Tego brakuje w Chersoniu. Najnowsze doniesienia z frontu
Po wysadzeniu zapory w Nowej Kachowce sytuacja w regionie Chersonia jest dramatyczna. Mimo opadającego poziomu wody, na powierzchnię wyłaniają się zanieczyszczenia i toksyny, a ujęcia wody pitnej są skażone. Region może zmierzyć się z powrotem epidemii cholery.
16.06.2023 | aktual.: 16.06.2023 17:40
Rosyjskie wojska wysadziły 6 czerwca zaporę na Dnieprze, która była częścią Kachowskiej Elektrowni Wodnej. Doprowadziło to do uwolnienia setek milionów litrów wody ze Zbiornika Kachowskiego, jednego z największych rezerwuarów wody pitnej na świecie.
Po zniszczeniu zapory, region południowego obwodu chersońskiego został zalany. Tysiące wsi i miasteczek znalazło się pod wodą. Mimo ewakuacji prowadzonej przez stronę ukraińską, Rosja nie zaprzestała prowadzenia ostrzałów, raniąc i zabijając uciekających przed potopem cywilów.
Choć na razie straty i przyszłe konsekwencje środowiskowe są trudne do oszacowania, już dziś wiadomo, że wysadzenie zapory w Nowej Kachowce było jednym z największych aktów "ekoterroryzmu" w historii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzisiaj na region spadają nowe zagrożenia związane z przetaczaniem się fali skażonej wody. W całym regionie brakuje wody pitnej, a lokalne władze podały informacje o zakażeniach bakteriami E.coli, a także wykryciu cholery w zalegającej wodzie.
Potrzeba wody pitnej
Z regionu docierają informacje o zagrożeniach i potrzebach. Marek Meissner, analityk Cyber MIL, który jest w ciągłym kontakcie z walczącymi na froncie oddziałami ukraińskich sił zbrojnych przekazał obszerne informacje na temat sytuacji w Chersoniu.
"Wieści z frontu. WODA!! Z wodą jest cholerny problem. Piszą chłopaki z chersońszczyzny: 'Woda, która zeszła z zapory jest zatruta. Zabrała całe g*wno: miny, potopione zwierzęta, ludzi, nawet cmentarze i odchody (szamba-MM). Będą choroby, cholera i tyfus. Wozimy tylko ludzi i wodę. A ludzie pić muszą i myć choć ręce, żeby nie chorować. Zwierzęta też muszą pić. Potrzeba bardzo dużo wody'" - przekazał Meissner na Twitterze.
"...w chwili obecnej straszliwie pogorszyły się warunki sanitarne. Jest słabo z zaopatrzeniem w wodę, żołnierze jadą na tabletkach do oczyszczania wody, które od nas dostali. Proszą nas teraz o lekarstwa przeciw wymiotom, bo chłopaki od tygodnia jeść nie mogą od widoku i smrodu rus ciał (wysokie temp. jeszcze to pogarszają). Schudli 10 kg.' Dalej z Zaporoża piszą walczący tam, że 'z wodą jest coraz gorzej, ostatnio w dostawach była duża butelka (1,5 litra-MM) na dwóch, a dostawy nie są codziennie"' - czytamy w oświadczeniu.
Takie potrzeby potwierdzają jeżdżący do Ukrainy wolontariusze z Polski. W ubiegłym tygodniu misję do Chersonia odbyło osiem osób związanych z kolektywem "Kobiety Za Kółko".
- Potrzeby są spore, ale często nie tam, gdzie myślimy. Do Chersonia zjechały tysiące wolontariuszy z całego świata. W wielu miejscach w pierwszych dniach po wysadzeniu tamy powstał chaos, władze nie mogły zapanować nad "plączącymi" się wszędzie ochotnikami i miasto zaczęło być stopniowo zamykane - mówi jeden z polskich wolontariuszy.
- My, dzięki zaangażowaniu sponsorów i osób prywatnych, przywieźliśmy na miejsce tabletki, które pozwalają na uzdatnienie 3,7 miliona litrów wody, w tym środki oczyszczające całe studnie - dodaje.
Czytaj też: Boją się o Putina. Specjalne środki ostrożności
- Pamiętajmy, że w Chersoniu nie potrzeba używanych ubrań i przestrzegam wszystkich chętnych, aby nie jeździli w te tereny bez organizacji i pomysłu. Czasem, nawet mając dobre chęci, możemy bardziej zaszkodzić, niż pomóc - opowiada wolontariusz związany z "Kobiety Za Kółko".
Wolontariusze przekazali także, że cała Ukraina przesyła w tamte regiony wielkie ilości wody pitnej w celu pomocy lokalnym mieszkańcom. Zbiornik Kachowski zaopatrywał w słodką wodę około 4 miliony mieszkańców południowej Ukrainy.