prawdopodobną utratą tych cennych pojazdów.
Po pierwsze, Ukraińcy dysponują teraz najlepszym sprzętem na świecie i niestety, żeby wygrać wojnę, będą tracić ludzi i będą tracić sprzęt. Nie martwiłbym się jednak zanadto w tej fazie konfliktu o wyposażenie.
Jako wojskowy patrzę na te straty inaczej: jeśli Ukraińcy stracili 16 wozów bojowych M2 Bradley, to najpierw zadaje sobie pytanie: czy są to straty nieodwracalne, czy da się je przywrócić do boju? Z dostępnych źródeł wynika raczej, że mogą one zostać naprawione, czyli nie jest to strata bezpowrotna.
Do tej pory Ukraińcy udowodnili, że są w stanie wykorzystać sprzęt, którym dysponują i zakończyć misję powodzeniem. Oczywiste jest, że opanowanie takiego uzbrojenia do perfekcji wymaga czasu, niekiedy nawet lat. Ukraińcy nie mieli go tyle i nie będą mieć. To wpływa na straty. Nie będą zatem nieomylni, będą popełniać błędy. Są jednak w stanie pokonać Rosjan, jestem o tym przekonany.
"The Wall Street Journal" doniósł, że Waszyngton zdecydował o dostarczeniu do Kijowa pocisków ze zubożonym uranem, które mają trafić na front wraz z czołgami Abrams. Czy nie za późno na takie decyzje?
Tak jak powtarzam: wojna jest ekstremalnie nieprzewidywalna. Co oznacza, że to za późno? Na nic nigdy nie jest za późno na wojnie. Musimy patrzeć na ten konflikt przez pryzmat lat, a nie miesięcy. Front rozciąga się na setki kilometrów. To będą bardzo ciężkie walki.
Celem - tak jak powiedział prezydent Zełenski - pozostaje usunięcie Rosjan z ukraińskiej ziemi, łącznie z Krymem. Ukraińcy tego dokonają. Nie wydarzy się to jednak w ciągu tygodni czy miesięcy, moim zdaniem mówimy tu o roku czy dwóch. W kontekście F-16 czy pocisków przeciwpancernych ze zubożonym uranem, które były obiecane Ukraińcom, musimy dopilnować, że będą one trafiać do Kijowa. Nawet jeśli nie zostaną użyte dzisiaj, jutro czy pojutrze, to trafią na front za miesiąc lub rok. I tak się przydadzą.
Ukraińcy mają potencjał, żeby odbić Krym?
Tak. Zademonstrowali nam wszystkim, że nie ma rzeczy niemożliwych. Rosjanie nie mają po 3 metrów wzrostu i nie udowodnili, że potrafią walczyć angażując różne rodzaje sił zbrojnych,
A Ukraińcy?
A Ukraińcy pokazali to nie raz. Pokazali także niesamowitą wolę walki i odwagę, żeby bronić swojej ziemi i stylu życia. To absolutnie niesamowite. Dlatego mam pełne przekonanie, że Ukraińcy są w stanie zrobić wszystko, co zapowiadają. W tym i odbić Krym.
Czyli mamy spodziewać się jeszcze wielu niespodzianek?
Oczywiście, że tak. Ukraińskie dowództwo pokazało jak nikt inny, że potrafi wyciągnąć królika z kapelusza, jeśli chodzi o element zaskoczenia. To, co zrobili na Wyspie Węży, czy podczas zatopienia "Moskwy" na Morzu Czarny jest niesamowite. To są wszystkie rzeczy, które uważaliśmy za niemożliwe. Oni udowodnili, że niemożliwe nie istnieje.
Ostatni raport Instytutu Badań nad Wojną wskazuje, że Rosjanie nie byli zdolni do odpierania ukraińskich ataków bez osłony z powietrza. Czy zatem brak myśliwców i pocisków dalekiego zasięgu to coś, czego teraz najbardziej brakuje Kijowowi?
Tak. To umożliwi uderzenia na oddalone centra dowodzenia, węzły logistyczne i pozwoli niszczyć rosyjską artylerię. To musi się wydarzyć, a F-16, F-18 wraz z pociskami dalekiego zasięgu tylko to ułatwią.
Zobacz także
Jak w takim razie zakończy się wojna. Negocjacje czy sukces na froncie?
Nie mam kryształowej kuli, więc tego nie jestem w stanie przewidzieć. Najważniejszym dla Ukraińców jest jednak zapewnienie im korzystnych warunków do prowadzenia tej wojny. Dzięki temu zdobędą przewagę na froncie - jak i przy ewentualnym stole negocjacyjnym. A takiego wyniku kontrofensywy chcemy.
Zatem ofensywa to krytyczny moment wojny?
Zdecydowanie. To bitwa, w której Ukraińcy muszą zdobyć przewagę. Nie tylko dla Ukraińców, ale i dla Zachodu, żeby dalej wspierał walczących o swój kraj obrońców Kijowa.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski